1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zrzutka na dżihad. Triki islamistów w Niemczech

Barbara Coellen1 lipca 2014

Radykalni islamiści sięgają w RFN po różne wybiegi, żeby pozyskać sympatyków i pieniądze. Jednym z nich jest zbieranie darowizn w imieniu organizacji do złudzenia przypominającej z nazwy „Lekarzy bez Granic”.

https://p.dw.com/p/1CT87
Screenshot Internetseite Medizin ohne Grenzen e.V.
Zdjęcie: medizin-ohne-grenzen.org

Stowarzyszenie nazywa się „Medycyna bez granic” i zbiera dary w całych Niemczech dla syryjskich ofiar wojny. Jednak za jej humanitarną fasadą kryją się polityczne intencje radykalnych islamistów. Prześwietlają ich niemieckie służby specjalne.

W apelu na portalu internetowym organizacja pożytku publicznego „Medycyna bez Granic" zapewnia, że darczyńcy „łagodzą cierpienia ludności w Syrii". Nazwa organizacji, której siedziba znajduje się w St. Augustin blisko Bonn, wskazuje na jej profesjonalny marketing i szeroki zakres działalności. Profesjonalnie odbywa się dystrybucja żywności, zapewnianie opieki medycznej czy poszukiwanie patronatów dla dzieci osieroconych w wyniku działań wojennych.

Kontakty z radykalnymi kaznodziejami

Ale ta działalność humanitarna to tylko przykrywka. Program informacyjny rozgłośni Hessischer Rundfunk (hr-INFO) jest w posiadaniu informacji na temat bliskich powiązań osobistych i ideologicznych działaczy stowarzyszenia z fundamentalistycznymi działaczami grup salafitów. Prezes organizacji humanitarnej „Medycyna bez granic” jest blisko spokrewniony z radykalnym kaznodzieją Braihmem Roy'em. Roy to nikt inny jak Abu Addullah, który trzęsie bojowniczą sceną dżihadyistów w Niemczech. Abu Abdullah zaliczany jest do najbardziej radykalnych kaznodziejów organizacji „Prawdziwa Religia”, która organizowała kontrowersyjne akcje rozdawania Koranu. Wypowiedzi na czatach na portalach społecznościowych sugerują utożsamianie się obydwu braci z salafickimi środowiskami.

Abu Abdullah w 2013 sam prezentował się jako dystrybutor darów w Syrii, ale tymczasem wycofał się z tego na drugi plan. – Obaj bracia najprawdopodobniej dzielą między siebie role – ocenia Claudia Danschke. Dyrektorka Ośrodka ds. Badań nad Islamem i ultranacjonalizmem przy Towarzystwie Demokratycznej Kultury w Berlinie opowiada, że o wspieranie tego humanitarnego stowarzyszenia apelowali też inni kaznodzieje z radykalnych salafickich środowisk. – Kiedy przegląda się na facebooku całe otoczenie organizacji, da się zauważyć powiązania z salafitami.

Benefisy dla dżihadu

Organizacji najprawdopodobniej udało się w ostatnich miesiącach stworzyć w całych Niemczech sieć mecenasów. W Akwizgranie, Berlinie, Kolonii czy Stuttgarcie, czy Monachium, w ogółem 30 miastach, jak informuje portal „Medycyna bez granic”, znaleziono osoby skłonne wpłacać dary na konto. Działacze organizacji zbierają też pieniądze ze sprzedaży ciasta w bońskim pasażu handlowym, albo jak w Eschborn koło Frankfurtu nad Menem przedmiotów na pchlim targu. W Internecie licytowali dżilbab, szatę zakrywającą całe ciało. Centralne ośrodki działalności organizacji humanitarnej „Medycyna bez granic” znajdują się ponadto w dwóch głównych bastionach salafitów w regionie Bonn i Kolonii oraz Frankfurtu nad Menem.

W połowie czerwca organizacja po raz pierwszy zaprosiła na benefisy do Troisdorfu koło Bonn oraz do Frankfurtu nad Menem. Imprezy benefisowe zgłoszono jako rozgrywki piłkarskie. Heskie specsłużby informują, że na spotkanie do parku przyszło 60 osób, głównie młodych mężczyzn. Frankfurckiej policji znane są te spotkania, lecz ze względu „na dobro śledztwa” nie ujawnia w chwili obecnej żadnych szczegółów.

W przeszłości przy okazji benefisów salafici werbowali młodych ludzi do dżihadu w Syrii. W ten sam sposób zabiegano też o bojowników z Niemiec do terrorystycznej armii Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie (IPIL). Śledczy są wyraźnie wstrzemięźliwi w wyrażaniu opinii o organizacji „Medycyna bez granic”, informuje tagesschau.de, ale są świadomi rozmachu, z jakim organizacja ta rozwinęła ostatnio swą działalność.

Rozbieżność między celami humanitarnymi a idelogicznymi

Dowody na istnienie powiązań organizacji „Medycyna bez granic” z radykalnymi środowiskami salafitów stanowią podstawę do podejrzenia, że istnieje rozbieżność między oficjalnie deklarowanymi celami humanitarnymi stowarzyszenia i jego ideologiczną orientacją. Być może nie wszyscy działacze stowarzyszenia są świadomi tych powiązań. Na zapytanie skierowane na adres kontaktowy zamieszczony na stronie internetowej stowarzyszenia, nikt jeszcze nie odpowiedział.

Oprócz tego pytania stowarzyszenie „Medycyna bez granic” musi stawić czoła jeszcze innym niewygodnym pytaniom. Renomowaną i działająca na całym świecie organizację humanitarnę „Lekarze bez granic” zaintrygowało bowiem podobieństwo nazw.

"Istnieje prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd opinii publicznej z powodu podobieństwa nazw i celów działania naszych organizacji", wyjaśnia Andreas Marggraf, dyrektor finansów i administracji niemieckiego oddziału „Lekarzy bez granic”. Organizacja ma zamiar na ten temat porozmawiać z zarządem stowarzyszenia „Medycyna bez granic”.

tagesschau.de, DPA / Barbara Cöllen