Byli żołnierze podejrzani o planowanie ataków na migrantów
2 października 2021Planujący ataki byli żołnierze wchodzili w skład grupy paramilitarnej założonej i kierowanej przez podpułkownika rezerwy Jensa G.
Śledztwo w toku
Rzecznik prokuratury w Lueneburgu potwierdził redakcji tygodnika „Der Spiegel”, że prokuratura prowadzi dochodzenie przeciwko dziewięciu mężczyznom w wieku od 37 do 53 lat. Zarzuca się im członkostwo lub przywództwo w grupie zbrojnej.
Według rzecznika istnieje „wstępne podejrzenie, że może tu chodzić o prowadzenie niezgodnej z prawem działalności z motywów rasistowskich i ksenofobicznych” – informuje magazyn „Der Spiegel”.
Na początku września przeprowadzono policyjny nalot na osiem obiektów w Dolnej Saksonii, Nadrenii Północnej-Westfalii i Berlinie. Skonfiskowano wtedy nie tylko broń i amunicję, ale także materiały wskazujące na prawicowo-ekstremistyczne poglądy rezerwistów.
Ślad wiedzie do Ministerstwa Obrony
Wkrótce potem śledczy dowiedzieli się, że G. utrzymywał bliskie kontakty z referentem w federalnym Ministerstwie Obrony. W połowie września, podczas rutynowej kontroli lojalności owego referenta, funkcjonariusze Kontrwywiadu Wojskowego (MAD) znaleźli przesłanki mogące świadczyć o prawicowo-ekstremistycznej orientacji tego byłego żołnierza Bundeswehry. W jego telefonie komórkowym stwierdzono zapis połączeń z Jensem G.
Ministerstwo bardzo poważnie podeszło do tej sprawy, ponieważ referent pracował w wydziale strategiczno-operacyjnym i miał dostęp do wielu tajnych informacji, dotyczących na przykład działalności jednostki specjalnej KSK oraz agentów niemieckiego kontrwywiadu wojskowego. W rezultacie natychmiast pozbawiono go dostępu do takich informacji oraz odcięto go od kontaktów z innym pracownikami tego wydziału.
Funkcjonariusze MAD sprawdzili w wewnętrznych systemach Ministerstwa Obrony, czy za pośrednictwem tego referenta mogło dojść do wycieku wrażliwych danych i informacji. Dokładnie prześwietlono także osoby z jego bliskiego otoczenia zawodowego, jak donosi „Der Spiegel”. Śledztwo trwa, ale na razie nikogo nie aresztowano.
(AFP, Spiegel/jak)