Czechy. Sowieckie pomniki do lamusa
9 maja 2020Rada szóstej dzielnicy czeskiej Pragi zrobiła to, co uchwaliła: usunęła z miasta posąg marszałka Koniewa. Rosyjska ambasada pogroziła, że zburzenie pomnika „nie pozostanie bez odpowiedniej reakcji”.
„Nie miał maseczki. Reguły obowiązują wszystkich. Na zewnątrz wolno przebywać tylko z zasłoniętymi ustami i nosem”, zażartował na Facebooku burmistrz Pragi 6 Ondrzej Kolárz. Natychmiast zaroiło się od obelg, wyzwisk, a nawet gróźb. Czasami ktoś podziękował.
Rzecznik prasowy dzielnicowego ratusza Ondrzej Szramek przypomniał, że rada dzielnicy już we wrześniu 2019 zadecydowała o usunięciu Koniewa z cokołu. W przyszłości ma tam stanąć pomnik wyzwolenia Pragi w ostatnich dniach II wojny światowej. Wykonany z brązu posąg sowieckiego dowódcy trafi zaś do depozytu, skąd powędruje do Muzeum Pamięci XX Wieku, kiedy już ono powstanie.
Kontrowersyjny wyzwoliciel
Marszałek Ivan Stiepanowicz Koniew stał na czele 1. Frontu Ukraińskiego. Walczył na łuku kurskim, wyzwolił Charków, Lwów, Kraków i obóz zagłady Auschwitz. Zajął Śląsk i Saksonię, rozpoczął operację berlińską, która doprowadziła do kapitulacji III Rzeszy. Ale zwycięzcą tej ostatniej bitwy stał się marszałek Żukow, któremu z woli Stalina przypadło zdobyć Reichstag.
Spod Berlina Koniew ruszył na południe, w ekspresowym tempie oswobodził Czechy Północne i Wschodnie, a 9 maja wkroczył do Pragi. Ale to nie on uchronił ją przed zniszczeniem, jak głosiła tablica na odsłoniętym 35 lat później pomniku. Pragę oswobodzili dzień wcześniej powstańcy, wsparci przez jedną z dywizji Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej generała Andrieja Własowa. 5 maja, w dniu wybuchu powstania praskiego, generał Siergiej Buniaczenko, który nią dowodził, zmienił front i opanował wielką część miasta.
Koniew miał jednak na swym koncie także inne, mniej chlubne dokonania, o których władze Pragi 6 postanowiły dwa lata temu poinformować na ustawionych za pomnikiem tablicach. W 1956 roku dowodził sowieckim wojskiem, które krwawo stłumiło powstanie węgierskie. W czasie kryzysu berlińskiego 1961 roku był głównodowodzącym grupy sowieckich wojsk w Niemczech i osłaniał budowę muru berlińskiego. A w 1968 roku „osobiście chronił operację zwiadowczą przed inwazją wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację”.
To ostatnie zdanie wzburzyło wtedy ambasadę rosyjską. W otwartym liście do Kolárza Rosjanie napisali, że ich materiały archiwalne wykluczają udział Koniewa w „operacji Dunaj” (agresji na Czechosłowację). A poza tym on w tym czasie był już emerytem.
„Nie był żadnym emerytem, był członkiem komitetu centralnego partii i generalnym inspektorem armii”, wyjaśnił historyk Jan Adamec w rozmowie z portalem iDNES.cz.
Lenin z plecakiem
Historia posągu marszałka to nie jedyny przykład rozprawy Czechów z komunistyczną przeszłością i śladami sowieckiej obecności. Zaczęli niemal natychmiast po masowych protestach aksamitnej rewolucji, której początek dał 17 listopada 1989 roku atak czechosłowackiego ZOMO na pokojowo demonstrujących studentów w Pradze.
Najpierw były to happeningi. Studenci na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola w Pradze odwrócili pomnik Lenina do ściany. Innemu Leninowi, na placu potocznie zwanym kuliatiakiem (okrąglakiem) ktoś założył plecak. A na rękach figury pierwszego komunistycznego prezydenta Czechosłowacji Klementa Gottwalda przed siedzibą komitetu centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz) pojawiła się czerwona farba.
Masowe usuwanie symboli kończącej się epoki z krajobrazu czeskich miast i wsi zaczęło się jednak dopiero, gdy 29 listopada 1989 roku czechosłowacki parlament wykreślił z konstytucji artykuł o kierowniczej roli KPCz w państwie. A było co usuwać. Sierpy i młoty, ale przede wszystkim pięcioramienne czerwone gwiazdy znajdowały się niemal na każdej znaczącej budowli w kraju. – Rzeczywiście były wszędzie. Nawet na lokomotywach – mówi była dysydentka Petruszka Szustrová.
Jedna z ostatnich gwiazd przetrwała w Pilznie. Była tak wielka i ciężka, że w 1989 roku nie zdecydowano się na jej usunięcie, lecz jedynie położono na dachu byłej siedziby komitetu wojewódzkiego KPCz. Z ulicy jej nie było widać. Ale po latach pojawiła się znów na ekranach komputerów i smartfonów, w aplikacjach korzystających ze zdjęć satelitarnych. Gwiazdę zdjęto w końcu z dachu 17 listopada 2019 roku, w dniu 30. rocznicy wybuchu aksamitnej rewolucji.
Skansen w Bezprawiu
9 grudnia 1989 roku członkowie Stowarzyszenia na rzecz Weselszej Współczesności – odpowiednika polskiej Pomarańczowej Alternatywy – wybrali się do odległej o 160 km na wschód od Pragi osady Bezpráví (Bezprawie), by położyć tam kamień węgielny pod przyszły skansen totalitaryzmu. Przywieźli pierwsze eksponaty – popiersia komunistów, obrazy z epoki, pięcioramienne gwiazdy. „To był spontaniczny okrzyk radości, nawet jeśli mało kto wierzył w powstanie muzeum”, powiedział Telewizji Czeskiej jeden z uczestników happeningu, Miroslav Kamil Czerný. „Muzeum rzeczywiście nie powstało” – potwierdził telewizyjny portal.
Ale nawet 30 lat po rewolucji w Czechach wciąż można natknąć się na komunistyczne symbole. Na budynku urzędu wojewódzkiego w Uściu nad Łabą nadal jest rzeźba sierpa i młota, skryta wprawdzie pod billboardem, ale coraz to ukazująca się przechodniom, gdy silniejszy wiatr zerwie kryjącą ją płachtę. Z kolei w centrum miasta Semily pod Karkonoszami długo widniała mozaika także przedstawiająca sierp i młot. Zniknęła dopiero w 2018 roku pod ociepleniem budynku, na którym stale się znajduje.
Różowy czołg
Największą jednak sławę spośród wszystkich symboli minionej epoki zyskał czołg numer 23, który stał w Pradze na Smichovie, na placu Sowieckich Czołgistów (dziś Kinskich). Przez długie lata uchodził za pierwszy sowiecki czołg, który 9 maja 1945 roku wjechał do Pragi. Jak jednak twierdzi portal Czeskiego Radia irozhlas.cz – w latach 60. XX wieku okazało się, że to nieprawda. Do Pragi wjechał T-34, na cokole stał zaś wielki, ciężki IS-2 (Iosif Stalin, wersja 2) dowieziony – jak wyszło na jaw – przez Sowietów prosto z fabryki. Domalowano na nim jedynie numer 23, który był na tym oryginalnym, pierwszym – trafionym i zniszczonym niemieckim pociskiem.
28 kwietnia 1991 roku rano zdumieni przechodnie ujrzeli, że czołg na pomniku zmienił barwę na różową. W nocy przemalował go wespół z przyjacielem David Czerný, wówczas student praskiej Akademii Sztuki, dziś artysta znany na świecie z kontrowersyjnych dzieł.
Obiekt miał status narodowego zabytku kultury, dlatego Czerný trafił do aresztu. Został obwiniony o popełnienie karnego czynu zakłócenia porządku publicznego. W kraju wybuchła burzliwa dyskusja, z Moskwy dotarł protest sowieckiego rządu. W końcu wysłana przez urzędników ekipa przywróciła maszynie jej pierwotny kolor. „Czołg jest znów zielony!”, triumfował nazajutrz szef partii komunistycznej Jirzí Svoboda podczas pierwszomajowej manifestacji, wywołując euforię zebranych.
Ich radość nie trwała długo. 15 posłów Zgromadzenia Federalnego, wśród których byli także dawni dysydenci, korzystając z immunitetu bezkarnie przemalowało 12 maja czołg ponownie. Znów na różowo.
Ta akcja nie zachwyciła prezydenta Václava Havla. Nazwał ją „wyrazem bezsilności”.
A jednak Czerný został zwolniony z aresztu, a czołg stracił status zabytku. Został zdjęty z cokołu i odwieziony do muzeum wojskowego w Leszanach pod Pragą, gdzie można go oglądać do dziś. W miejscu, gdzie stał przez 36 lat, jest dziś fontanna „Zapadnia czasu”.