Centrum obrony przed neonazizmem
16 grudnia 2011„Centrum obrony przed skrajnie prawicowym ekstremizmem”, jak brzmi jego pełna nazwa, nie jest żadnym nowym urzędem, podkreślał minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich, podczas symbolicznego otwarcia Centrum w piątek (16.12) w Berlinie. Jest to raczej platforma stworzona dla lepszej i bardziej skutecznej współpracy policji i służb wywiadu. „Chodzi o to, by skonsolidować wszystkie możliwości, całą zdobywaną wiedzę w zwalczaniu skrajnie prawicowego ekstremizmu”, powiedział szef niemieckiego MSW. Nowe centrum tworzą funkcjonariusze policji i jednego z wydziałów kontrwywiadu. „Cichociemni” - służby specjalne, tworzą jednostkę informacyjną i analityczną w Kolonii; policja, w tym także Europol, drugą jednostkę w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów Meckenheim. Zadaniem obu jest obserwacja środowiska neonazistowskiego. Codziennie następowała będzie wymiana informacji. Przez tydzień spotkania będą odbywały się w Kolonii, przez drugi tydzień w Meckenheim. W sumie pracować ma w obydwu jednostkach centrum 130 do 140 funkcjonariuszy, nie wyklucza się powiększenia ich liczby.
Celem jest możliwie najbardziej efektywne zwalczanie neonazizmu i wszelkich przejawów prawicowego ekstremizmu, „permanetny nacisk na skrajnie prawicowe środowisko”, jak wyraził się prezes Federalnego Urzędu Kryminalnego, Jörg Ziercke.
Nauka na błędach
Centrum będzie zajmowało się nie tylko aktualnymi przypadkami przestępstw o podłożu neonazistowskim, ale też przypadkami z przeszłości. Ministerstwo spraw wewnętrznych ma odgrywać w nim najwyżej marginesową rolę – do MSW będą spływały wyniki pracy nowo utworzonej placówki.
Potrzebę jej istnienia najpóźniej pokazały błędy, popełnione w przypadku neonazistowskiej komórki terrorystycznej z Zwickau. Mimo, że latami stała pod obserwacją policji i Urzędu Ochrony Konstytucji, neonazistowska trójka zdołała - jak się przypuszcza - zamordować dziewięciu imigrantów i niemiecką policjantkę. Sprawa ta ujawniła skandaliczne błędy, niedociągnięcia i deficyty organizacyjne aparatu ścigania. Przy okazji przypomniano równie skandaliczne błędy popełnione w związku z zamachami terrorystycznymi w Nowym Jorku 11 września 2001 roku, kiedy radykalni islamscy terroryści bez przeszkód przygotowywali się do zamachu w Hamburgu.
Na powołanie „centrum antyterrorystycznego” potrzeba było wówczas aż trzech lat. Tym razem wyciągnięcie konsekwencji z popełnionych błędów miało nastąpić najszybciej, jak tylko to możliwe.
Analizy i zakazy
W uruchomionym dzisiaj Centrum obrony przed neonazizmem zbiegać się mają wszystkie nici z urzędów, instytucji i jednostek zajmujących się zwalczaniem naonazizmu i jego przejawów. Dotychczas działo się to tylko w pojedynczych przypadkach. Teraz całe środowisko neonazistowskie ma być filtrowane przez grupy robocze o nazwach takich jak „Analiza przypadków”, „Potencjał sprawców”, „Zakazy organizacji” itp.
Nakaz podziału
Dość skomplikowana struktura centrum ma podłoże historyczne. Obowiązująca w Niemczech tak zwana „zasada separacji” policji i służb specjalnych zabrania policji przekazywania bez ograniczenia informacji służbom specjalnym i odwrotnie. Równie rygorystycznie zabrania organizacyjnego połączenia obu tych służb. Podłożem tej zasady obowiązującej od chwili powstania RFN jest wyciągnięcie nauczki z istnienia Gestapo, wszechwładnej tajnej policji państwowej III Rzeszy.
Prezydent Urzędu Ochrony Konstytucji, Heinz Fromm, uważa, że rozdział ten, który w żadnym innym państwie nie jest przestrzegany tak surowo, jak w Niemczech, jest sensowny nie tylko ze względów historyczno-politycznych. Ważny jest także dla ochrony policyjnych informatorów z neonazistowskich kręgów. Także więc w centrum przestrzegana będzie zasada - jak mówi Heinz Fromm: „policja może wszystko robić, ale nie wszystko wiedzieć – my możemy wszystko wiedzieć, ale nie możemy wszystkiego robić.”
Bernd Gräßler / Elżbieta Stasik
red. odp.: Andrzej Paprzyca