Ekonomiści zaniepokojeni. Widmo nowego kryzysu finansowego
2 stycznia 2023Przedstawiciele nadzoru finansowego nie ukrywają, że sytuacja na międzynarodowych rynkach finansowych budzi ich niepokój, a rosyjska wojna przeciwko Ukrainie doprowadziła do jeszcze większej niestabilności. – Stopy procentowe, ryzyko kredytowe, inflacja – nie bez powodu mówimy o przełomie – ostrzegał kilka tygodni temu szef niemieckiego nadzoru finansowgo Bafin Mark Branson.
Także nadzorcy w Europejskim Banku Centralnym są zaniepokojeni. Z uwagą śledzą, jak sytuacja makroekomiczna i dynamika na rynkach finansowych wpływa na jakość i wartość zasobów finansowych europejskich banków, mówi Mario Quagliarello, dyrektor wydziału nadzoru strategii i ryzyka w EBC. Bankowi eksperci martwią się głównie tym, że z powodu rosnącego oprocentowania część kredytobiorców nie będzie w stanie ich dalej spłacać.
Ryzyko nie pochodzi bezpośrednio z systemu bankowego, ale właśnie ze strony klientów instytucji finansowych, ostrzega szef Bafin-u Mark Branson. Wynika to z obecnej sytuacji, w której gospodarki na całym świecie zmagają się ze spowolnieniem wzrostu. Ale to także efekt zacieśnienia polityki pieniężnej, bo banki centralne na całym świecie walczą z wysokim wzrostem cen za pomocą rosnących stóp procentowych. I dlatego wielu ekonomistów spodziewa się recesji w poszczególnych krajach, np. w Niemczech.
Niemiecki bank federalny - Bundesbank również pozostaje bardzo ostrożny. Niemiecki system finansowy jest wrażliwy na ryzyka makroekonomiczne, a banki muszą mieć wystarczającą odporność, aby utrzymać stabilność systemu, mówiła kilka tygodni temu Claudia Buch, odpowiedzialna w Bundesbanku za stabilność finansową. – Podatności mogą zamienić się w urazy, które później trudno wyleczyć – ostrzegała.
Sektor bankowy stał się stabilniejszy
Dlatego organy nadzoru, w tym w EBC, chcą w najbliższych latach bliżej przyjrzeć się ryzykom gospodarczym i geopolitycznym. Ale banki są teraz generalnie bardziej odporne i stabilne, mówi Martin Lueck, niemiecki główny strateg największego na świecie menedżera aktywów Blackrock. Od czasu kryzysu finansowego z lat 2008/2009 wiele się zmieniło, a bankom nie wolno już tak spekulować na własnych aktywach. – Sektor bankowy stał się generalnie znacznie bardziej odporny, solidniejszy, a przez to mniej narażony na niebezpieczeństwo osunięcia się w nowy kryzys systemowy – dodaje.
Nie oznacza to jednak, że można siedzieć z założonymi rękami, bo niebezpieczeństwa czyhają gdzie indziej, na przykład na rynku kryptowalut, mówi Branson. Ale groźne są również sytuacje, w których rządy państw pozwalają sobie na ryzykowne ruchy. Pokazał to kryzys w Wielkiej Brytanii w październiku, kiedy rynki finansowe bardzo szybko zareagowały na politykę Londynu. W tym czasie rząd pod wodzą ówczesnej premier Liz Truss chciał zwiększyć wydatki, ale obniżyć podatki. Efekt: wartość funta brytyjskiego gwałtownie spadła.
Ogromne wydatki przed państwami
– Kiedy pojawia się ryzyko, pojawia się ono szybko – analizuje szef Bafin Mark Branson. Jedynie Bank Anglii był w stanie ponownie uspokoić rynki, kupując obligacje rządowe, czyli pompując w rynek pieniądze. Trend wśród banków centralnych jest jednak odwrotny. Amerykański Fed zaczął już redukować swój bilans, czyli ponownie sprzedawać obligacje ze swojego portfela. Dąży do tego również EBC.
To jednak może mieć poważne konsekwencje, ostrzega Martin Lueck z Blackrock. Wynika to z faktu, że państwa musiałyby poradzić sobie z ogromnymi wydatkami, czy to na pakiety pomocowe w czasie kryzysu, czy na zieloną transformację. – W pewnym momencie może to doprowadzić do sytuacji, w której stopy procentowe gwałtownie wzrosną, ponieważ niedobór kapitału po prostu wymusi wzrost jego ceny – tłumaczy.
To właśnie wtedy w strefie euro ponownie zostałby wezwany na pomoc EBC. Bo jeśli banki centralne będą teraz patrzeć tylko na cel, jakim jest walka z inflacją, a nie na stabilność systemu finansowego, to będzie to miało swoje konsekwencje. – Wtedy jest całkiem jasne, że powstaje ryzyko kryzysu systemowego.