Awantura przed wyborami. Młody vloger miażdży CDU
23 maja 2019Vloger Rezo sprawił rządowi wielkiej koalicji niemały kłopot na kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
"Dziś przyjrzymy się CDU"
"Dziś przyjrzymy się CDU". Tak zaczyna się film. Jego autor przez 55 minut rozprawia się z polityką partii CDU. Jego zdaniem niszczy ona życie i przyszłość niemieckiej młodzieży, między innymi nie radzi sobie z problemem zmian klimatycznych, uczestnictwa w konfliktach zbrojnych, ochrony praw autorskich i dba głównie o interesy zamożniejszej części niemieckiego społeczeństwa, zaś w instytucjach rządowych zatrudnia niekompetentne osoby. Rezo niczego nie owija w bawełnę, przytacza fakty, badania i nagrania archiwalne. I wywołuje prawdziwą burzę.
Film "Zniszczenia dokonane przez CDU" ukazał się na YouTube'ie cztery dni temu. Od tego czasu obejrzało go ponad 5 milionów internautów. Prawie 600 tysięcy osób polubiło nagranie, a ponad 100 tysięcy opatrzyło komentarzem. "Wreszcie ktoś nazywa rzeczy po imieniu" - ten motyw powtarza się w większości komentarzy. Jeden z internautów napisał, że "Rezo czyta w jego myślach i wyraża to, co sam już dawno chciał powiedzieć".
Młodzi, brońcie się!
Film wpisuje się w nową falę protestów przeciwko polityce rządu. Młodzi Niemcy uważnie ją obserwują, krytykują to, co im się w niej nie podoba i przedstawiają własne propozycje. Te dotyczą na przykład złagodzenia warunków egzaminu maturalnego z matematyki, który w obecnej wersji wydaje im się za trudny. Z drugiej strony wyrażają poparcie dla akcji protestacyjnej uczniów w obronie klimatu na Ziemi organizowanej w każdy piątek pod hasłem "Fridays for Future" i domagają się od rządzących bardziej skutecznej polityki proekologicznej.
"To jest coś nowego, przełomowego i torującego sobie drogę", twierdzi profesor politologii i socjologii na uniwersytecie w Mannheimie Jan van Deth. Zwraca on uwagę na wydarzenia z ostatnich 20 lat, takie jak kryzys Unii Europejskiej, niekorzystne zmiany klimatyczne oraz zalew informacji w mediach. "To wszystko niepokoi młodzież, która teraz wychodzi na ulicę", mówi Jan van Deth.
Partie nie reprezentują młodzieży
Eva Feldmann-Wojtachnia z monachijskiego Centrum Badań Stosowanych w Polityce, specjalizująca się w badaniu postaw młodzieży i w stosunkach europejskich, dodaje, że współczesna młodzież niemiecka żywo interesuje się polityką, ale ma wrażenie, że partie polityczne nie reprezentują jej interesów. "Wynika to częściowo z tematów przykuwających uwagę polityków, ale także, a może nawet głównie, ma charakter strukturalny", twierdzi.
Znaczna część młodzieży uważa, że partie są ociężałe i reagują z opóźnieniem na bieżące problemy. Dlatego młodzież wychodzi w proteście na ulice i daje wyraz swemu niezadowoleniu w Internecie i mediach społecznościowych.
Przeciętny wiek członków niemieckich partii politycznych wynosił w roku 2018 od 50 do 60 lat. Tylko 8 procent miało mniej niż 30 lat. Ponadto, w tej grupie wiekowej coraz mniej osób bierze udział w wyborach. W ostatnich wyborach do Bundestagu ich odsetek wyniósł tylko około 67 procent, podczas gdy w roku 1980 przekraczał 80 procent.
Jak politycy reagują na protesty młodzieży
"Coś musi się tu zmienić", twierdzi Eva Feldmann-Wojtachnia, która uważa, że niemieckie partie polityczne pogrążone są w kryzysie. Mają coraz więcej kłopotów z pozyskaniem nowych członków i utrzymaniem w swoich szeregach tych, którzy już w nich są.
Niemieccy politycy także nie wychodzą naprzeciw protestom młodzieży. Starają się ich nie dostrzegać albo je bagatelizuiją. W przypadku Rezo CDU zareagowała wstrzemięźliwie. Jej nowy sekretarz generalny Paul Ziemiak skomentował, że wypowiedzi vlogera mają charakter czysto indywidualnej oceny sytuacji, ale niewiele wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. Ziemiak skrytykował jego film wideo jako nierzetelny, jednak bez wdawania się w szczegóły. CDU zapowiedziała, że jeden z jej najmłodszych posłów do Bundestagu, Philipp Amthor, przedstawi w odpowiedzi własny film wideo, ale potem się z tego wycofała. Sam Amthor powiedział w wywiadzie dla rozgłośni NDR, że uznano to za "chyba nienajlepszą formę podjęcia dyskusji" z vlogerem Rezo. Zamiast tego zaproponowano mu udział w publicznej debacie. Ofertę tę złożył mu na Twitterze sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak.
Nowe formy uczestnictwa w życiu publicznym
Ma to jednak charakter wyjątku. W większości niemieccy politycy stronią od dialogu z młodzieżą. W przypadku wspomnianych wcześniej protestów ruchu "Fridays for Future" wielu czołowych polityków, a wśród nich szef partii FDP Lindner, uznało, że ochronę klimatu należy pozostawić specjalistom.
"Partie okopują się na swoich stanowiskach zamiast dążyć do dialogu", twierdzi Eva Feldmann-Wojtachnia. W ten sposób jednak utwierdzają młodzież w przekonaniu, że jej zarzuty na temat ich ociężałości są uzasadnione. Feldmann-Wojtachnia uważa, że wyjściem z tej patowej sytuacji byłoby powołanie pośredników do kontaktów między młodzieżą i politykami.
Także Jan van Deth jest zdania, że coś się musi zmienić, jeśli politykom rzeczywiście zależy na szerszym udziale młodzieży w życiu publicznym. W jego przekonaniu uliczne protesty młodzieży mogą nadszarpnąć w pewnym stopniu autorytet którejś z partii, na przykład CDU, ale nie doznaje ona przez nie większych szkód politycznych. Przede wszystkim dlatego, że mamy do czynienia z krytyką ze strony młodzieży, której z założenia wiele rzeczy się nie podoba. Poza tym, młodzież nie jest dla partii najważniejszą grupą wyborców i dlatego poświęcają jej mniej uwagi niż innym grupom społecznym. Zdaniem profesora van Detha młodzież może wnieść więcej zmian w państwie i społeczeństwie tylko wtedy, gdy aktywniej zaangażuje się w życie polityczne w Niemczech.
ARD, dpa / jak