Zakupy za darmo
21 grudnia 2009Też dorosłych kusi wizja, by po prostu wybrać towar z półek, schować do torby i uśmiechając się wyjść. Możliwe jest to w darmowym sklepie w Kolonii, który chętnie odwiedzany jest nie tylko w okresie przedświątecznym.
Na dworze mróz i wiatr. Ludzie kulą się z zimna. We wnętrzu małego sklepiku w kolońskiej dzielnicy Muelheim natomiast można oddtajać, od ciepła, jakie tu promieniuje.
"Och zobacz, jakie to fajne.- "To by było świetne dla mamy"- "Możesz wybrać sobie jakąś zabawkę" - to zdania, jakie można wychwycić z ogólnie panującego gwaru. W sklepie jest około 10 klientów. Każdy może wybrać sobie coś pasującego ze stosów ubrań poskładanych na półkach: męskie koszule, swetry, ubranka dla dzieci. Jest kącik z zabawkami, regały ze sprzętem domowym.
Second hand
Brak tylko etykietek z cenami. Nie ma też kasjerek i sklepowych detektywów łapiących za rękę tych, którzy chcą wyjść ze sklepu nie płacąc.
Wszystko w tym sklepie jest bowiem za darmo. Gratis. W prezencie. "Po prostu jesteśmy mili" - śmieje się Heidi Rinkau. Od dwóch lat zażywna 62-latka pomaga jako wolontariuszka w prowadzeniu tej placówki.
Zasada działania sklepiku jest bardzo prosta: jeżeli komuś coś potrzeba, może sobie wziąć. Kto ma rzeczy na zbyciu, ten może je tu przynieść. "U nas właściwie przez cały czas jest Gwiazdka".
W całych Niemczech działa około 50 takich sklepów - i to z powodzeniem. Kolońska placówka istnieje już 5 lat i powstała na gruncie krytyki przesadnej konsumpcji i nieokiełznanego kapitalizmu. "Kupuj, a będziesz szczęśliwy! To bzdura! Radość nie ma nic wspólnego z komercją" - podkreśla Heidi Rinkau. Większą radość sprawia obdarowywanie kogoś czy otrzymywanie prezentów.
Żeby jednak zachować jakiś umiar, z "darmowego" sklepu można wziąć sobie trzy artykuły. A przynieść do niego można rzeczy będące jeszcze w dobrym stanie i o nie za dużych gabarytach.
Kryzys nagania klientów
Przed półką z książkami stoi starsza pani. Na szyi błękitna apaszka. Przegląda tytuły na grzbietach książek - różnorodność autorów i tematów.
"Nie przepadam za używanymi rzeczami, ale uwiodły mnie książki. Od jakiegoś czasu jestem bez pracy... " Nie kończy zdania, niewiele trzeba w takiej sytuacji wyjaśniać. W ostatnim czasie do sklepu przychodzi coraz więcej ludzi. Niektórzy po gwiazdkowe prezenty. "Bieda zatacza coraz szersze kręgi" - potwierdza Heidi Rinkau. "Kto nie ma pieniędzy, ten jest szczęśliwy, kiedy może dostać coś darmo, bez proszenia się i dokumentowania swoich potrzeb."
Bez pieniądzy się nie da
Ale nie tylko bezrobotni stanowią klientelę sklepiku w Muelheim. Mama z córką przeglądają puzzle, chłopak wyglądający na studenta ogląda stosy talerzy, jakaś pani, chyba z biura składa sweter, który jej się spodobał.
"Najpierw myślałam, że przychodzą tu tylko bezrobotni i ludzie żyjący z socjalu, ale mamy tu cały przekrój: od profesora z gimnazjum do babci klozetowej" - mówi Heidi Rinkau.
Sklep otwarty jest trzy razy w tygodniu po dwie godziny. Przed zamknięciem robi się spokojniej, coraz mniej klientów. Dla personelu to czas, żeby przysiąść przy stole i porozmawiać. Mają trzy konkretne życzenia: trochę większy lokal sklepowy, młodzi ludzie dla wsparcia i żeby zniknął problem, jak zapłacić czynsz. Bo pomimo, że ich działalność jest charytatywna - muszą płacić za wynajem sklepu. Dlatego liczą na datki. Do dawania datków zachęca się klientów na niepozornej tabliczce. Dziś w skarbonce było 10 euro. Niestety, zupełnie bez pieniędzy się nie da...
Monika Griebeler / Małgorzata Matzke
red. odp.: Elżbieta Stasik.