Boeing 777. Kiedy rozpada się silnik
24 lutego 2021Długie łopaty wykonane z tytanu, jednego z najtwardszych metali, mają za zadanie wprowadzić do turbin jak najwięcej powietrza. W niektórych modelach silników są wewnątrz puste, aby zmniejszyć wagę. Zwłaszcza przy starcie pracują z ogromną mocą, aby poderwać w przestworza samoloty ważące nawet 250 ton.
I właśnie w tej krytycznej fazie lotu doszło w ostatnią sobotę do dwóch poważnych incydentów – do jednego w Europie i jednego w USA. Najpierw z lotniska w Maastricht w Holandii wystartował do Nowego Jorku 30-letni Boeing 747-400 w wersji cargo. Krótko po wzbiciu się w powietrze w jednym z czterech silników doszło do eksplozji, a połamane kawałki łopat spadły na ziemie, raniąc lekko starszą kobietę i dziecko. Można mówić o szczęściu w nieszczęściu, bo ostre jak nóż metalowe elementy powbijały się nawet w samochody.
Załoga samolotu ogłosiła alarm, rozpoczęła zrzut paliwa a po niespełna godzinie posadziła maszynę na położonym niedaleko lotnisku w belgijskim Luettich. Holenderski urząd badania wypadków lotniczych DSB rozpoczął dochodzenie mające wyjaśnić okoliczności incydentu.
Silnik, który uległ awarii, to stworzony w latach 80-tych model PW4056 amerykańskiej marki Pratt & Whitney, lidera w branży napędów lotniczych. Do teraz wyprodukowano ponad 2,5 tysiąca silników typoszeregu PW4000. Można je spotkać w najróżniejszych modelach samolotów: Airbusa A330 czy Boeingów 777, 767 i 747-400.
W pierwszym rzędzie nie chodzi o Boeinga
Za budowę silników, a przede wszystkim dokładne testy aż do dopuszczenia ich do użytkowania, odpowiedzialni są producenci silników, a nie samolotów. Dlatego obwinianie Boeinga za obecne problemy jest zbyt daleko idącym uproszczeniem. Strat wizerunkowych dla firmy nie da się jednak uniknąć.
Zwłaszcza, gdy aż dwa bardzo rzadkie z natury incydenty, zdarzają się tego samego dnia w samolotach Boeinga, a dramatyczne zdjęcia i filmy roznoszą się po mediach społecznościowych. W sobotnie popołudnie z lotniska w Denver wystartował w rejs na Hawaje samolot linii United Airlines z 239 osobami na pokładzie. Krótko po wzbiciu się w powietrze doszło do awarii i wybuchu prawego silnika typu PW4077 firmy Pratt & Whitney. Długa na trzy metry pokrywa silnika spadła do przydomowego ogródka, mniejsze metalowe elementy na pobliskie boisko. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, a załodze udało się bezpieczne awaryjne lądowanie.
Wyrzucone podczas wybuchu fragmenty silnika mogą jednak uszkodzić samolot i najgorszym przypadku ograniczyć jego manewrowość. Tak jak w przypadku lotu QF32 linii Quantas w 2010 roku, kiedy wybuch silnika w Airbusie A380 tak poważnie naruszył samolot, że lądowanie awaryjne ledwo się udało.
Szczęście w nieszczęściu
W przypadku sobotniego lotu UA328 wygląda na to, że zbudowana z kevlaru osłona silnika wytrzymała i zapobiegła niebezpiecznemu wyrzutowi większych elementów w kadłub.
Podczas oględzin na ziemi okazało się jednak, że pasażerowie i załoga mieli dużo szczęścia. Jeden kawałek spowodował bowiem wyrwę poniżej nasady skrzydła, zaledwie parę centymetrów obok zbiornika paliwa.
Amerykański urząd bezpieczeństwa lotów NTSB zaprezentował tymczasem pierwsze ustalenia. Prawdopodobnie z powodu zmęczenia materiału wyłamała się z jedna z pustych w środku tytanowych łopat. Jej część znaleziono w kevlarowej osłonie. Silniki typu PW4077 występują we wczesnych seriach modelu 777 z połowy lat 90-tych. Nie dalej jak w grudniu podobny incydent odnotowano w modelu 777-200 latającym w barwach Japan Airlines, a trzy lata temu w niemal identycznej maszynie jak uszkodzony właśnie 777 United Airlines.
Amerykańska agencja ruchu lotniczego FAA wydała teraz decyzję o zaostrzeniu kontroli tego modelu silnika, co oznacza de facto uziemienie wyposażonych w nie samolotów. Obok linii United, samoloty te latają w barwach Japan Airlines i ANA oraz Korean Air. W użytkowaniu jest w sumie 69 maszyn tego typu, 59 innych uziemiono już wcześniej z powodu pandemii. Żaden z nich nie może teraz wzbić się w powietrze. Jest bardzo prawdopodobne, że z powodu załamania ruchu lotniczego spowodowanego pandemią już na zawsze pozostaną na ziemi.