Bruksela: Polska znów negocjuje w UE w sprawie klimatu
18 grudnia 2019– To zupełnie zrozumiałe, że polski rząd kalkuluje koszty. Dla Polski transformacja energetyczna będzie szczególnie dużym przedsięwzięciem. I wymagającym naszego zbiorowego wysiłku i solidarności. To oczywiste, że Górny Śląsk nie poradzi sobie sam – mówi DW Frans Timmermans, który w obecnej kadencji zajmuje się głównie sprawami Zielonego Ładu, sztandarowego projektu ogłoszonego przed tygodniem przez Ursulę von der Leyen, szefową Komisji Europejskiej.
Kluczowym punktem Zielonego Ładu jest cel neutralności klimatycznej Unii w 2050 r. Choć unijni przywódcy na swym szczycie w zeszłym tygodniu jednomyślnie poparli ten cel w odniesieniu do całej Unii, to zarazem – jak głoszą pisemne postanowienia szczytu – „na tym etapie jedno państwo członkowskie nie może, jeżeli o nie chodzi, zobowiązać się do realizacji tego celu; Rada Europejska wróci do tej kwestii w czerwcu 2020 r.” Choć w Polsce pojawiły się interpretacje mówiące o stałym wyjątku czy wręcz „rabacie klimatycznym” dla Polski, to brukselskie instytucje UE tłumaczą, że chodzi o coś zupełnie przeciwnego. – Myślę, że Timmermans dobrze rozumie decyzje szczyt. To nie było zwykłe „nie” premiera Mateusza Morawieckiego, lecz krok do dalszych negocjacji – powiedziała minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, która spotkała się dziś (18.12.2019) z Timmermansem w Brukseli.
– To zrozumiałe, że Polska potrzebuje więcej czasu, by przyjrzeć się tej propozycji – powiedziała także w środę von der Leyen podczas debaty Parlamentu Europejskiego o wynikach szczytu. Wśród europosłów pojawiły się dość nieliczne protesty przeciw „udawanej jednomyślności”, ale Polska raczej nie znalazła się dziś na europarlamentarnym widelcu. – Szef Rady Europejskiej mówi nam, że na szczycie była jednomyślna zgoda na neutralność, ale przecież nie ma jednomyślności bez zgody jednego kraju – powiedziała Valerie Hayer z liberalnego klubu „Odnowić Europę”. Ale ten temat był słabo obecny podczas blisko dwugodzinnej debaty. – Wrócimy to tej sprawy na czerwcowym szczycie UE – zapewniał Charles Michel.
Neutralność za pieniądze
Pełne zatwierdzenie przez Polskę celu neutralności klimatycznej to – w odbiorze niemałej części unijnych dyplomatów – kwestia wytargowania odpowiedniej ceny, czyli m.in. wartości oraz struktury „mechanizmu sprawiedliwej transformacji”. Wprawdzie i Komisja Europejska, i szczyt UE zadeklarowały, że ten mechanizm ma wygenerować inwestycje warte 100 mld euro, ale wciąż nie wiadomo, ile dokładnie będzie w tym dodatkowej gotówki (a ile tanich kredytów) i wedle jakiego klucza będą mogły sięgać po to wsparcie poszczególne kraje albo regiony. – Chodzi o to, żeby przykładowo zakład z Bawarii nie mógł być konkurentem dla firm z Górnego Śląska w zabiegach o tę pomoc – tłumaczy Emilewicz.
– Celem „mechanizmu sprawiedliwej transformacji” będzie zapobieganie nierównościom społecznym wywołanym przez transformację, ale nie finansowanie samej transformacji w kierunku neutralności klimatycznej w 2050 r.. Ta w skali całej Unii wymaga 260 mld euro inwestycji rocznie – mówi DW Timmermans. Za szczególnie trudnie, ale i kluczowe zadanie uznaje „zazielenienie” całego budżetu UE. – Nawet mniej ważne jest ustalenie progu procentowego, wskazującego, jak część funduszy ma iść na inwestycje związane z klimatem. Chodzi o to, żeby cała reszta pieniędzy nie szła na wydatki, które podminowują cele klimatyczne – przekonuje Timmermans. Tłumaczy, że obecną Komisję Europejską czeka „bardzo ciężka praca”, by mogła zostawić po sobie głęboko „przeorientowaną politykę spójności i rolną”, czyli w całości podporządkowaną polityce klimatycznej UE.
- Węgiel to nie tylko brudne paliwo, odpowiedzialne za wielkie emisje. A węgiel staje się coraz droższy i trzeba od niego odchodzić także dlatego, że będzie coraz mniej opłacalny – mówi Timmermans.
Przeciw pseudozielonym inwestorom
Unia Europejska, nie czekając na deklarację Polski co do neutralności w 2050 r., już przyjmuje nowe przepisy związane z polityką klimatyczną w głosowaniach większościowych. Rada UE i Parlament Europejski uzgodniły w tym tygodniu reguły, jak pod względem klimatycznym kwalifikować inwestycje, by pomóc m.in. instytucjom finansowym w ocenie ich ryzyka oraz uniknąć „green-washingu”, czyli podszywania się „brudnych” inwestorów pod biznes przyjazny środowisku.
Inwestycji w gaz nie uznano za z góry sprzeczne z zieloną strategią UE, ale – wbrew postulatom Polski – dopiero na kolejnym etapie prac Komisji Europejskiej będą poddawane szczegółowej ocenie, czy nadają się do kategorii „nie robią poważnych szkód” jako związane z „paliwem przejściowym: na drodze do neutralności. Polska wstrzymała się od głosu.