Zmierzch szkoły francuskich elit
16 kwietnia 2021Tę legendarną instytucję, której celem miało być kształcenie polityków najwyższego szczebla państwa francuskiego, założył w 1945 roku generał de Gaulle. W jego odczuciu konieczne było tego typu „edukacyjne sito”, które wyławiałoby największe talenty, a potem „oszlifowanie” ich odpowiednio do wymogów Republiki. Najpierw Ecole nationale d'administration, Krajowa Szkoła Administracji, mieściła się w Paryżu, od 1991roku w Strasburgu, bliżej „Europy”. Kształciło się w niej od 80 do 100 studentów francuskich i około 30 obcokrajowców.
Elity i co dalej?
W tej samej ławce na wykładach siedzieli obok siebie – socjaliści, komuniści, gaulliści i nacjonaliści – wszyscy z najwyższych kręgów władzy. Wśród 6 500 absolwentów było czterech prezydentów V Republiki, dziewięciu premierów, kilkudziesięciu ministrów i sekretarzy stanu.
8 kwietnia Emmanuel Macron zapowiedział rozwiązanie ENA. Miejsce szkoły w Strasburgu ma zająć Instytut Służby Państwowej, czyli szkoła nowych elit politycznych, jakich wymaga współczesna Francja. Stanowisko Emmanuela Macrona ściągnęło na głowę prezydenta lawinę krytyki, przede wszystkim ze strony opozycji i to zarówno lewicowej jak i prawicowej.
Przywódca skrajnej lewicy, Jean Luc-Malenchon nie zostawił na tej decyzji suchej nitki. Deputowany z Vaucluse, absolwent ENA, Julien Aubert określił ten krok jako „patetyczny i demagogiczny”. Jego zdaniem likwidacja szkoły „ma być bezpiecznikiem mającym rozładować złość jaką wzbudza we Francuzach sposób zarządzania państwem”. Znany polityk opozycyjnej, prawicowej partii Republikanów, Jean Francois Cope stwierdził, że „jest mu smutno, iż Emmanuel Macron nie widzi lepszego sposobu reformy państwa niż likwidacja miejsca – symbolu dążenia do doskonałości”.
Z kolei minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire, też absolwent ENA, powiedział, że to była najwyższa pora aby rozwiązać tę instytucję, która już wiele lat wcześniej oskarżana była o centralizację, szerzenie biurokracji i o naruszanie republikańskich zasad równości.
Ochłap rzucony „żółtym kamizelkom”
Takiego zdania jest też znana komentatorka telewizji parlamentarnej Brigitte Boucher. Według niej w obliczu wielomiesięcznych protestów tak zwanych „żółtych kamizelek” władze z prezydentem Macronem na czele stanęły wobec konieczności znalezienia „winnego”. Takim „kozłem ofiarnym” stała się - jej zdaniem - ENA.
Gniew organizatorów często gwałtownych protestów byłwymierzony w „elity”, a ich wylęgarnią była szkoła w Strasburgu, niemal niedostępna dla kandydatów rekrutujących się z uboższych rodzin. Według ocen Trybunału Konstytucyjnego w znikomym stopniu w gronie studentów znajdują się przedstawiciele zwanych swego czasu „klasą robotniczą”, pracowników fizycznych. Lepiej jest w przypadku rolników i rzemieślników, bo ich dzieci stanowią około 10 procent uczących się w ENA.
Nathalie Loiseau była dyrektorka szkoły podziela opinię, że profil studentów nie odzwierciedla tego, co we Francji najlepsze – talentów z prowincji, ze wsi, z gorzej sytuowanych rodzin. Wśród tych ludzi wielu ma spore doświadczenie, które potem politykom mogłoby się przydać w pracy w terenie i w zrozumieniu jego specyfiki, a tego brakuje współczesnym elitom. Zdaniem Brigitte Boucher prezydent w geście pojednania z ruchem „żółtych kamizelek”, czyli tymi, którzy chcą absolutnego egalitaryzmu, złożył ENA na ołtarzu ofiarnym, zamiast wprowadzić autentyczne reformy w państwie.