Zabójcza mądrość czekisty
13 sierpnia 2007Od kul na granicy NRD z RFN zginęło co najmniej 1200 osób – z tego ponad 270 w Berlinie. Funkcjonariusze enerdowskiego reżymu twierdzili dotąd przed sądami, że nie było oficjalnego rozkazu strzelania do uciekinierów. Opublikowane przez prasę w tych dniach wytyczne dla oficerów bezpieki (tzw. Stasi) zadają temu kłam.
- Odnaleziony dokument jest dlatego tak ważny, bo do dziś zaprzeczano, że istniał. Jest on do tego tak jasny, dobitny i zezwalający na wszystko. – podkreśla szefowa urzędu ds. akt Stasi, Marianne Birthler.
Dokument zatytułowany „Auftrag” (misja), skierowany był do tajnych agentów Stasi w szeregach służb granicznych. Ich pierwszym wymienionym zadaniem było „aresztowanie lub zlikwidowanie zdrajców” tj. żołnierzy, którzy korzystając z bliskości granicy chcieliby uciec na zachodnią stronę. Drugim zadaniem było „zapobieganie ucieczkom” osób cywilnych:
„Waszym obowiązkiem jest takie wykorzystanie siły bojowników klasy robotniczej i czekistowskich umiejętności, by przechytrzyć przebiegłość osoby naruszającej nietykalność granicy. Postępujcie przy tym uważnie i konsekwentnie, bo praktyka dowodzi niebezpieczeństwa i przebiegłości zdrajców (...). Nie wahajcie się używać broni palnej także wtedy, gdy naruszenie granicy występuje z kobietami i dziećmi, co zdrajcy już często wykorzystywali”.
Enerdowski działacz opozycji, dzisiejszy wiceprzewodniczący Bundestagu, Wolfgang Thierse, wstrząśnięty jest faktem, że wytyczne dopiero teraz przedostały się do wiadomości opinii publicznej.
- To skandal, że to kłamstwo utrzymywało się tak długo. Wszystko co pomoże podważyć to kłamstwo jest ważne i dobre, niezależnie od tego od kiedy dokument był znany – mówi Thierse.
Dokument znany od 10 lat
Oburzenie niektórych polityków w Niemczech wywołuje bowiem fakt, że fragment rozkazu strzelania opublikowany został w pracy naukowej już dziesięć lat temu. Krytyka dotyczy przede wszystkim Federalnego Urzędu ds. akt Stasi, które nie zadbał wtedy o nagłośnienie tego odkrycia. Z zarzutem tym nie zgadza się szefowa urzędu, Marianne Birthler.
- Z siedmiu stron dokumentu opublikowano 17 linijek – jeszcze dwa dni temu nie byłam tego świadoma. Ale w niczym nie przekreśla to brutalności tego dokumentu i byłoby to nie na miejscu, jeśli sprawa procedury zamiast treści zdominowałaby dyskusję na ten temat – broni się Marianne Birthler.
Według ekspertów skazanie politycznie odpowiedzialnych na podstawie ujawnionych wytycznych jest mało prawdopodobne. Dokument ma charakter konspiracyjny i nie wiadomo kto go wydał. Potwierdza to wersję ostatniego szefa enerdowskiego reżymu - Egona Krenza. Według niego oficjalnego rozkazu na piśmie być nie mogło, gdyż byłoby to w niezgodne z enerdowskim prawem.
Każdy tajny agent Stasi, otrzymujący „Auftrag”, podpisywał następującą formułkę:
„Jestem świadom konieczności i znaczenia przyszłej misji. Dlatego zapewniam, że poprzez świadome klasowo, odpowiedzialne i zgodne z mądrością czekisty zachowanie, dążyć będę do jak najlepszego wypełnienia mojej misji.”
„Misja” enerdowskiego czekisty nie była może zgodna z enerdowskim prawem – zgodna za to ze zbrodniczą logiką systemu i „mądrością czekisty”.