Brexit. Kolejny termin ugody to koniec lutego
7 lutego 2019W przeddzień brukselskiej wizyty premier Theresy May szef Rady Europejskiej Donald Tusk w – pieczołowicie wcześniej przygotowanym – przemówieniu wspomniał o „miejscu w piekle” dla tych, którzy promowali brexit, nie mając planu, jak go przeprowadzić. Wobec rosnącego ryzyka wyjścia Wlk. Brytanii z UE bez żadnej umowy, w Londynie i Brukseli zaczęła się już bowiem gra o obwinienie drugiej strony o nachodzący chaos gospodarczy w Wlk. Brytanii. I twarde przypomnienie przez Tuska, że winni są brytyjscy politycy, wywołało tak wielkie poruszenie w mediach, że bodaj także dlatego po jego dzisiejszym spotkaniu z May nie było wspólnych wypowiedzi dla prasy. A po rozmowach May z szefem Komisji Europejskiej Jeanem-Claude’em Junckerem wydano tylko pisemne oświadczenie.
- Podniosłam sprawę tej wypowiedzi [o piekle], która nie była pomocna i wywołała powszechną konsternację – powiedziała May po spotkaniu z Tuskiem. A ten napisał na Twitterze – „wciąż nie widać przełomu, rozmowy będą kontynuowane”.
Głównym powodem pata co do brexitu, który jest planowany na 29 marca, pozostaje irlandzki „bezpiecznik” (backstop) skazujący Brytyjczyków na unię celną z UE oraz wprowadzający nieco odrębny status Irlandii Płn. w ramach Wlk. Brytanii (m.in. co do respektowania unijnych standardów) aż do czasu znalezienia innego sposobu na uniknięcie wszelkich kontroli granicznych między unijną Irlandią oraz brytyjską Irlandią Płn. W zeszłym tygodniu premier May oficjalnie dołączyła do twardych brexitowców w swej partii torysowskiej, którzy żądają odgórnego ograniczenia „bezpiecznika” w czasie (np. do pięciu lat), zapewnienia Londynowi klauzuli prawa do porzucenia „bezpiecznika” po określonym czasie, a najlepiej podmienienie go w umowie brexitowej na niesprecyzowane „inne rozwiązania” co do granicy wewnątrzirlandzkiej.
Cała Unia za Irlandią
May powtórzyła dziś w Brukseli postulat „prawnie wiążących zmian” w bezpieczniku, ale Juncker - tu obyło się bez zaskoczeń - powtórzył, że nie ma mowy o renegocjowaniu projektu umowy brexitowej uzgodnionego już w listopadzie 2018 r. Natomiast Bruksela przypomniała, że jest gotowa na zmiany, w dołączonej do tej umowy, „deklaracji politycznej” o przyszłych relacjach między Unią i Wlk. Brytanią. W oświadczeniu po spotkaniu May i Junckera przekazano, że szef Komisji Europejskiej wyraził gotowość do dodania nowych zapisów o większych ambicjach „co do zawartości i tempa” w kwestii pobrexitowych rokowań o stosunkach między Unią i Brytyjczykami.
– Nie można wykluczyć jakiegoś protokołu dołączonego do umowy rozwodowej czy też zapisów w „deklaracji politycznej”, które np. wyznaczałyby kalendarz rozmów, jak zastąpić lub uniknąć zastosowania „bezpiecznika” w przyszłości. Ale na pewno bez żadnego odgórnego limitu czasowego – wyjaśnia nam rozmówca w instytucjach UE zaangażowany w sprawy brexitu. Ponadto w Brukseli zapewniają, że – mimo niedawnych prasowych rozważań ministra Jacka Czaputowicza o pięcioletnim „bezpieczniku” – podczas formalnych rozmów żaden z krajów Unii nigdy nie wysunął postulatu ograniczenie gwarancji dla Irlandii.
– „Bezpiecznik” to nie jest żaden „wymysł brukselskich eurokratów”, lecz solidne stanowisko wszystkich krajów Unii poza Brytyjczykami. Dlatego możemy go tak stanowczo bronić – mówi nam wysoki urzędnik UE.
Unia już wcześniej dawała Londynowi pisemne polityczne zapewnienia, że „bezpiecznik” jest tylko rozwiązaniem tymczasowym i Bruksela też chciałby zastąpić go czymś lepszym (do wynegocjowaniu już po brexicie). Tusk i Juncker w styczniu wystosowali nawet do May oficjalne pismo z takim przesłaniem. – A ludzie May zapewniali, że to pismo wystarczy do przepchnięcia umowy przez Izbę Gmin. Ale May przegrała to głosowanie z kretesem. Wiarygodność jej prognoz politycznych co do własnego parlamentu? Wynik głosowania mówi sam za siebie – mówi jeden z naszych rozmówców w Brukseli.
Czas do końca lutego
Jednak Juncker i May zdecydowali, że brexitowe zespoły negocjacyjne UE i Wlk. Brytanii wracają do pracy, by do końca lutego znaleźć wyjście z impasu. Ustalono, że May i Juncker mają ponownie spotkać się w Brukseli przed końcem miesiąca, a wcześniej brytyjska premier będzie miała okazję porozmawiać z przywódcami pozostałych krajów Unii przy okazji szczytu UE z krajami arabskimi w Szarm el-Szejk. – Zamierzam przeprowadzić brexit na czas – tak May przekonywała dzisiaj w Brukseli, że nie zamierza prosić reszty przywódców o odroczenie daty wyjścia Brytyjczyków z UE.
Na krótko przed brukselską podróżą May przywódca labourzystowskiej opozycji Jeremy Corbyn zaproponował wsparcie dla umowy brexitowej w obecnej wersji w zamian za „zmiękczenie” brexitu (m.in. poprzez zgodę na stałą unię celną UE-Londyn) w renegocjowanej „deklaracji politycznej”. Niemała część postulatów Corbyna byłaby do przyjęcia dla Unii. Jednak premier May na razie nie jest gotowa do szukania ponadpartyjnej koalicji brexitowej kosztem gwałtownego konfliktu z najbardziej antyunijnym skrzydłem we własnej partii.