Günter Grass persona non grata w Izraelu
8 kwietnia 2012Jak podał rzecznik izraelskiego ministra spraw wewnętrznych Eli Jiszaia Günter Grass został uznany w Izraelu za "persona non grata" i nie ma prawa do wjazdu do tego kraju. Zdaniem Eli Jiszaia, jak powiedział jego rzecznik, celem wiersza było "wzniecenie ognia nienawiści wobec Izraela i jego narodu". Grass chce w ten sposób "propagować ideę, którą już kiedyś otwarcie popierał nosząc mundur esesmana.", stwierdzono w Tel Awiwie. "Jeżeli Günter Grass chce dalej propagować swoje przedziwne i kłamliwe dzieła, niech robi to z Iranu, gdzie z pewnością znajdzie entuzjastyczną publiczność".
Zakaz wjazdu dla niemieckiego noblisty szef izraelskiego MSW wydał na podstawie ustawy, wedle której rząd może zakazać wjazdu do Izraela dawnym nazistom. Grass dopiero w wydanej w roku 2006 książce "Przy obieraniu cebuli" wyznał, że pod koniec wojny służył w Waffen-SS.
Niebezpieczna gra
Jedyna wypowiedź ze strony niemieckiego rządu w sprawie prowokacyjnego wiersza Güntera Grassa, gdzie określa on Izrael jako największe zagrożenie dla globalnego pokoju, pochodzi od ministra spraw zagranicznych Guido Westerwellego. W artykule dla Welt am Sonntag Westerwelle pisze: "Stawianie na jednej moralnej płaszczyźnie Izraela i Iranu nie jest inteligentne, tylko absurdalne. Pomimo całej międzynarodowej krytyki Iran forsuje swój program nuklearny.
Istnieją wiarygodne wskazówki co do możliwego militarnego wymiaru tych badań. Iran od lat odmawia wbrew zasadom prawa międzynarodowego jakiejkolwiek szerszej współpracy na polu kontroli swego programu atomowego". I nawiązując do wiersza Grassa zaznacza: "Tym, którzy nawet teraz nie chcą tego przyjąć do wiadomości, trzeba uzmysłowić: To nie jest żadne poletko dla polemiki, ideologii i uprzedzeń, tylko bardzo poważna sprawa."
Partacka proza
Na łamach Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung głos w dyskusji zabrał najznamienitszy niemiecki krytyk literacki Marcel Reich-Ranicki. Twierdzi on, że jest to "obrzydliwy wiersz", w dodatku "kompletnie bezwartościowy pod względem politycznym i literackim". Reich-Ranicki pisze: "Iran chce unicestwić Izrael, co wielokrotnie zapowiadał irański prezydent, a Günter Grass to przeinacza. Nikczemne jest publikowanie czegoś takiego." Ten wiersz jest umyślnym atakiem nie tylko na Izrael, ale też na wszystkich Żydów". Grass nie jest antysemitą - zaznacza Reich-Ranicki. Ale umyślnie gra on na antysemickiej strunie części niemieckiego społeczeństwa, i dlatego wiersz ten wywołuje u niego strach.
Poeta i pieśniarz Wolf Biermann pisze na łamach Welt am Sonntag, że to, iż Grass jest teraz miły sercu niemieckich neonazistów, nie czyni jeszcze z niego nazisty." Biermann jest przekonany, że Grass w młodych latach "też chyba nie był faszystą". Ale to, co napisał "nie jest poezją". "Jest to raczej literacki grzech śmiertelny". Sprzedawanie partackiej prozy za biały wiersz jest obraźliwym zarozumialstwem" ze strony Grassa, twierdzi Biermann.
Biskup Kościoła ewangelickiego Berlina-Brandenburgii-Śląskich Górnych Łużyc Markus Droege zarzuca Grassowi, że myli przyczyny i skutki. Jak powiedział w wywiadzie dla Berliner Morgenpost: "Zagrożona jest egzystencja Izraela a nie Iranu. Odmawianie jakiemuś państwu prawa do egzystencji jest porównywalne z groźbą zabójstwa. Uzasadniona i słuszna może być krytyka pod adresem izraelskiej polityki, ale dopuszczalna jest ona tylko "na bazie jednoznacznego przyznania mu prawa do egzystencji".
Zwarty front
Szwajcarski autor Adolf Muschg wziął natomiast Grassa w obronę. "Określanie Grassa mianem antysemity jest "tak absurdalnie niedopuszczalne i nieadekwatne, że należy się dziwić, jak zwarty jest front przeciwko Grassowi" - pisze Muschg na łamach Der Sonntag. Grassowi odmawia się kompetencji krytykowania Izraela. Lecz niemieckojęzyczna reakcja unika prawie unisono odpowiedzi na pytanie, czy taka krytyka jest potrzebna".
Słowa pochwały Grass zebrał także z Teheranu. Irański wiceminister kultury Dżamad Szamakdari pochwalił w liście Grassa za ten wiersz, zaznaczając, że poeta wzorowo wywiązał się ze swej ludzkiej i historycznej odpowiedzialności.
dapd, dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.: Alexandra Jarecka