Włodzimierz Borodziej: stosunki polsko-niemieckie mogą być mniej więcej normalne
7 maja 2010Kapituła nagrody podkreśla, że podejście polskiego historyka świadczy o przekonaniu, że pojednanie polsko-niemieckie stanowi centralny element jedności europejskiej. „Kapituła uznała, że to jest właściwe sformułowanie, ale ja nie wierzę w to, że narody w pokoleniu wnuków i prawnuków mogą się jednać”, powiedział dla Deutsche Welle prof. Borodziej. Nie uważa też, żeby było to konieczne. Wskazuje natomiast na inną możliwość zbliżenia Polaków i Niemców:
-„Wydaje mi się, że to, co może wyjść w stosunkach polsko-niemieckich, jest to, żeby te narody mniej więcej ze sobą współżyły normalnie, tzn. nie kochając się i nie nienawidząc, i żeby były gotowe do tego, żeby czasami sąsiada posłuchać”
Różnice w postrzeganiu historii
Prof. Borodziej zaobserwował, że różnice w postrzeganiu historii między Polakami a Niemcami są „może mniejsze niż 20 lat temu, ale są w dalszym ciągu ogromne”. Polacy, zdaniem historyka, mentalnie i emocjonalnie zajmują się wciąż II wojną światową, natomiast Niemcy koncentrują się na okresie po 1945 roku.
-„Niemieckie media poświęcają okresowi narodowego socjalizmu, zbrodniom narodowosocjalistycznym bardzo dużo miejsca. Niemcy oczywiście, że tym się zajmują i zawsze się będą zajmowali, ale jednocześnie w dużym stopniu interesują ich tym, jakimi drogami pójdzie dalej integracja europejska. Interesuje ich również okres powojenny w tym wycinku najbardziej znanym w Polsce, czyli kwestii, tzw. wypędzenia i jego ofiar” – wyjaśnia historyk.
Natomiast uwaga Polaków z racji przeżyć wojennych jest skoncentrowana wyłącznie na II wojnie światowej. "Pamięć o PRL łącznie ze stosunkami polsko-zachodnioniemieckimi nie ma z tym nic wspólnego w takim powszechnie przyjętym ujęciu. I można powiedzieć, że relacje między Polakami i Niemcami pojawiają się ponownie jako temat w okresie po 1989” – mówi Włodzimierz Borodziej.
II Wojna Światowa z perspektywy polskiej i niemieckiej
Postrzeganie samej wojny przez Polaków i Niemców nie jest zbyt oryginalne – zaznacza historyk. Dla obu narodów wojna zaczęła się 1 września 1939. „To, co jest różnie nazywane ‘wojną obronną Polski’ czy ‘kampanią wrześniową’ w 1939 roku, jest dla Polaków ciągle ważnym tematem, gdy dla Niemców, praktycznie rzecz biorąc, nie istnieje. Tzn. dla nich zawsze front wschodni będzie kojarzył się z napaścią na Związek Radziecki i tym, co działo się tam przez następne 4 lata. Polska jest tu w gruncie rzeczy tylko miejscem zdarzeń, epizodem i niczym więcej. Natomiast dla Polaków właśnie 1. września zaczyna się walka zbrojna i jest kontynuowana do 8. maja 1945. Bardzo dużo miejsca ciągle zajmuje okupacja, która w niemieckich podręcznikach pojawia przede wszystkim w kontekście wymordowania Żydów. I te różnice można by mnożyć” - wyjaśnia prof. Borodziej. „Druga wojna światowa oglądana z tych dwóch perspektyw to są dosyć różne wojny”- podsumowuje historyk.
Wspólna przeszłość z perspektywy polskich i niemieckich historyków
Prof. Borodziej, który współprzewodniczył polsko-niemieckiej Komisji Historycznej potwierdza, że najmniej różnic zauważa w postrzeganiu wspólnej historii przez historyków z Niemiec i z Polski.
„Historycy nie różnią się w ocenie wydarzeń, czy mało się różnią, albo się nie różnią narodowo tylko według szkół, do których przynależą. To nie ma większego związku z treścią podręczników szkolnych. Bo treść podręczników, w jakimś tam stopniu, wynika z wiedzy historyków, ale przede wszystkim wynika z tego, co jest przewidziane jako program nauczania” - wyjaśnia. W przypadku Polski jest tak w skali całego kraju, w wypadku Niemiec w skali każdego landu.
Polacy niewiele mogą wnieść do fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”
Prof.Borodziej wzbudził w Niemczech spore zainteresowanie i uznanie swoimi licznymi pionierskimi publikacjami. Jest między innymi autorem czterotomowego wydania źródeł z polskich archiwów o sytuacji Niemców w Polsce w latach 1945-50. Na pytanie, czy przyjąłby propozycję wejścia do rady doradców fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”?, polski historyk odpowiada zdecydowanie: „Nie”.
„Nikt mi tego nie proponował i mnie to do głowy nie przychodzi, żeby wchodzić do rady czy innych organów tej fundacji. I to dość trafnie przyczynę podsumował prof. Tomasz Szarota, występując z tej właśnie rady, kiedy mówił o tym, że przekonał się, że tu nie chodzi o rzecz z założenia międzynarodową, tylko z założenia chodzi o to, żeby Niemcy między sobą się pogodzili, a do tego Polacy niewiele mogą wnieść”.
Nagroda im. Carla von Ossietzky miasta Oldenburg
Pisarz i dzienikarz Carl von Ossietzki, którego imieniem nazwano nagrodę przyznawaną przez miasto Oldenburg, był pacyfistą. W swoim niskonakładowym dzienniku „Die Weltbühne" wykpiwał nazistów także po dojściu Hitlera do władzy. Więziono go za to w obozach koncentracyjnych, m.in. w Dachau i w Kostrzynie nad Odrą Przyznanie Ossietzky’iemu Pokojowej Nagrody Nobla w 1935 roku spowodowało, że wypuszczono go z obozu. 3 lata później zmarł w szpitalu więziennym.
Wyróżnienie Carl-Ossietzky-Preis przyznawane jest co dwa lata, a jego pełna nazwa brzmi: „Nagroda Historii Współczesnej i Polityki im. Carla von Ossietzky’iego. Jest ona dotowana kwotą 10 tysięcy euro. Prof. Włodzimierz Borodziej, rocznik 1956, czternasty laureat nagrody im. Carla von Ossietzky'iego jest jednym z najbardziej znanych i cenionych polskich historyków w Niemczech.
Nagrodą honorowane są prace poświęcone życiu i twórczości Carla von Ossietzky’iego, prace na temat oporu przeciwko narodowemu socjalizmowi oraz na temat tradycji demokracji i współczesnych Niemiec.
Barbara Coellen
Red.odp.:Alexandra Jarecka