Berlin walczy z koronawirusem
2 kwietnia 2020Nawet najbardziej znane miejsca i obiekty popularne wśród turystów, jak Brama Brandenburska, Reichstag czy wojskowy punkt kontrolny USA z czasu podziału miasta „Checkpoint Charlie” świecą pustkami. Co najmniej do 20 kwietnia nadal zamkniętych ma pozostać m.in. 120 klubów i 400 dyskotek, sal koncertowych i galerii. To również one przyciągnęły do miasta w zeszłym roku 14 milionów turystów z całego świata. Ich czasowe zamknięcie grozi większości z nich bankructwem i nieodwracalnymi stratami dla sceny kulturalnej miasta. Dotyczy to też artystów, galerzystów czy właścicieli małych kin. W celu zapobieżenia negatywnym skutkom dla gospodarczych struktur władze miasta ogłosiły pomoc finansową bez zbędnej biurokracji.
Po początkowym, w dużej mierze bezskutecznym apelowaniu o dobrowolne ograniczenie spotkań oraz opuszczania mieszkań i domów, od 23 marca obowiązują w Berlinie obłożone sankcjami nakazy i zakazy. Już od 16 marca zamknięte są szkoły, uczelnie i inne placówki edukacyjne, a kontynuacja nauczania i samodzielnego uczenia się w domach ma być w miarę możliwości prowadzona za pomocą internetu. Jest z tym jednak bardzo różnie, także ze względu na nie zawsze wystarczające wyposażenie w środki techniczne.
Zamknięto też przedszkola i żłobki. Dzieciom rodziców pracujących nadal ze względu na konieczność zapewnienia funkcjonowania miasta (m.in. w sklepach spożywczych, drogeriach, szpitalach, aptekach, policji, straży pożarnej, sądach oraz urzędach) zapewniono dyżurne miejsca w szkołach, świetlicach i przedszkolach z dowozem włącznie.
Dużą uciążliwością dla rodziców i dzieci są zamknięte place zabaw. Nadal otwarte są targi z warzywami, stacje benzynowe, kioski z gazetami i sklepy z zaopatrzeniem dla zwierząt. Nieczynne są natomiast salony fryzjerskie i inne punkty usługowe. Po początkowym ignorowaniu nakazu zamknięcia lokali i punktów gastronomicznych, czego skutkiem były interwencje policji z karami finansowymi włącznie, część z nich oferuje teraz dowóz dań do domu lub sprzedaż na wynos.
„Absolutnie niezbędne minimum”
Co najmniej do 20 kwietnia obowiązuje zakaz tworzenia grup i zgromadzeń w miejscach publicznych, gdzie wspólnie przebywać mogą maksymalnie dwie osoby. Rodzice z większą ilością własnych dzieci mogą przekraczać ten limit. Do „absolutnie niezbędnego minimum” np. w celu zakupów artykułów spożywczych i codziennego użytku ograniczono możliwość opuszczania miejsca zamieszkania i kontaktów społecznych. Korzystanie z parków i innych terenów zielonych możliwe jest wyłącznie w celach rekreacji i sportu dla zachowania zdrowia przy obowiązku zachowaniu 1,5 metra odstępu jak we wszystkich miejscach publicznych, ale bez prawa do dłuższego przebywania, leżenia na kocach czy przesiadywania na ławkach.
Odwiedzanie najbliższej nawet rodziny, partnerów życiowych, osób starszych i chorych dozwolone jest tylko w celu zapewnienia im pomocy. Nie ma jednak możliwości odwiedzania osób pełnoletnich przebywających w placówkach zdrowia i opieki. Możliwa jest natomiast obecność przy umierających i pogrzebach w kręgu najbliższej rodziny.
Udostępnianie lokali dla spotkań jest naruszeniem porządku i zagrożone karą do 25 tys. euro.
Jazda samochodem w mieście dopuszczalna jest tylko w przypadkach wyszczególnionych na specjalnych listach policji, natomiast opuszczanie i wjazd na teren Berlina jedynie w najkrótszej linii do lub z miejsca stałego zamieszkania. Puste ulice z pojedynczymi samochodami pokazują, że mieszkańcy w absolutnej większości respektują te ograniczenia. Nadal można wyprowadzać zwierzęta domowe i udawać się z nimi do weterynarza, jak też uprawiać swe ogródki działkowe.
Ograniczenia opuszczania miejsca zamieszkania nie obejmują konieczności stawienia się przed sądem i załatwienia koniecznych spraw administracyjnych. W każdym przypadku poruszania się w przestrzeni publicznej obowiązuje posiadanie przy sobie dokumentu tożsamości ze zdjęciem i adresem zamieszkania. Z powodu braku pasażerów zamknięto kilka linii kolejki S-Bahn i linii tramwajowych. Pozostałe najczęściej świecą pustką podobnie jak tramwaje, autobusy czy metro. Ciągle jeszcze widać osoby na rowerach, jakkolwiek jest ich nieporównywalnie mniej niż w czasach przed koronawirusem.
Zakupy na zapas
Noszenie maseczek ochronnych na twarz jako zabezpieczenie przed koronawirusem, które jeszcze do niedawna uważano za mało skuteczne, jest aktualnie zalecane. Widok osób z maseczką w miejscach publicznych to jednak ciągle rzadkość. Powodem jest nie tylko niechęć do ich noszenia, ale też ich brak w sprzedaży, podobnie jak środków dezynfekujących. Sytuacja z zaopatrzeniem w wykupiony przez kilka tygodni papier toaletowy czy papierowe ścierki kuchenne powoli się poprawia. Pomógł w tym także zakaz ich kupowania w ilości świadczącej o ich składowaniu na zapas. Liczne sieci handlowe w ramach działań ochronnych zaznaczyły przy kasach za pomocą przyklejonych na podłodze kolorowych taśm obowiązujący odstęp i zamontowały plastikowe osłony dla kasjerek i kasjerów.
Z wypowiedzi władz wynika, że bezwzględna większość berlińczyków stosuje się do zarządzeń i ograniczeń. Jednak nie wszyscy. Przykładowo 25 marca około 300 policjantów natrafiło na około 120 naruszeń porządku i zarządzeń dotyczących ograniczenia koronawirusa i skierowało 70 przypadków na drogę karną. Nakazano też zamknięcie 44 sklepów i wystawiono 12 mandatów karnych osobom, które nie dostosowały się do zakazu przebywania i poruszania w grupie do maksymalnie dwóch osób. W skali ogólnej miasta to jednak niewiele. Oprócz rosnącej świadomości stwarzania zagrożenia dla siebie samego i innych osób wpływ na ten pozytywny rozwój mają zapewne alarmujące doniesienia o możliwym rozwoju negatywnego scenariusza, kiedy nie będzie możliwe zapewnienie wszystkim potrzebującym specjalistycznej pomocy medycznej.