FAZ: Putin testuje Bidena
6 kwietnia 2021Niemiecki dziennik komentuje we wtorek (06.04.2021) ruchy rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą, które zaniepokoiły NATO. Jak zauważa komentator gazety Nikolas Busse, rosyjskie siły zaczęły się przemieszczać w pobliże obszaru ogarniętego konfliktem oraz na Krym w chwili, gdy nowy prezydent USA Joe Biden jeszcze nie nawiązał kontaktu z ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. W międzyczasie obaj prezydenci rozmawiali telefonicznie, a Biden zapewnił o swym wsparciu dla Ukrainy. To samo zresztą uczyniły UE, NATO, Niemcy i Francja. „Jeżeli Putin chciał wiedzieć, czy w wyniku zmiany rządu w Waszyngtonie coś zasadniczo zmieniło się w postawie Zachodu w sprawie konfliktu w Donbasie, to odpowiedź brzmi: nie” – pisze „FAZ”.
Zachód ma niewiele opcji
„Ale oczywiście podstawowym problemem pozostaje to, że Ukraina nie jest członkiem NATO. Odstraszanie opiera się w tym przypadku w dużym stopniu na środkach politycznych i ekonomicznych. Jeżeli Rosja znów zaostrzy konflikt, ryzykuje nowe sankcje. W czasie pandemii może to być bolesne, ale taka perspektywa jeszcze nigdy nie zdołała osłabić gotowości Putina do łatwego konfliktu” – pisze niemiecki dziennik.
Jak dodaje, spór o sprawę Aleksieja Nawalnego mógł utwierdzić rosyjskiego prezydenta w przekonaniu, że prowadzi rywalizację z Europą i Ameryką, „w której ostatecznie stawką jest przetrwanie jego reżimu”. „Zbyt wielu opcji Zachód nie ma już do dyspozycji” – ocenia „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Krótka pamięć o przyczynach sankcji
Najnowsze zaostrzenie sytuacji przy granicy rosyjsko-ukraińskiej komentuje także „Sueddeutsche Zeitung”. W ocenie dziennikarza gazety Daniela Broesslera siedem lat, które minęły od aneksji Krymu przez Rosję i wybuchu konfliktu na wschodzie Ukrainy, „wystarczyło, aby niektórzy zapomnieli o powodach sankcji wobec Rosji oraz kiepskich relacji Zachodu z władzami w Moskwie” oraz by szukać winnych w Waszyngtonie, Brukseli i Berlinie. „Militarna pokazówka” Rosji przy granicy z Ukrainą pomaga odświeżyć tę pamięć –dodaje Broessler.
„Nikt nie powinien być pewien tego, że rosyjski prezydent nie będzie chciał skończyć tego, co zaczął w 2014 roku. Po tym, jak Ukraina jako całość jest stracona dla rosyjskich wpływów, Władimirowi Putinowi pozostaje jeszcze tylko opcja powiększania swoich zdobyczy terytorialnych, poprawienia dostępu do Krymu i utrwalenia podziału Ukrainy poprzez ożywienie projektu na wschodzie Ukrainy” – ocenia komentator „SZ”. I dodaje, że obecny moment może wydawać się korzystny dla realizacji tego planu Putina, bo świat zmaga się z pandemią, a „kraje UE zajęte są same sobą”.
Następstwa dla Nord Stream 2
Według autora komentarza Zachód musi brać pod uwagę to, że ruchy rosyjskich wojsk mogą służyć „zarówno zastraszeniu, jak i oznaczać przygotowania do wojny”. „Być może Putin chce przetestować nerwy nowego prezydenta USA Joe Bidena, który rozzłościł go wypowiedzią o <<mordercy>>” – dodaje.
Jak pisze „Sueddeutsche Zeitung” dzięki Bidenowi w Białym Domu Zachód po raz pierwszy od dawna ma szanse przyjąć zgodne i jednolite stanowisko. „Musi na czas dać jasno do zrozumienia, że Rosja może wyjść na tym dużo gorzej. Trzeba zagrozić sankcjami, które dotkną rosyjski aparat władzy i jego gospodarczą bazę znacznie mocniej, niż obecne” – pisze Broessler. I dodaje, że nawoływania Francji i Niemiec do umiaru po obu stronach konfliktu „nie jest odbierane w Moskwie jako poważne ostrzeżenie”.
„Jeżeli Rosja zaatakuje Ukrainę, będzie to oczywiście oznaczać koniec Nord Stream 2. Przynajmniej to trzeba powiedzieć jasno” – konkluduje Broessler.