Zrabowany przez Niemców obraz wraca do Francji
8 sierpnia 2020W dostojnej sali ambasady Francji w Berlinie ten mierzący 40 na 60 centymetrów obraz nieco się gubi. Umieszczony uroczyście na sztaludze, obok francuskiej, niemieckiej i europejskiej flagi, oczekuje swojego nowego właściciela. Nie do końca pasuje do wielkoformatowych dzieł współczesnej sztuki francuskiej, które wiszą na ścianach i witają gości ambasady. Dziewiętnastowieczny pejzaż z potokiem, który okalają drzewa i na którym widać rozmarzonego mężczyznę patrzącego w dal, wydaje się nie z tych czasów.
Wartość dzieła Nicolasa Rousseau szacowana jest na około 3000 euro. Nie chodzi jednak w tym przypadku ani o materialną wartość ani o tę związaną z historią sztuki. Obraz, którego nazwa pozostaje nieznana, stał się symbolem niemiecko-francuskiego pojednania. 75 lat po zakończeniu II wojny światowej zrabowane przez Niemców dzieło sztuki wraca do Francji.
Do Niemiec przywiózł je stacjonujący w Normandii żołnierz Wehrmachtu. Na polecenie swojego przełożonego miał podczas wakacji spędzanych w ojczyźnie przekazać obraz Rousseau osobie prywatnej w Berlinie. W 1944 roku żołnierz zastał jednak zbombardowany budynek i dlatego powiesił obraz w swoim domu. Kiedy wrócił na front, został zabity podczas ataku lotniczego. Był jedynym świadkiem tego rabunku.
Odziedziczony rabunek
W srebrno-złotej ramie obraz ten wisiał przez dziesięciolecia w domu państwa Forner. Kiedy zmarła żona, odziedziczył go syn Peter. Malarz Rousseau należy do Szkoły z Barbizon, która skupiała grupę francuskich pejzażystów w XIX wieku. Nazwa tej grupy pochodzi od kolonii artystów w gminie Barbizon na południowy wschód od Paryża.
„Piękno-brzydkim” nazwał spadkobierca Peter Forner obraz w 2019 roku w rozmowie z berlińskim dziennikiem „Tagesspiegel”, bo od zakończenie II wojny światowej nigdy nie był czyszczony czy konserwowany, a w środku dzieła znajduje się niewielka dziura. Pomimo, że obraz ten od dziesięcioleci był w posiadaniu rodziny, Forner przyznał, że na koniec jego życia stał się dla niego obciążeniem. Po doniesieniach medialnych o restytucjach zrabowanych przez hitlerowskie Niemcy dzieł sztuki, podejmuje decyzje: chce oddać obraz. – Zawsze myślałem, że nie należy on do mnie – powiedział z zawodu handlowiec ds. spedycji gazecie „Tagesspiegel”. Jak przyznał, nie był emocjonalnie związany z tym dziełem. – Co właściwie jest dziwne, bo miałem je od 1944 roku bezustannie przed swoim nosem – zaznaczył.
Symbol niemiecko-francuskiego pojednania
Dzięki badaniom poświęconym proweniencji, zwrot zrabowanych dzieł sztuki nie jest już rzadkością. Badania te pochłaniają jednak dużo czasu i na pierwszy rzut oka są mało owocne. Z kolekcji Gurlitta, na którą składa się ponad 1 500 pozycji, do tej pory zostało zwróconych jedynie 14 dzieł. Powód: 75 lat po wojnie jest niezmiernie trudno odnaleźć właścicieli prawnych.
Również w przypadku dzieła Rousseau nie udało się na razie ustalić wcześniejszych właścicieli. Badania są w trakcie. W 2019 roku obraz od Petera Fornera przejęła jednak ambasada Francji i szukała rozwiązania przejściowego. W końcu znaleziono dla tego symbolicznego powrotu dzieła do ojczyzny, równie symboliczne miejsce: Światowe Centrum Pokoju, Wolności i Praw Człowieka w Verdun. Obraz, wraz z podaniem informacji o historii jego rabunku, zostanie wpleciony w historyczną wystawę i ma w ten sposób przyczynić się do zwrócenia uwagi na takie tematy, jak rabunek dzieł sztuki czy badania nad proweniencją.
Obraz ten może wnieść wkład w „wyjaśnienie historii naszych dwóch krajów i naszego kontynentu”, powiedział Philippe Hansch, szef Światowego Centrum Pokoju podczas przekazania obrazu. On sam dorastał przy granicy w Metz i każdego dnia był konfrontowany z bilateralną historią. Przekazanie dzieła jest dla niego bardzo ważnym, bo namacalnym symbolem codziennych, niemiecko-francuskich relacji.
Zwrot: odważna prywatna inicjatywa
Wybór Verdun, gdzie podczas I wojny światowej doszło do jednej z najbardziej krwawych bitew pomiędzy Francją a Niemcami, podkreśla drogę pojednania, której Forner jest zwolennikiem, tłumaczył Guillaume Ollagnier, wysłannik ambasady Francji. Peter Forner uczestniczył w uroczystym przekazaniu obrazu ambasadzie Francji w 2019 roku, ale dalszej drogi dzieła już nie dożył. Zmarł w maju tego roku. Wybór Światowego Centrum Pokoju został dokonany tuż przed jego śmiercią. Guillaume Ollagnier zaznacza, że Peter Forner byłby zadowolony z takiej decyzji.
Guillaume miałby jeszcze sporo pytań do Petera Fornera, syna żołnierza Wehrmachtu. Wśród nich to, jak dojrzewał do decyzji o oddaniu obrazu, czy dlaczego uczynił to dopiero pod koniec swojego życia. – Dla nas przyjaźń polsko-francuska jest wszechobecna, ale ma ona między państwami charakter oficjalny – stwierdził. – Dlatego ten gest jest tak istotny, bo wyszedł od osoby prywatnej – zaznaczył Gauillaume. Decyzję Fornera nazwał „bardzo odważną”, szczególnie, że na początku nie było wiadomo, jaki będzie odbiór medialny sprawy.
Dzieła sztuki najczęściej są restytuowane ze zbiorów sztuki, jak np. muzeów albo poprzez konfiskatę, jak w przypadku Gurlitta. Przypadek, w którym osoba prywatna zwraca się sama do ambasady, jest rzadkością, jak przyznał Guillaume.
Również w ambasadzie Francji jest dzieło, które przypomnina o okrucieństwie II wojny światowej. Na podwórzu stoją dwa psy myśliwskie, wysokie do bioder. Rzeźba z brązu, jako jedna z dwóch dzieł, przetrwała bombardowanie Placu Paryskiego przy Bramie Brandenburskiej i zniszczenie ambasady w 1943 roku. Do dziś przypomina pracownikom i gościom ambasady o wspólnej niemiecko-francuskiej historii.