Historyk w „TAZ”: antyamerykanizm rodem z NRD nadal żyje
7 maja 2023Do końca lat 80. nienawiść do Rosjan w NRD była szeroko rozpowszechniona, a nauka rosyjskiego traktowana była jak męka. To, co teraz obserwujemy, to antyamerykanizm, który jest ciągle żywy i manifestuje się w odrzuceniu politycznego systemu Zachodu. To znacznie bardziej dramatyczna sytuacja niż gdyby ludzie „tylko” identyfikowali się z Putinem i jego dyktaturą. To odrzucenie wartości Zachodu jest problemem, bo jak można to rozwiązać?” – powiedział w sobotę w wywiadzie dla gazety „Tageszeitung” (TAZ) niemiecki historyk Ilko-Sascha Kowalczuk.
Moja czy nie moja wojna
„Dla mnie ta wojna rosyjskiego reżimu przeciwko wolnej niezależnej Ukrainie jest wojną, w której stawką jest moja wolność. Dla mnie jest to także moja wojna” – podkreślił przyznając, że w podejściu do rosyjskiej agresji widoczne są wyraźne różnice między zachodnimi a wschodnimi Niemcami.
Zdaniem Kowalczuka demokratyczna rewolucja w 1989 roku w NRD, w przeciwieństwie do Polski czy krajów bałtyckich, nie była popierana przez większość społeczeństwa, lecz przez „zaangażowaną mniejszość”. „W Polsce i krajach bałtyckich walka o niezależność i wolność była walką, w której uczestniczyła większość” – powiedział. Jak wyjaśnił, celem sowieckiej armii było pokonanie Hitlera, co w pewnym stopniu uzasadniało forsowaną w NRD powojenną narrację o wyzwoleniu.
Wolność jako prezent
Mieszkańcy NRD uznali w 1989 roku wolność za prezent, a prezentów nie szanuje się tak, jak rzeczy, które się samemu wywalczyło – tłumaczy historyk. Natomiast Zachód uznał w 1990 roku, że system demokratyczny „sam się broni” i zaniechał działań zmierzających do pozyskania Niemców wschodnich dla demokracji. „Dlatego te same pojęcia są dziś różnie rozumiane w zachodniej i wschodniej części Niemiec” – powiedział Kowalczuk.
„NRD była największym więzieniem pod gołym niebem w Europie po 1945 roku. Wielu mieszkańców żyjących w dyktaturze nie odczuwało jednak braku wolności, podobnie jak dziś w Rosji czy Chinach. Z kolei ludzie żyjący w demokracji i dyktaturze nie mogą sobie wyobrazić, że jest coś ważniejszego od pokoju. Ale wolność jest ważniejsza niż pokój” – podsumował historyk.