„Zrobiła z Niemiec pośmiewisko”. Prasa ws. terminu wyborów
11 listopada 2024Po środowym (7.11.2024) rozłamie w koalicji SPD, Zielonych i FDP w styczniu przyszłego roku ma odbyć się głosowanie nad wotum zaufania dla rządu, który obecnie jest już mniejszościowy. Rząd go najpewniej nie uzyska, prezydent rozwiąże Bundestag, a do nowych wyborów powinno dojść w marcu. Politycznie sytuacja wydaje się jasna, jednak niemiecka opinia publiczna słyszy o problemach: w piątek, 9 listopada, szefowa Federalnej Komisji Wyborczej Ruth Brand przestrzegła przed pośpiechem ws. organizacji wyborów. W liście do kanclerza Olafa Scholza wskazała możliwe problemy z papierem i brakiem czasu na organizację wyborów z powodu przerwy świątecznej.
„Zrobiła z Niemiec pośmiewisko”
„Brak papieru, poszukiwania lokali wyborczych, święta, „nieprzewidywalne ryzyko” na wszystkich poziomach: szefowa Federalnej Komisji Wyborczej w swoich ostrzeżeniach ws. przedterminowych wyborów zrobiła z Niemiec pośmiewisko. Trzecia co do wielkości gospodarka świata nie jest w stanie na przełomie roku ogranąć organizacji nowych wyborów? Matki i ojcowie Ustawy Zasadniczej wyrazili się jasno: przeznaczyli na to 60 dni. Wyjątków nie ma, dlaczego miałyby być? Karnawał jest w lutym, wiosną mamy Wielkanoc i Zielone Świątki, a latem są wakacje – zawsze coś jest” – pisze „Volksstimme” z Magdeburga w Saksonii-Anhalt. „Z ulgą zauważamy, że branża papiernicza oraz Związek Miast i Gmin stwierdziły: my damy radę. Wybory na początku 2025 roku są możliwe. Zdecydowana większość Niemców chce jak najszybciej jasnego obsadzenia ról. Zwłaszcza w czasach, w których zamykają się fabryki, tysiące tracą pracę, a utrzymujące się wysokie ceny energii zagrażają inwestycjom” – dodaje gazeta.
„W krainie faksów, zniszczonych mostów i odwołanych pociągów nic już nie zaskoczy. Ale to, że teraz ma zabraknąć także papieru i drukarek do szybkich nowych wyborów znakomicie wpasowuje się w listę usterek Niemiec – kraju do remontu. W ciągu kilku miesięcy przed wyborami trzeba porozmawiać o ważniejszych sprawach” – kpi „Heilbronner Stimme” z Badenii-Wirtembergii.
„Koniec z horroru zamieniać w horror bez końca”
„Są więc względy, które (….) wydają się jeszcze ważniejsze niż potrzeba stworzenia wreszcie ponownie, po trzech latach gry na zwłokę, stabilnego i lepszego rządu” – komentuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
„Ustawodawcza konieczność przedłużania sprawy daje SPD nadzieję, że w międzyczasie wciąż będzie mieć coś do powiedzenia. (…) Elastyczość, na którą Olaf Scholz pozwolił sobie w kwestii dat, uzależnił od poparcia opozycji. To już ostatni taktyczny zwrot polityka, który musi czuć się marionetą klubu SPD. Jeśli chodzi o meritum, nic nie przemawia przeciwko szybkiemu głosowaniu ws. wotum zaufania” – ocenia gazeta z Frankfurtu. „Ale SPD zdaje się lubować w tym, by koniec z horroru zamieniać w horror bez końca” – podsumowuje.
„Debata na temat wotum zaufania zaufania i daty wyborów przybrała wymiary groteskowe. To właśnie partie, które najgłośniej żądają natychmiastowego głosowania ws. wotum zaufania, są najgorzej przygotowane: AfD w wielu miejscach nie wybrała jeszcze żadnych kandydatów, BSW Sahry Wagenknecht nie założyła jeszcze wszystkich struktur regionalnych” – pisze „Leipziger Volkszeitung”. „Sam szef CDU Merz nie został jeszcze wystawiony w okręgu wyborczym. Prawie wszyscy w wewętrznych rozmowach liczą na wybory w marcu. Zwłaszcza CDU jako prawdopodobna zwyciężczyni ma interes w tym, by podczas przygotowań do wyborów wszystko zorganizować poprawnie i niepodważalnie” – dodaje gazeta z Lipska.