Berlin. Policja aresztowała podejrzanego o terroryzm
3 listopada 2016Szef niemieckiego MSW Thomas de Maziere wyraził zadowolenie z działań policji i służb specjalnych. – Cieszę się, że udało się aresztować tego podejrzanego – powiedział polityk. Jego zdaniem przypadek ten świadczy o tym, że służby bezpieczeństwa są czujne i dobrze współpracują ze sobą. Dodał, że władze robią wszystko, żeby nie dopuścić w Niemczech do zamachu terrorystycznego.
Niemieckie służby specjalne znajdują się od dłuższego czasu w stanie pogotowia, ponieważ obawiają się ataków islamistów. Wielkie zainteresowanie opinii publicznej wywołał ostatnio przypadek domniemanego ekstremisty Dżabera al-Bakra, który w swoim mieszkaniu w Chemnitz przechowywał materiały wybuchowe. Możliwe, że ten uchodźca z Syrii planował zamach na jedno z berlińskich lotnisk. Specsłużby przypuszczają, że działał na zlecenie IS. Al-Bakr popełnił 12 października samobójstwo, niedługo po osadzeniu go w areszcie w Lipsku.
W przypadku 27-letniego Syryjczyka z Berlina nie jest jeszcze jasne, na ile realne było niebezpieczeństwo popełnienia przez niego zamachu terrorystycznego. Źródła w służbach specjalnych wyrażają się ostrożnie na ten temat. Otwartą kwestią jest, czy rzeczywiście może chodzić o tak konkretne zagrożenie jak w przypadku al-Bakra – dowiedziała się agencja DPA z kręgów służb specjalnych. Od czasu wykrycia przygotowań do zamachu w Chemnitz władze reagują bardzo szybko na wszelkiego rodzaju wskazówki dotyczące potencjalnych zamachowców.
Aresztowany w Berlinie Syryjczyk miał urodzić się w Tunezji. Dziennik "Die Welt" podaje, że nazywa się Aszraf al-T. Służby specjalne miały obserwować go od dłuższego czasu. Śledczy mają nadzieję, że uda im się zdobyć potrzebne informacje po przeanalizowaniu urządzeń telekomunikacyjnych, którymi posługiwał się podejrzany.
Portal "Focus online" podał zaraz po jego zatrzymaniu, że Syryjczyk uważany jest za "bardzo niebezpiecznego". Wskazówka, która doprowadziła do jego aresztowania, miała pochodzić od zagranicznych służb wywiadowczych.
DPA / AFP / Bartosz Dudek