Czterodniowy tydzień pracy ratunkiem dla klimatu
9 czerwca 2023Pięciodniowy tydzień pracy jest powszechny w zachodnich krajach uprzemysłowionych, ale nie zawsze tak było. Podczas rewolucji przemysłowej ludzie często pracowali w fabrykach ponad 70 godzin tygodniowo. Dopiero związki zawodowe wywalczyły skrócenie czasu pracy.
Henry Ford był jednym z pierwszych pracodawców na świecie, który wprowadził – w 1926 roku – pięciodniowy, 40-godzinny tydzień pracy w swoich fabrykach samochodów. Wierzył, że jego pracownicy będą równie wydajni w krótszym czasie, jeśli będą mieli dwa dni wolnego. Eksperyment Forda zakończył się sukcesem – wydajność wzrosła. Inne firmy poszły w jego ślady i pięciodniowy tydzień pracy się przyjął.
100 lat później nabiera tempa nowa kampania: tym razem na rzecz skrócenia tygodnia pracy do czterech dni. W ostatnich latach programy pilotażowe wprowadzające czterodniowy tydzień pracy realizowane były w Japonii, Nowej Zelandii, Irlandii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Islandii. Wyniki były pozytywne: poprawiło się zdrowie i samopoczucie pracowników, a także wzrosła ich wydajność. Wiele badań sugeruje, że krótszy tydzień pracy może być korzystny także dla środowiska i klimatu.
Czy można ratować klimat mniej pracując?
Juliet Schor, ekonomistka i profesor socjologii w Boston College w USA, odkryła związek między zmianami klimatycznym a godzinami pracy – przynajmniej w krajach o wysokich dochodach.
– Odkryliśmy, że kraje z krótszym czasem pracy emitują dużo mniej CO2, niż te z pięciodniowym tygodniem pracy – mówi Schor.
W badaniu z 2012 roku, którego Juliet Schor była współautorką, przeanalizowano sytuacje w krajach OECD w latach 1970-2007. Okazało się, że dziesięcioprocentowa redukcja godzin pracy może zmniejszyć emisję CO2 o prawie 15 proc.
Inne badanie przeprowadzone przez brytyjską organizację ekologiczną Platform w 2021 r. zakłada, że gdyby Wielka Brytania przeszła na czterodniowy tydzień pracy, jej emisja gazów cieplarnianych mogłaby spaść do 2025 roku o 20 procent, czyli około 127 milionów ton. Byłoby to więcej niż cały ślad węglowy Belgii.
Skąd wzięłyby się te oszczędności? Według badania, skrócenie czasu pracy o jeden dzień może w sposób zauważalny zmniejszyć zużycie energii w miejscu pracy i emisję CO2 produkowanego przez dojazdy do pracy oraz zachęcić do zrównoważonego stylu życia. Podobne oszczędności może przynieść częściowe przejście na pracę zdalna, do czego wielu pracowników przyzwyczaiło się już podczas pandemii korona wirusa.
Większa wydajność, mniej korków
Juliet Schor przeprowadziła również analizę dwóch ostatnich projektów pilotażowych w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Irlandii. Wzięło w nich udział 91 firm z różnych sektorów zatrudniających 3500 pracowników. Sześciomiesięczne projekty były nadzorowane przez londyńską organizację non-profit 4 Day Week Global, think tank Autonomy, Uniwersytet w Cambridge i Boston College.
Pracownicy otrzymywali takie samo wynagrodzenie jak wcześniej i mieli wykonać taką samą ilość pracy, jaką musieliby wykonać w pięciodniowym tygodniu pracy.
Wyniki pokazały, że pracownicy byli w większości przypadków tak samo wydajni – a w niektórych przypadkach nawet bardziej, brali mniej dni chorobowych i czuli się ogólnie zdrowsi, i szczęśliwsi. Po zakończeniu badania ponad 90 procent firm zdecydowało się utrzymać ten system. Tylko cztery procent powróciło do 5-dniowego tygodnia pracy.
Korzyści pod kątem redukcji emisji CO2 są, według Juliet Schor, trudniejsze do oceny. Naukowcy odkryli jednak, że czas dojazdów do pracy skrócił się średnio o około pół godziny tygodniowo, co zmniejszyło emisje na skutek podróży służbowych. A transport odpowiada za jedną czwartą emisji gazów cieplarnianych w USA, Wielkiej Brytanii i całej UE.
– Szczególnie w Stanach Zjednoczonych zaobserwowaliśmy spadek liczby osób dojeżdżających do pracy – mówi Schor. Ludzie nie tylko rzadziej dojeżdżali do pracy, ale także ogólnie rzadziej korzystali z samochodu. Zespoły prowadzące projekt chcą w następnych testach bardziej szczegółowo zbadać dalszy wpływ czterodniowego tygodnia pracy na emisję CO2.
Korzystanie z dodatkowego wolnego czasu
Nawet jeśli firmy oszczędzają energię, a pracownicy rzadziej dojeżdżają do pracy, korzyści dla klimatu zależą również od tego, co ci ostatni robią w dodatkowy dzień wolny. Jeśli zdecydują się na podróż samochodem lub samolotem, może to ponownie zwiększyć emisje.
– Zapytaliśmy ludzi, jak spędzają swój wolny dzień i nie wydaje się, by były to czynności wymagające dużej emisji CO2 – mówi Schor. – Czy latają w tym czasie, na przykład do krajów takich jak Irlandia i Wielka Brytania, gdzie dostępne są tanie loty? Nic na to nie wskazuje.
Badania dowodzą raczej, że większość ludzi pozostaje wtedy blisko domu i spędza czas, który zyskuje, na realizowanie hobby i wykonywaniu prac domowych. Następuje więc zmiana w kierunku bardziej zrównoważonego stylu życia, mówi ekonomista.
Nie wszędzie możliwe
Programy pilotażowe obejmowały wiele różnych firm, od firm produkcyjnych przez projektowe po urzędy zdrowia i organizacje non-profit. Podczas gdy wiele z nich zdecydowało się dać pracownikom wolne w piątki, inne wprowadziły modele naprzemienne, aby zapewnić dostępność wystarczającej liczby pracowników we wszystkie dni. Skrócenie wymiaru czasu pracy nie wszędzie spotkało się jednak z pozytywnym przyjęciem.
Tak było, na przykład, w przypadku Marka Rodericka z Wielkiej Brytanii, który w zeszłym roku wziął udział w projekcie pilotażowym wraz z 40 pracownikami swojej firmy Allcap, zajmującej się inżynierią maszynową i dostawami przemysłowymi.
– Często ludzie przychodzą do nas, ponieważ mamy w zapasie to, czego potrzebują danego dnia. Jesteśmy jak sklep. Nie możemy po prostu powiedzieć, że jesteśmy zamknięci w piątek – wyjaśnia Roderick. – Przetwarzamy zamówienia przez cały dzień i muszą one zostać zrealizowane, w przeciwnym razie bardzo szybko powstają zaległości.
Podczas fazy pilotażowej firma dawała swoim pracownikom jeden dzień wolny co dwa tygodnie. Jednak – według Rodericka – pracownicy byli często bardziej zestresowani, niż w czasie normalnego pięciodniowego tygodnia pracy, ponieważ musieli również przejąć pracę kolegów, którzy mieli dzień wolny.
W trzech najważniejszych punktach handlowych firmy powrócono do pięciodniowego dnia pracy. Jednak w centrali technicznej wprowadzono na stałe czterodniowy tydzień pracy. Tutaj zespoły wytwarzają produkty niezależnie od terminów. – Pracownicy są teraz bardziej wypoczęci, mniej zestresowani i popełniają mniej błędów – relacjonuje Roderick. Ponadto, jak mówi, firma była w
stanie oszczędzać energię. – To dość energochłonny obszar działalności. Więc decyzja, by powiedzieć: "Nikt nie przychodzi do pracy w piątki i niczego nie włączamy, była w tym momencie łatwa.
Dalsze badania nad krótszym tygodniem pracy
Do tej pory badania koncentrowały się na wydajności i dobrym samopoczuciu pracowników. Według profesor Juliet Schor potrzebne są dalsze badania nad wpływem krótszego tygodnia pracy na emisję gazów cieplarnianych i zużycie energii. W nadchodzących miesiącach planowane są kolejne projekty pilotażowe w RPA, Europie, Brazylii i Ameryce Północnej.
Nie ma jednak wątpliwości, że struktury pracy ulegają znaczącym zmianom. Pandemia koronawirusa doprowadziła do nowego przeanalizowania rynku pracy i pokazała, jak mogą wyglądać alternatywne formy zatrudnienia. Pojawienie się nowych technologii, takich jak sztuczna inteligencja, również stwarza nowe możliwości w wielu obszarach.
Juliet Schor jest zdania, że czterodniowy tydzień pracy – w takiej czy innej formie – stanie sie przyszłością.