Eskalacja przemocy na Ukrainie. Majdan w płomieniach
18 lutego 2014Milicja w Kijowie ruszyła przeciwko tysiącom przeciwników reżimu znajdujących się na Majdanie Niepodległości, centralnym placu Kijowa. Obozowisko ruchu protestacyjnego stoi w płomieniach.
[Na żywo] Eskalacja sytuacji w Kijowie
Jeszcze po południu, podczas starć demonstrantów z milicją, zginęło siedem osób cywilnych i dwóch funkcjonariuszy.
Istnieje obawa, że ta liczba będzie dalej rosła, ponieważ wiele osób odniosło ciężkie obrażenia. Nieoficjalnie mowa jest o prawie 300 rannych. Wczesnym wieczorem upłynęło ultimatum rządu, w którym zażądano natychmiastowego zaprzestania protestu. Służby specjalne zastosowały przeciwko demonstrantom armatki wodne i naboje oślepiające. Ci z kolei zaczęli obrzucać policję koktajlami Mołotowa i kamieniami. Jeszcze tego wieczoru ukraiński parlament miał się spotkać na posiedzeniu nadzwyczajnym, żeby naradzić się nad sposobem wyjścia z kryzysu. Polityk opozycyjny Witalij Kliczko zażądał interwencji Zachodu. Oświadczył, że państwa demokratyczne nie mogą się bezczynnie przyglądać, jak dyktator zabija swój naród.
Steinmeier grozi sankcjami
Minister spraw zagranicznych Niemiec, Frank-Walter Steinmeier, wezwał ukraińskie władze do zakończenia krwawego konfliktu. - Była przemoc i reakcja na przemoc. Ale teraz to siły porządkowe muszą zadbać o deeskalację - powiedział niemiecki polityk w środę wieczorem. Jednocześnie zasygnalizował możliwość wprowadzenia sankcji przeciwko reżimowi Jankowycza. - Kto w tej chwili ponosi odpowiedzialność za decyzje prowadzące do rozlewu krwi, ten musi wiedzieć, że Europa, która dotychczas wstrzymywała się przed podjęciem decyzji o wprowadzeniu sankcji wobec niektórych osób, z pewnością przemyśli ponownie to stanowisko - dodał szef niemieckiej dyplomacji.
dlf, dpa / Iwona D. Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek