"Zielony" Wuppertal. Przykład do naśladowania dla innych?
22 maja 2016Dyrektor Instytutu ds. Klimatu, Ochrony Środowiska i Energii w Wuppertalu Uwe Schneidewind jest przekonany, że ten dawny ośrodek przemysłu ciężkiego uda się przekształcić w czyste miasto ekologiczne, mogące być wzorem do naśladowania dla innych, równie ambitnych projektów na całym świecie, a zwłaszcza w Chinach.
Aby to się udało, potrzebne jest zrozumienie i pomoc ze strony mieszkańców. Tego można być pewnym, bo coraz więcej ludzi chce żyć w zgodzie z przyrodą i mieć więcej miejsca i możliwości na rozwijanie swoich pasji kulturalnych i sportowych, twierdzi.
Podobnie widzi to kierownik wydziału planowania przestrzennego, komunikacji i ochrony środowiska w miejskim ratuszu, Frank Meyer, który wskazuje na szok, jakim dla mieszkańców miasta było załamanie się jego dotychczasowej bazy gospodarczej w latach 70. i 80. ubiegłego wieku: - W gruncie rzeczy do dziś nie udało się nam z niego otrząsnąć - mówi.
Przez długie lata Wuppertal kojarzył się w Niemczech każdemu z zakładami chemicznymi Bayera, słynną kolejką podwieszaną, ogrodem zoologicznym, Fryderykiem Engelsem, który tu się urodził i znanym na całym świecie teatrem tańca Piny Bausch.
Ofiara dezindustrializacji
Koncern Bayera przeniósł się do Leverkusen, ogród zoologiczny pozostał, ale nie każdy ma ochotę oglądać zwierzęta w niewoli. Kolej podwieszana wciąż jest atrakcją turystyczną, ale to wszystko dziś już nie wystarcza. Na jakość życia składa się coraz więcej nowych elementów, których w Wuppertalu po prostu brakuje, bo miasto ukształtowały potrzeby szybko rozwijającego się przemysłu w XIX wieku.
Dzisiejszemu Wuppertalowi brakuje pieniędzy na inwestycje poprawiające warunki życia jego mieszkańców. Miasto jest też poważnie zadłużone. Burmistrz Andreas Mucke powiedział w kwietniu, że bez umorzenia długów należałoby je spłacać przez następnych 200 lat.
Brakuje pieniędzy, ale nie wizji
W takiej sytuacji można liczyć tylko na cud albo jakiś genialny pomysł, który zamieni wady miasta w jego zalety. I na tym właśnie Wuppertal oparł swój pomysł na zmiany. Dawne budynki fabryczne można przekształcić w obiekty służące życiu kulturalnemu oraz najszerzej pojętej rekreacji. Zdaniem prof. Schneidewinda zachodząca w Wuppertalu transformacja ma szansę stać się przykładem dla innych miast, borykających się z podobnymi problemami.
Pierwsze dokonania napawają optymizmem. Liczącą 23 kilometry dawną trasę kolejową starannie wyasfaltowano, zabezpieczono barierkami i zamieniono na trasę spacerową dla pieszych i rowerzystów. Może z niej korzystać na raz do 100 tysięcy osób! Budowę trasy sfinansowali sponsorzy, a przy jej urządzaniu pracowali także długotrwali bezrobotni. Dziś każdego dnia korzystają z niej ludzie, którzy wolą zostawić samochód w domu i udać się do pracy pieszo bądź rowerem.
Następnym projektem ma być zazielenienie wszystkich, nadających się do tego dachów w mieście i budowa kolejki linowej od dworca głównego do położonego na wzgórzu kompleksu budynków uniwersytetu. Tego nikt jeszcze w Niemczech nie próbował, ale przecież dawna kolej podwieszana też była kiedyś czymś zupełnie nowym, dlaczego więc taka sztuka nie miałaby się w Wuppertalu udać ponownie?
Wuppertal musi rozkwitnąć!
Zapał autorów tych śmiałych projektów udzielił się także przemysłowcom. Küpper-Gruppe, przedsiębiorstwo zajmujące się handlem nieruchomościami i budownictwem mieszkaniowym, wykupiło sporą część terenu w pobliżu dworca i chce tam urządzić wzorowe osiedle oparte o model "urban farming", czyli miejskiego rolnictwa i ogrodnictwa. Każdy, kto w nim zamieszka, będzie miał własne warzywa i owoce, a nawet świeże ryby, bo projekt osiedla przewiduje także stawy.
To, co już się realizuje i dopiero planuje w Wuppertalu posłuży jako poligon i wzór do naśladowania w innych projektach urbanistycznych w Niemczech i na świecie. Prof. Schneidewind jest członkiem rady naukowej przy rządzie federalnym ds. globalnych przemian ekologicznych i widzi w realizacji projektów w Wuppertalu cenny materiał pozwalający lepiej zarządzać gospodarką opartą na modelu zerowego wzrostu. Nie oznacza to zastoju w podnoszeniu jakości życia. - Wprost przeciwnie, trzeba tylko inaczej podejść do pojęcia wzrostu i konsumpcji, stawiając na jakość, a nie ilość - mówi Uwe Schneidewind.
Karin Jäger / Andrzej Pawlak