1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zachód nie powinien dać narzucić sobie zimnej wojny [OPINIA]

Malgorzata Matzke16 listopada 2014

Szczyt G20 w australijskim Brisbane nie przyniesie żadnego rozwiązania konfliktu ukraińskiego. Zachodowi potrzebna jest trzeźwa ocena i nowa strategia. Komentarz Ingo Mannteufla.

https://p.dw.com/p/1DoHg
Symbolbild G20-Gipfel in Brisbane Putin verlässt Gipfel vorzeitig
Prezydent Putin opuścił wcześniej szczyt G20Zdjęcie: Alain Jocard/AFP/Getty Images

Pomimo, że obrady dotyczyć miały globalnych kwestii gospodarczych i finansowych, pierwszy dzień spotkania na szczycie G20 w Brisbane stał pod znakiem konfliktu na Ukrainie. Także szefowa niemieckiego rządu Angela Merkel bezskutecznie omawiała z prezydentem Rosji Władimirem Putinem kryzys w Europie, który niekiedy postrzega się już jako punkt wyjściowy nowej zimnej wojny.

Bez wątpienia do nowej konfrontacji pomiędzy Zachodem i Rosją doszło wokół kwestii politycznej przyszłości Ukrainy i uległa ona ogromnemu zaostrzeniu na skutek rosyjskiej aneksji Krymu i polityki destabilizacji, prowadzonej przez Rosję na wschodzie Ukrainy. Pomimo tego Zachód w odruchu histerii nie powinien dać narzucić sobie nowej zimnej wojny przez rosyjskie jastrzębie.

Konieczne jest zachowanie spokoju, opanowania, trzeźwej oceny realnych możliwości i zagrożeń, a także nowa strategia. Ważne i słuszne jest to, co robi Angela Merkel: trzyma otwarte kanały komunikacji z Kremlem, utrzymując osobisty kontakt z prezydentem Putinem, nawet, jeżeli rozmowy te w pierwszej chwili nie przynoszą namacalnych rezultatów.

GMF Global Media Forum
Ingo Mannteufel, szef redakcji rosyjskiej DWZdjęcie: DW/K. Danetzki

Ocena niebezpieczeństw i możliwości

Polityka Rosji wywołała wiele nieufności i oburzenia. Ale ważnym celem zachodniej dyplomacji musi być podtrzymywanie rozmów z prezydentem Putinem. Tylko wtedy, gdy powstanie chociaż minimalne, nowe podstawowe zaufanie, możliwe będą jakiekolwiek trwałe ustalenia. Nie tylko kruchość mińskich porozumień o zawieszeniu broni i wciąż od nowa wzniecane walki w Doniecku pokazały, jak bardzo jest to ważne. Największym zagrożeniem dla światowego pokoju jest bowiem to, że rosyjskie prężenie muskułów - bombowce nad Północnym Atlantykiem i okręty wojenne u wybrzeży Australii - może spowodować niekontrolowaną eskalację sytuacji.

Ponadto Zachód i rząd Ukrainy powinny zaakceptować przykry fakt, że bez współudziału Rosji niemożliwa będzie poprawa społecznej i ekonomicznej sytuacji Ukrainy. Kreml trzyma rękę nie tylko na dostawach gazu, opłatach za jego przekaz, na rynku zbytu wyrobów ukraińskiego przemysłu i bankowych przelewach rubli zarobionych przez Ukraińców pracujących w Rosji. W obliczu rosyjskiej polityki ws. Krymu i Donbasu nikt nie powinien wątpić w to, że Kreml jest gotowy do maksymalnego wykorzystania tego na swoją korzyść.

Cele Rosji, odpowiedzi Ukrainy i Zachodu

Z tego względu musi powstać koncepcja działań wspólnie wypracowana przez przywódców Ukrainy w Kijowie i zachodnie rządy jako ofertya dla Kremla odnosząca się do dalekosiężnych celów rosyjskiej polityki. Oczywiście, że nie ma mowy o uznaniu jakiejkowiek neoimperialnej strefy wpływów. Nie może być także mowy o ingerencji z zewnątrz w proces budowy państwa prawa i gospodarki rynkowej na wzór europejski.

Kompromis mógłby jednak polegać na tym, że Ukraina w dalszym ciągu pozostanie neutralna w sferze polityki bezpieczeństwa i póki co nie będzie zabiegała o wejście w poczet NATO. Stowarzyszenie Ukrainy z UE nie przyniesie Rosji żadnych istotnych strat gospodarczych. W ramach decentralizacji poszczególne regiony Ukrainy powinny zostać wyposażone w większe uprawnienia, co właściwie już przyrzekł prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Bruksela ze swej strony już też przystała na unikanie wszystkiego, co wyszłoby na niekorzyść Rosji przy stowarzyszeniu Ukrainy z UE, dlatego przesunęła jego termin na 1.1.2016.

Droga do trwałego, politycznego kompromisu jest jeszcze długa. Nie będzie proste przekonanie Kremla i odwiedzenie go od jego agresywnej linii politycznej. Ale zamiast wciąż zapowiadać nowe sankcje, rządy zachodnich państw powinny raczej sankcje te czy groźby sankcji powiązać z zawarciem politycznego kompromisu. Krok po kroku można by wtedy nałożone sankcje zaostrzać lub poluzowywać.

Wszystko w imię załagodzenia?

Zrozumiałe jest, że generalnie na razie górę wzięły złość i nieufność. Postulat zawarcia kompromisu szybko wyszydza się na Zachodzie jako naiwną politykę apeasementu, tym bardziej, że takie niebezpieczeństwo faktycznie istnieje. Ale Ukraińcom nie pomoże ani kurczowe upieranie się przy swoich moralnych racjach, zaś konfliktu nie uda się rozwiązać na drodze militarnej, jak pokazały to bolesne straty ukraińskich wojsk rządowych w sierpniu br.

Lecz jasne jest też, że tak szybko nie nastąpi powrót do relacji Zachodu z Rosją sprzed kryzysu. Zanim w ogóle będzie można mówić o strategicznym partnerstwie, trzeba będzie zaprowadzić wiele zmian.

Nie da się też uniknąć stworzenia gigantycznego, zachodniego planu Marshalla dla Ukrainy. Stany Zjednoczone i Unia Europejska zobowiązane są do poniesienia takiej ofiary. Ale bez kompromisu z Rosją wszelkie te starania będą bezowocne. Dokładnie wie o tym Putin, dlatego przejawiał on na szczycie w Brisbane tak nieprzejednane stanowisko.

Ingo Mannteufel / tłum. Małgorzata Matzke