1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przyjeżdżają z całego świata, żeby pomóc Ukrainie 

22 kwietnia 2022

Moritz z Berlina kupił auto specjalnie po to, żeby wozić pomoc humanitarną do Ukrainy. Tatiana podróżowała, kiedy usłyszała o tym, że wybuchła wojna. Prosto z wakacji pojechała na granicę, żeby pomagać uchodźcom.

https://p.dw.com/p/4ACJf
Polen | Ukraine-Krieg, Humintäre Hilfe für Ukraine
Zdjęcie: Marcin Buchowski/DW

Moritz (z Niemiec) w Zosinie, na granicy polsko-ukraińskiej, jest już prawie od miesiąca. – Z kilkoma przyjaciółmi założyliśmy inicjatywę „Berlin pomaga Ukrainie”, zebraliśmy się i przyjechaliśmy pomagać – opowiada. Koledzy już wyjechali: – Musieli wracać do pracy – tłumaczy; on został.

Tatiana (z Argentyny) była na wakacjach w Europie, kiedy usłyszała o tym, że wybuchła wojna. Pomyślała, że w tej sytuacji najwłaściwszym dla niej miejscem będzie granica. – Podróżowałam z plecakiem po krajach bałtyckich. Prosto stamtąd przyjechałam do Polski, na granicę z Ukrainą – mówi.

– Zostanę tutaj długo – zapowiada.

Rostysław (z Ukrainy) ma 23 lata i pochodzi z Odessy. Mówi, że do Zosina trafił trochę przez przypadek, nie żałuje, chociaż – podkreśla - jest tu przejazdem. – Przed wojną studiowałem w Rosji, w Moskiewskim Instytucie Fizyki i Technologii. To był ogromny błąd – przyznaje.

Sasza (z Białorusi) na co dzień studiuje w Wilnie. Tam też była, kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę. – W Wilnie czułam się kompletnie bezużyteczna, robiłam się niespokojna. Na szczęście szybko usłyszałam o ludziach, którzy jadą na granicę z Ukrainą. Spakowałam się i też tu przyjechałam – mówi.

Sasza (z Białorusi) studiuje w Wilnie
Sasza (z Białorusi) studiuje w WilnieZdjęcie: Marcin Buchowski/DW

Polskie organizacje pomocowe przyznają, że ściągają do nich ludzie z całego świata. Zagraniczni wolontariusze chcą pomagać Ukrainie. – Każde dodatkowe ręce do pracy się przydają, zwłaszcza, że w ostatnim czasie brakuje nam wolontariuszy – przyznaje Joanna Wojciechowska z Caritasu w Zosinie.

Moritz kupuje Vana

Moritz z Berlina opowiada, że jak tylko zaczęła się wojna  kupił samochód, używanego Vana, specjalnie po to, żeby wozić pomoc humanitarną. – Pomyślałem, że to będzie najbardziej sensowne, żeby mieć samochód do transportu rzeczy do Ukrainy – tłumaczy.

Jako właściciel dostawczaka, w Zosinie Moritz zajmuje się głównie logistyką i transportem: wozi pomoc humanitarną na drugą stronę granicy, tam czekają już na niego ukraińscy odbiorcy. – To ma najwięcej sensu, bo po pierwsze mam samochód, a po drugie z niemieckim paszportem mogę łatwo wjeżdżać i wyjeżdżać z Ukrainy, kiedy Ukraińcy muszą zostać po drugiej stronie – mówi Niemiec.

W związku ze stanem wojennym Ukraińcy w wieku 18-60 lat nie mogą wyjeżdżać z kraju. Wyjątkiem są m.in. samotni ojcowie i ojcowie trójki lub więcej niepełnoletnich dzieci.

Przyjeżdżają z całego świata, żeby pomóc Ukrainie

Kiedy nie jeździ, Moritz pomaga w tutejszym punkcie Caritasu. Namiot Nadziei nr 7 mieści się 300 metrów od przejścia granicznego w Zosinie. Biała konstrukcja jest często pierwszym punktem postojowym dla przekraczających granicę – tu mogą odpocząć, zjeść kanapkę, napić się kawy, herbaty, przewinąć dzieci, a nawet znaleźć coś na przebranie. Tu też mogą poczekać na transport, który zawiezie ich do punktu recepcyjnego w pobliskim Hrubieszowie. W mniejszym namiocie, na tyłach białego, wolontariusze uwijają się sortując dary dla Ukraińców: szampony do szamponów, żywność do żywności. Ktoś przysłał obraz z Jezusem. Moritz okleja kartony taśmą, opisuje paczki czarnym flamastrem: „dzieci”.

Wolontariusze z całego świata niosą Ukrainie pomoc
Wolontariusze z całego świata niosą Ukrainie pomocZdjęcie: Marcin Buchowski/DW

Sasza z Białorusi jest zajęta. Nosi paczki, w rogu namiotu składa kosmetyki i produkty dziecięce – mydła, pieluchy, mokre chusteczki. – Zwykle zajmuję się rejestracją. Jak ludzie przyjeżdżają do Hrubieszowa, to siedzę w Hrubieszowie. Wpisuję ich do systemu, żeby się nie zgubili. Spisuję dane kierowców, którzy oferują uchodźcom transport. To pomaga uniknąć ryzykownych sytuacji, mówiło się już przecież nawet o próbach porwania. Doradzam też ludziom co dalej robić, gdzie jechać.

Rostysław wraca do Ukrainy

Rostysław mówi, że Rosjanie go zawiedli. – Kiedy studiowałem w Rosji miałem wokół siebie wielu ludzi, których uważałem za przyjaciół. Dzisiaj nie mógłbym ich już tam nazwać. To dziwne, bo nagle ci młodzi ludzie z całkiem dobrej moskiewskiej uczelni, ci bystrzy studenci zaangażowani w pracę naukową, zaczęli popierać zbrodnicze działania Putina i rosyjskiej władzy. Wtedy zrozumiałem, że nie chcę, żeby cokolwiek łączyło mnie z tym krajem, że chcę wyjechać, żeby bronić Ukrainy – mówi.

Z Rosji uciekł przez Łotwę: - Ukraińcom jest bardzo trudno opuścić teraz Rosję. Mi się udało tak, że dojechałem na stopa do obwodu pskowskiego i stamtąd jakoś udało mi się przejść przez granicę na piechotę – mówi.

Rostysław mówi, że wraca do Ukrainy: - Chciałbym pomóc mojemu krajowi, ale już nie z zewnątrz jak teraz. Nigdy w życiu nie miałem w rękach broni, więc nie wiem, czy ktoś weźmie mnie do walki. Może po jakimś szkoleniu wojskowym? Ale będę się o to starał. Jeśli wojsko mnie nie przyjmie, to będę pracował jako wolontariusz. Może gdzieś na tyłach armii? Tak czy inaczej będę pomagał.

Sasza też ma marzenie: - Chciałabym pojechać do Ukrainy do miast, które są bombardowane i tam pomagać. Chyba nie mogłabym walczyć, nie potrafię, ale na pewno mogłabym komuś pomóc.

- Ludzie przyjeżdżają tu zewsząd. Ale myślę, że łączy nas jedno - chcemy, żeby ta wojna jak najszybciej się skończyła – mówi na koniec rozmowy Tatiana.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>