Łotwa przejmuje stery w UE
1 stycznia 2015Grecji a tym samym całej UE grozi powrót kryzysu finansowego, zagrożeniem dla świata jest działalność terrorystyczna „Państwa Islamskiego”, Wielka Brytania straszy perspektywą zamknięcia rynku pracy dla wszystkich Europejczyków. Łotwę czeka cały szereg bardzo trudnych do rozwiązania problemów. Priorytetowe jest jednak pytanie, jaką strategię w stosunku do Rosji ma przyjąć Bruksela wobec konfliktu na Ukrainie.
Nie będzie to antyrosyjska prezydencja
Aneksja Krymu przez Rosję przestraszyła kraje bałtyckie, podobnie jak Polskę. Łotwa, Litwa i Estonia przez pół wieku znajdowały się pod sowiecką okupacją. Teraz znów boją się dalszych roszczeń terytorialnych Moskwy. Obawy te zwiększa obserwowana niemal codziennie aktywność rosyjskich wojsk tuż przy granicach lądowych i morskich. Zapewnienia NATO, którego kraje bałtyckie są członkami od dziesięciu lat, że nie są same, jakoś nie uspokajają.
Mimo to Łotwa, w której żyje liczna mniejszość rosyjska, zaręcza, że pod jej prezydencją Unia Europejska nie będzie prowadziła żadnej antyrosyjskiej polityki. – Jednym nie będzie nasza prezydencja w żadnym wypadku – ani prorosyjską, ani antyrosyjską – powiedział tydzień temu agencji AFP łotewski minister spraw zagranicznych Edgars Rinkēvičs.
W jaki sposób Łotwa chce znaleźć równowagę, okaże się najpóźniej w maju 2015 w Rydze, na szczycie Partnerstwa Wschodniego z Armenią, Azerbejdżanem, Białorusią, Gruzją, Mołdawią i Ukrainą. Wiele z tych państw dąży do zbliżenia z UE, Moskwa się temu sprzeciwia. Łotewski szef MSZ Rinkēvičs chce osiągnąć przynajmniej liberalizację polityki wizowej.
Tusk partnerem
W Donaldzie Tusku, szefie Rady Europejskiej i byłym premierze Polski Łotwa ma zaufanego partnera. W przeciwieństwie do innych krajów członkowskich UE, które dysponują zupełnie innymi doświadczeniami historycznymi z Moskwą lub też są mocno uzależnione od niej gospodarczo, spojrzenie Polski i Łotwy na stosunki z Rosją jest podobne.
Podczas szczytu w Brukseli 19 grudnia Tusk ponaglał do przyjęcia przez UE „spójnej i adekwatnej strategii wobec Rosji, Ukrainę nazwał „ofiarą inwazji”. Od Europejczyków oczekuje, jak powiedział „wyjścia poza reaktywne i defensywne podejście”.
Edgars Rinkēvičs zapewnia natomiast, że chce zrobić wszystko, by wesprzeć „dialog polityczny i starania dyplomatyczne” w znalezieniu rozwiązania konfliktu ukraińskiego. Z jednym wyjątkiem: nigdy nie zaakceptuje aneksji Krymu.
Łotysze mało zainteresowani prezydencją
72 procent Łotyszów wie co prawda, że w styczniu ich kraj przejmuje stery w Radzie UE, związane z tym polityczne wyzwania wydają się ich jednak mało interesować. – Na pewno wzmacnia to wizerunek naszego kraju i to dobrze – uważa student Kaspars Riekstins. Ale dużo więcej na temat nowej roli Łotwy nie ma do powiedzenia.
– Wszyscy mówią, że hotele będą pełne, co mnie cieszy, o ile nie będą to rosyjscy urlopowicze – stwierdza emerytka Inga. Swojego nazwiska nie chce podać.
Krytycznie patrzą natomiast na łotewską prezydencję goście Biblioteki Narodowej w Rydze. W jej gmachu będzie się odbywała większość spotkań w ramach prezydencji UE; już dzisiaj główne wejście jest zamknięte dla zwykłych śmiertelników. – To trochę zawstydzające, że do naszej własnej biblioteki możemy wejść tylko tylnymi drzwiami – skarży się Arnolds Zarins.
W łotewskich mediach toczy się tymczasem dyskusja na temat konsekwencji finansowych prezydencji. Według analizy zleconej przez władze Rygi, organizacja najróżniejszych spotkań w nadchodzących sześciu miesiącach będzie kosztowała łotewską stolicę blisko 70 mln euro. Dodatkowe wpływy z podatków i zyski hoteli i gastronomii przyniosą szacunkowo 64,5 mln euro.
afp / Elżbieta Stasik