Zełenski o wysadzeniu Nord Stream: Nigdy bym tego nie zrobił
8 czerwca 2023Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że rząd jego kraju nie był w żaden sposób zaangażowany w akcję sabotażu wymierzoną w gazociągi Nord Stream. We wrześniu ubiegłego roku podwodna instalacja na dnie Bałtyku została poważnie uszkodzona w wyniku eksplozji.
„Jestem prezydentem i wydaję odpowiednie rozkazy. Ukraina niczego takiego nie zrobiła. Nigdy bym tak nie postąpił” - powiedział w wywiadzie dla gazet „Die Welt”, „Bild” i „Politico”. Zapytany o artykuł w „Washintgon Post”, według którego to Ukraińcy wysadzili Nord Stream, a USA o tym wiedziały, Zełenski zażądał dowodów na udział jego kraju w operacji.
Wiedzieli od dawna?
W opublikowanym we wtorek artykule w „Washington Post” podano, że rząd USA już trzy miesiące przed eksplozjami na Bałtyku dowiedział się od jednej z europejskich służb specjalnych o stosownych planach ukraińskiej armii. Kijów miał planować atak z wykorzystaniem nurków, którzy mieli być podporządkowani bezpośrednio głównemu dowódcy sił zbrojnych Ukrainy.
Amerykański dziennik dodawał, że choć Waszyngton nie był początkowo w stanie potwierdzić tych doniesień, to poinformował o nich służby specjalne w Niemczech i innych krajach. Informacje w tej sprawie mieli otrzymać także niektórzy posłowie do Bundestagu.
Pod koniec września 2022 roku, w wyniku eksplozji niedaleko duńskiej wyspy Bornholm na Bałtyku, uszkodzone zostały obie nitki gazociągów Nord Stream. 10 października niemiecki Generalny Prokuratur Federalny wszczął postępowanie przeciwko nieznanym sprawcom. Chodzi o podejrzenie doprowadzenia do wybuchu oraz działania antypaństwowego.
Rzecznik amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństa John Kirby nie chciał komentować doniesień „Washington Post”. Zwrócił jednak uwagę na stwierdzenie zawarte w samym artykule, że amerykańskie służby nie były w stanie potwierdzić tych informacji.
W ostatnich tygodniach także niemieckie media, jak NDR, WDR czy „Sueddeutsche Zeitung” podawały, że wiele śladów dotyczących zniszczenia gazociągów Nord Stream prowadzi do Ukrainy. Ani niemiecka prokuratura ani rząd nie chciały tego komentować.
(DPA/szym)