"Zagubieni w sieci"
29 kwietnia 2008Wielu nieletnim, choć także osobom dorosłym świat wirtualny zastąpił świat rzeczywisty: "Jak tylko pojawi się w pokoju pierwszy promień słońca, chłopak w koszulce z kapturem spuszcza żaluzje. Nie chce, by cokolwiek przeszkadzało mu w zabawie. Czat z kumplami, walki staczane w wirtualnych światach, fantazyjne postacie, odbierane niczym realne." To scena z filmu „A Gamer's Day” - „Dzień w życiu gracza”.
Onlinemania
Zjawisko uzależnienia od komputera - eksperci określają mianem onlinemanii.
Chorzy spędzają od 16-18 godzin przed monitorem, zapominając o świecie. Jak ten młody człowiek, który przestał po prostu chodzić do pracy. Po rozpoznaniu, skierowano go do psychoterapeuty. Według Uty Luedtke, lekarki i terapeutki w referacie walki z uzależnieniami w rostockim Caritasie, utrata pracy to nie jedyna konsekwencja uzależnienia od komputera. Inną są dolegliwości, związane z brakiem ruchu na świeżym powietrzu. Luedtke przypomina sobie młodego człowieka, który w ciągu roku przytył prawie 20 kg. Nie tylko gry komputerowe działają jak narkotyk. Także czaty albo pornografia w Internecie.
Kto im pomoże?
Zdaniem naukowców około dwóch milionów Niemców to internetowi narkomani. Uzależnienie od komputera niepokoi również pedagoga socjalnego Jannisa Wlachojannisa, oferującego w berlińskim Caritasie pomoc w ramach grupy "Lost in Space"; "Zagubieni w sieci". W jego przekonaniu gracze komputerowi to raczej introwertycy, osoby lękliwe, bez wiary w siebie. W wirtualnym świecie szukają tego, czego nie znajdują w realnym: przyjaciół, kontaktów, uznania, respektu, zaistnienia w grupie. Im więcej czasu spędzają przed komputerem, tym mniej sukcesów odnoszą w realnym życiu. Z kolei brak sukcesów kompensują dalszymi posiedzeniami w sieci - mówi przedstawiciel berlińskiego Caritasu. To kwadratura koła. „Lost in Space" to jedna z nielicznych ofert dla uzależnionych internautów. W dodatku nie wszyscy wiedzą, że taki program w ogóle istnieje.
"Pojawiają się u nas ludzie ze Stuttgartu i Monachium, bo nikt im na miejscu nic nie oferuje" - mówi Jannis Wlachojannis. "Przychodzą do nas też ludzie z problemem uzależnienia od komórek" - dodaje.
Co to za choroba?
Na razie eksperci spierają się o to, w jakim momencie zaczyna się uzależnienie. Poza tym ani nie ma badań na temat metod leczenia ani też nie wiadomo na czym właściwie ta choroba polega. Niektórzy eksperci opowiadają się za uznaniem zależności od internetu za samodzielną jednostkę chorobową. Luedtke jest zdania, że gdyby istniała konkretna diagnoza łatwiej byłoby prowadzić terapię; choroba otrzymałaby własny numer ewidencyjny i można byłoby rozpocząć leczenie. I znów się sprawdza stwierdzenie, że biurokracja wyznacza granice medycynie. Nadto nie obejdzie się bez pytania "kto za to zapłaci?"