Głos i godność dla bliskich ofiar holokaustu [WYWIAD]
18 kwietnia 2015Deutsche Welle: Już w 1977 roku prokuratura we Frankfurcie nad Menem rozpoczęła postępowanie przeciwko oskarżonemu Oskarowi Gröningowi. Postępowanie umorzono jednak w 1985 roku. Dlaczego po tylu latach dochodzi do wznowienia procesu?
Thomas Walther: Punktem zwrotnym był proces w 2011 roku przeciwko byłemu strażnikowi obozowemu Iwanowi Demianiukowi w Monachium. Do tego czasu obowiązywała stara prawnicza doktryna, która głosiła, że oskarżeni mogą zostać jedynie ci, którym udowodniono, że osobiście i bardzo blisko uczestniczyli w procesie zabijania. W przypadku Demianiuka mogłem przyczynić się do tego, że odtąd każda forma wsparcia mechanizmu zabijania uchodzi za istotny (w rozumieniu prawa karnego) współudział w morderstwie. Koncentrujemy się przy tym nie na całym holokauście, tylko na głównym czynie, deportacji węgierskich Żydów do Auschwitz. 300 tys. z nich zostało tam zamordowanych. Teraz muszę tylko udowodnić, że oskarżony działał w jakimkolwiek miejscu tego czynu.
Dlaczego tym razem oskarżenie ma rzeczywiście doprowadzić do wyroku?
Moja nadzieja opiera się na doskonale sformułowanym oskarżeniu. Poza tym kwestie prawne są oczywiste i żaden prawnik nie ma wątpliwości, że dojdzie do wyroku. Konkretny zarzut dotyczy dwóch punktów. Po pierwsze Gröning w administracji majątku więźniów zbierał pieniądze Żydów, liczył je i przewoził do Berlina. Miał też drugie zadanie - uprzątnięcie z rampy kolejowej walizek, ubrań, ale i martwych ciał, zanim nadjechały kolejne pociągi z deportowanymi. Potwierdzili to jego przełożeni.
We wcześniejszych procesach oskarżeni wypierali się swojego udziału i przy pomocy kruczków prawnych unikali skazania. Jak do tej pory zachowuje się 93-letni Gröning?
Jestem przekonany, że Gröning zaprezentuje się ze swoimi prawnikami zupełnie inaczej niż wówczas pan Demianiuk. Nic nie wskazuje na to, że wypróbuje na sali sądowej swój talent aktorski. Możliwe, że Gröning będzie korzystał przy poruszaniu się z pomocy, pod względem mentalnym jest jednak całkowicie sprawny. Nie zaprzecza też, że był w Auschwitz i nie zaprzecza holokaustu. Swoją rolę pojmuje jednak inaczej niż współudział w rozumieniu prawa karnego. Minimalizuje niektóre zajścia na rampie. Przekazał na przykład, że tylko pilnował, by nikt niczego nie ukradł z pozostawionego tam bagażu.
Jest oskarżony o współudział w morderstwie 300 tys. ludzi. Przyzna się do winy?
Nie wiem, w jakim stopniu to uczyni. Liczę się z tym, że będzie mówił o winie moralnej. Ta jednak nie podlega karze. A potem dalszy bieg spraw zależy od ewentualnej zmiany jego postawy w czasie trwania procesu i od tego, czy stwierdzi, że w tych okolicznościach wcale nie jest dla niego niekorzystne przyznanie się do czynu i winy. Jeśli do tego dojdzie, będzie to absolutnie pojedynczy przypadek, który nie miał jeszcze miejsca.
Reprezentuje Pan 31 z ponad 60 oskarżycieli posiłkowych. Jakich krzywd doznali?
Jeden z ich miał ośmioro rodzeństwa, inny dziewięcioro, wszyscy bez wyjątku zostali zamordowani bezpośrednio po przybyciu do KZ Auschwitz, również ich rodzice. Kilkunastoosobowa rodzina w ciągu dwóch godzin została zredukowana do 14-letniego chłopca.
W Kanadzie nagrałem wywiady. 87-letni mężczyzna, który w życiu zawodowym odniósł ogromny sukces, opowiada, że każdego ranka po przebudzeniu ma przed oczami swoich rodziców i 11-letnią siostrę. Płacze.
Czego oczekują ofiary i ich rodziny po tym procesie?
Kara nie ma dla nich znaczenia, albo tylko drugorzędne. Oskarżycieli posiłkowi oczekują, że przed niemieckim sądem oddany będzie częściowo ich pomordowanym krewnym głos, twarz, godność ludzka. Ważne jest, że niemiecki sąd i niemiecki wymiar sprawiedliwości wysłuchają ich, że może dojdzie także do dialogu z oskarżonym, i że po tak długim czasie nastąpi odpowiedź w imię sprawiedliwości.
Thomas Walther jest prawnikiem w Kempten (Allgäu), od 2006 angażuje się w pracę Centrali Krajowych Administracji Wymiaru Sprawiedliwości ds. Wyjaśniania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu.
Rozmawiał: Wolfgang Dick / tł. Katarzyna Domagała