Ankara nalega na zgodę na wiece tureckich polityków w RFN
21 maja 2018Na pięć tygodni przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi w Turcji, rząd w Ankarze naciska na Berlin w sprawie zgody na udział tureckich polityków w wiecach w Republice Federalnej. "W Niemczech żyje prawie trzy miliony Turków", powiedział w wywiadzie dla dzisiejszego (21.05.2018) internetowego wydania dziennika "Die Welt" turecki wicepremier Recep Akdağ. W jego przekonaniu zamieszkali w Niemczech Turcy mają "demokratyczne prawo" do tego, aby politycy z wszystkich partii tureckich poinformowali ich osobiście o ich celach. "Byłoby ważne, żeby rząd federalny nie naruszył tego demokratycznego prawa i zezwolił na wystąpienia przedwyborcze tureckich polityków w Niemczech", dodał Akdağ.
Turcja przed wyborami
24 czerwca w Turcji odbędą się równocześnie wybory prezydenckie i parlamentarne. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan, który od 15 lat decyduje o kształcie życia politycznego w Turcji, liczy na reelekcję i, dzięki zmianom wprowadzonym na mocy referendum konstytucyjnego z 16 kwietnia 2017 roku, na rozszerzenie zakresu jego władzy, ponieważ w referendum tym chodziło o zgodę na zastąpienie modelu parlamentarnego systemem prezydenckim.
W niedzielę 20 maja prezydent Erdoğan przemawiał w Sarajewie w Bośni i Hercegowinie do ok. 15 tys. swoich zwolenników prosząc ich, aby na niego głosowali. "Jako Turcy, żyjący w całej Europie, mieliście zawsze nasze szerokie poparcie. Teraz my potrzebujemy waszego poparcia w wyborach 24 czerwca", powiedział. Na spotkanie z Erdoğanem w Sarajewie przybyły tysiące Turków z Niemiec, Holandii, Austrii i państw bałkańskich.
Spór o udział w wiecach
Przed wspomnianym wyżej referendum konstytucyjnym z ubiegłego roku, w stosunkach Ankary z wieloma państwami unijnymi doszło do sporu na tle udziału tureckich polityków w wiecach w tych państwach z udziałem zamieszkałych w nich Turków. Strona niemiecka opowiedziała się za ogólnym zakazem wystąpień wyborczych zagranicznych polityków zagranicznych w Niemczech na trzy miesiące przed terminem wyborów w ich państwach, przy czym ów zakaz nie dotyczy polityków z krajów członkowskich UE, co w praktyce oznacza, że odnosi się on przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, do polityków tureckich.
Prezydent Erdoğan zarzucił wtedy Republice Federalnej stosowanie "metod nazistowskich", co dowodzi ostrości zaistniałego sporu między Ankarą i Berlinem. Takie same obostrzenia wprowadziła wtedy Austria, ale Niemcy są dla Turcji dużo ważniejsze, ponieważ są one dla niej jednym z najważniejszych, bo czwartym po Stambule, Ankarze i Izmirze pod względem liczebności, okręgiem wyborczym z ok. 1,4 mln osób uprawnionych do głosowania.
Nic zatem dziwnego, że wicepremier Recep Akdağ oświadczył, że rząd w Ankarze nie rozumie, dlaczego przez długie lata wystąpienia publiczne polityków tureckich w Niemczech były możliwe, "A teraz nagle wszystko powinno być inaczej".