Der Spiegel: Polska i inne kraje UE kupują meble z Białorusi
29 października 2023Autor zwrócił uwagę, że w przeciwieństwie do drewna, ropy, stali czy nawozów sztucznych meble z Białorusi nie podlegają sankcjom nałożonym przez Brukselę na reżim Alaksandra Łukaszenki.
Meble stały się najważniejszym towarem eksportowym Białorusi na rynki europejskie i stanowią „ostatnią kopalnię złota” Łukaszenki – pisze Jan Petter w materiale opublikowanym w sobotę w internetowym wydaniu tygodnika „Der Spiegel”.
Powołując się na brytyjską organizację ekologiczną Earthsight, „Der Spiegel" pisze, że firmy francuskie, austriackie, polskie i niemieckie wykorzystują Białoruś jako „tani warsztat pracy”.
Polska i Niemcy największymi importerami
Po wybuchu wojny w Ukrainie eksport mebli z Białorusi początkowo się zmniejszył, aby się następnie ustabilizować. Obecnie interesy z białoruskimi ekspertrami nadal są prowadzone, co potwierdza analiza aktualnych danych celnych z różnych krajów europejskich.
W pierwszych sześciu miesiącach tego roku kraje UE kupiły na Białorusi meble o wartości 97,2 mln euro. Największa część tego importu trafiła do Polski i Niemiec, a w dalszej kolejności – do Holandii, na Litwę i Łotwę, do Rumunii, Estonii i Francji.
„Der Spiegel" zastrzega, że nie wiadomo, które białoruskie firmy sprzedają meble europejskim firmom. Wiodące zachodnie firmy jak Höffner, Poco, Porta oder Boss odmówiły w zeszłym roku odpowiedzi na pytania w tej sprawie stawiane przez organizacje pozarządowe. Także tym razem wielcy gracze na rynku meblarskim jak Porta czy Bega nie odpowiedziały na pytania „Spiegla". Natomiast firma Roller oraz brytyjska sieć ScS przysłały na zestaw szczegółowych pytań jedynie lakoniczną odpowiedź, że „obecnie” nie mają już dostaw z Białorusi.
Białoruś pośrednikiem dla Rosji
Organizacje Earthsight i B4Ukraina domagają się objęcia sankcjami mebli z Białorusi. Meble z Rosji już znajdują się na liście towarów, których import jest zakazany. Organizacje pozarządowe chcą ponadto, aby sankcjami objąć także papier i celulozę. Import tych surowców nie tylko nie spadł po ataku Rosji na Ukrainę, lecz wręcz się zwiększył – czytamy w „Spieglu”.
Działacze organizacji pozarządowych podejrzewają, że Białoruś stała się miejscem, za pośrednictwem którego Rosja sprzedaje swoje towary na Zachód.