Handel z Ukrainą: Bruksela ustępuje, ale Polska chce więcej
19 kwietnia 2023Valdis Dombrovskis, wiceszef Komisji Europejskiej, w środę [19.4.23] przez kilka godzin telekonferencyjnie przekonywał ministrów z Polski i czterech innych krajów Unii do utrzymania otwartych granic z Ukrainą w zamian za zakaz importu pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika, które byłyby dopuszczone – za zgodą Brukseli – tylko do strzeżonego tranzytu. Jednak Polska wedle nieoficjalnych informacji nie godzi się na odblokowanie granicy na całą resztę nieoclonego importu rolnego z Ukrainy. – Również część z pozostałych czterech krajów chce większych limitów – wyjaśnia nasz rozmówca w instytucjach Unii. Polska jeszcze przed wprowadzeniem swego embarga domagała się w Brukseli ograniczeń także m.in. w przywozie mięsa drobiowego.
– Czekamy na reakcję Komisji, która dziś usłyszała, jakie są nasze oczekiwania – powiedział Andrzej Sadoś, polski ambasador przy UE. Rozmowy Dombrovskisa z władzami Polski, Słowacji, Węgier, Bułgarii i Rumunii mają być kontynuowane w najbliższych dniach. W przyszłym tygodniu w Luksemburgu odbędzie się regularne spotkanie ministrów rolnictwa w Radzie UE.
Ustępstwa Brukseli
Najpierw pełny zakaz wwozu produktów rolnych z Ukrainy, który Polska wprowadziła jednostronnie w ostatnią sobotę, a potem zawarta wczoraj ugoda z Kijowem o tranzycie z Ukrainy od najbliższego piątku, pchnęła Komisję Europejską do radykalnej zmiany podejścia co do handlu Polski z Ukrainą. Choć Bruksela jeszcze przed Wielkanocą nie dostrzegała ogólnounijnych zaburzeń rynkowych uzasadniających ograniczenia w handlu zbożem z Ukrainą (całkowicie zliberalizowanym od 2022 roku), to w tę środę rano [19.4.23] przekazała Warszawie, że jest gotowa sięgnąć po nadzwyczajne klauzule bezpieczeństwa.
Do niedawna Bruksela tłumaczyła, że wprowadzenie ceł m.in. na ukraińskie zboże wymagałoby czteromiesięcznej procedury, ale teraz wskazuje, że wprowadzenie radykalnych ograniczeń jest do przeprowadzenia w 24 godziny. Chodzi o radykalną zmianę sytuacji w handlu? Czy o polityczne gaszenie pożaru? – Dostaliśmy zupełnie nowe dane o handlu w ciągu ostatnich dziesięciu dni – odpowiada wysoki urzędnik UE. Ale wśród brukselskich dyplomatów nie brakuje dziś głosów, że chodzi o decyzję polityczną, nie handlową.
„Chciałbym poinformować, że Komisja Europejska podejmie środki zapobiegawcze na podstawie klauzuli ochronnej. Te środki zapobiegawcze będą przeciwdziałać w sposób natychmiastowy pogorszeniu się sytuacji producentów unijnych w sprawie pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika” – napisała w środę rano Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, we wspólnym liście do premierów Polski, Rumunii, Słowacji, Węgier oraz prezydenta Bułgarii. Jednocześnie przedstawiciele Komisji w rozmowach z przedstawicielami tych pięciu krajów przedstawiali szczegółowe propozycje.
Komisja Europejska w swej „decyzji wykonawczej”, która nie wymaga zatwierdzania przez wszystkie kraje Unii, jest gotowa zatwierdzić system strzeżonego tranzytu (za pomocą plombowania i geolokacji) pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika z Ukrainy do 30 czerwca, by te transporty nie mogły być sprzedawane w Polsce, lecz tylko w innych krajach UE i poza Unią. Ale granice Polski i pozostałych czterech państw, które domagały się ograniczeń wwozu z Ukrainy, powinny pozostać otwarte dla reszty importu rolnego.
Polska w pierwszej połowie kwietnia wnioskowała o skorzystanie z klauzul ochronnych także w sprawie mąki pszennej, jaj i mięsa drobiowego, ale na to Komisja Europejska na razie się nie godzi. Co najwyżej jest gotowa w przypadku tych produktów do wszczęcia kilkumiesięcznych procedur sprawdzających, na których końcu jest ewentualne decyzja o wprowadzeniu ceł.
Wątpliwości prawne
Komisja Europejska w swych doraźnych decyzjach o zgodzie na strzeżony tranzyt kieruje się zapisami zeszłorocznego rozporządzenia o tymczasowej pełnej liberalizacji z Ukrainą. Tyle, że ograniczenia (zakaz importu, tylko tranzyt) dotyczą także rodzajów zbóż, których wolny handel opiera się na wcześniejszych umowach – w tym obowiązującej do 2016 roku umowie o wolnym handlu UE z Ukrainą (DCFTA), a nawet na ustaleniach w ramach Światowej Organizacji Handlu. – Uważamy, że mamy solidną podstawę prawną dla ograniczenia importu do 30 czerwca – przekonuje wysoki urzędnik UE. Jednak jeden z wewnętrznych dokumentów Komisji, który poznaliśmy, zawiera postulaty służb prawnych, by na ograniczenia formalnie zgodziła się Ukraina w swym porozumieniu nie tylko z Polską czy Węgrami, lecz także w Brukselą.
– Konieczne będzie uzyskanie zgody Ukrainy na takie wyjątkowe środki, aby uniknąć ryzyka zakwestionowania ich na mocy układu DCFTA lub porozumienia WTO. W żadnym z nich nie ma klauzuli ochronnej porównywalnej do klauzuli zawartej w zeszłorocznym rozporządzeniu liberalizującym handel z Ukrainą – ostrzegali prawnicy Komisji.
Von der Leyen dziś przypomniała, że Komisja finalizuje przygotowania do drugiego pakietu pomocy dla rolników dotkniętych nadpodażą zboża z Ukrainy, z którego – jak wynika z nieoficjalnych informacji – nawet ok. 30 mln miałoby trafić do Polski. Polski rząd mógłby dorzucić do tego kolejne 60 mld euro w subsydiach dla rolników.
Pod koniec marca Komisja Europejska zatwierdziła pomoc w wysokości 29,5 mln euro z „rezerwy kryzysowej” dla polskich rolników z prawem do podwojenie tej kwoty przez polskie władze. Ponadto w marcu Komisja zgodziła się na 600 mln zł pomocy publicznej dla producentów pszenicy i kukurydzy w Polsce. Takie nadzwyczajne dotacje – nawet jeśli wypłacane z budżetów krajowych – są regulowanie przez Brukselę jako forma pomocy publicznej, która z definicji rodzi ryzyko zakłócenie równej konkurencji na rynku UE.
Komisja Europejska nie zmienia projektu przedłużenia pełnej liberalizacji handlu z Ukrainą o rok, czyli do czerwca 2024 roku. Nowa, zaprezentowana dziś interpretacja klauz kryzysowych – przynajmniej teoretycznie – pozwala bowiem na blokowanie importu także po czerwcu.