Eksperci: Trump zaskoczył w Warszawie
6 lipca 2017Nie potwierdziły się obawy zachodnich polityków i komentatorów, że amerykański prezydent będzie chciał w Warszawie wbić klin w Unię Europejską. – Rozumiem te obawy, ale nic takiego nie usłyszałem. To dobrze – mówi w rozmowie z Deutsche Welle były ambasador USA w Warszawie Daniel Fried. W szczególności nie usłyszał on żadnych „antyniemieckich odniesień”, których bardzo się obawiał.
– Tego na szczęście nie było – potwierdza Janusz Onyszkiewicz, minister obrony narodowej w rządach Hanny Suchockiej i Jerzego Buzka. – Wręcz przeciwnie, cały czas była mowa o wadze relacji transatlantyckich. I o tym, jak ważna jest silna Europa nie tylko dla krajów europejskich, ale i dla świata.
Było też wreszcie w warszawskim przemówieniu Donalda Trumpa „dosyć jasne” odniesienie do artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego, według którego atak na któregokolwiek z członków NATO traktowany jest przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same, w myśl zasady „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. – Chociaż było to powiedziane tak troszkę en passant, w przelocie – zaznacza Onyszkiewicz.
Zielone światło dla Polski
– Prezydent Trump wspomniał o artykule 5 nie tylko w wystąpieniu na placu Krasińskich, ale i podczas spotkania z prezydentem Dudą – zwraca uwagę Łukasz Jasina z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM). Nie wspomniał jednak o gwarancjach wojskowych USA dla Polski. Prezydent Andrzej Duda potwierdził wręcz, że ten temat w ogóle się nie pojawił.
– Ale za to jest gwarancja, że siły amerykańskie, które już w Polsce się znajdują, w niej pozostaną. Pojawiła się współpraca wojskowa, sprzedaż broni, nowych modeli rakiet Patriot – podkreśla Jasina. – Nigdy bowiem nie jest tak, że dostajemy wszystko, na czym nam zależało. Ale mamy za to parę sukcesów, które warto mocniej przywołać. Mówiąc wprost, jest bardzo dobry początek – uważa ekspert warszawskiego think tanku, którego zdaniem Donald Trump zapalił zielone światło dla Polski.
Misja nie na kilka tygodni
– My, jako NATO, nigdy nie mieliśmy wątpliwości – mówi Robert Pszczel z kwatery głównej Sojuszu Północnoatlantyckiego o stosunku Waszyngtonu do traktatowych zobowiązań USA, a zwłaszcza artykułu 5. – Dla nas najważniejsze są czyny – dodaje i wskazuje, że w tych właśnie dniach natowskie siły na flance wschodniej osiągnęły pełną zdolność bojową.
Zdaniem Pszczela wielonarodowe siły natowskie zostaną tam „tak długo, jak długo będą potrzebne.” – Nie przyjechały tu na kilka tygodni. Ta misja nie ma daty zakończenia. Ona będzie wynikała z sytuacji i potrzeb, które zdefiniują sojusznicy – zapewnia.
Za mało o Rosji…
– Myślę, że prezydent mógł więcej powiedzieć o zagrożeniu, jakie stwarza Rosja, nie tylko dla Ukrainy, ale i dla Europy – uważa ambasador Daniel Fried.
Tego samego zdania jest Janusz Onyszkiewicz. – Rosja została bowiem określona jako kraj, który działa w sposób destabilizujący, ale nie jako potencjalne zagrożenie, któremu trzeba się przeciwstawić – mówi były minister obrony RP.
– Ale i o Ukrainie mógł powiedzieć znacznie więcej. Szczególnie tu, w Polsce – dodaje były ambasador USA w Warszawie.
…i bardzo dużo o Polsce
Sporą część swojego przemówienia na placu Krasińskich w Warszawie amerykański prezydent poświęcił bohaterom Powstania Warszawskiego, pod pomnikiem których przemawiał.
– Prezydent Trump zaskoczył mnie opowieścią naszej tragicznej historii, wprowadzając ją niejako na salony światowej pamięci. Tego nam do tej pory brakowało – podkreśla Łukasz Jasina z PISM.
Aureliusz M. Pędziwol