„Idea europejska narodziła się również w Auschwitz"
23 kwietnia 2013Panie przewodniczący, jakie uczucia ma Europejczyk, a zarazem Niemiec, kiedy jednego dnia stoi na Umschlagplatzu w getto warszawskim, a następnego odwiedza obóz zagłady Auschwitz?
Jako Europejczyk jestem stanowczo przekonany, że to, co robimy – współpraca państw i narodów ponad granicami we wspólnych instytucjach – jest najlepszym środkiem zapobiegania powtórzeniu takich zbrodni przeciw ludzkości. Jako Niemiec odczuwam wielki obowiązek przyczyniania się właśnie do tego – ale naturalnie także wstyd, że te zbrodnie zostały popełnione w imieniu Niemców.
Czy nie uważa Pan, że Unia Europejska urodziła się właśnie w takich miejscach?
To odzwierciedla zdanie dziennikarza Frankfurter Allgemeine Zeitung Dirka Schümera: „Wobec Auschwitz wszyscy są równi“. W obliczu tej potwornej zbrodni nie ma żadnych różnic między narodami. Jest jedynie wspólna wola, żeby to się już nigdy nie powtórzyło. A to jest na pewno idea europejska, która z pewnością narodziła się również w Auschwitz.
"Byłem jedynie kucharzem". "Die Welt" o śledztwie ws. strażników z Auschwitz
Za dziesięć tygodni Chorwacja przystąpi do Unii Europejskiej. Czy to znaczy, że wojny bałkańskie ostatecznie przejdą do historii?
To jest coś, na co bardzo liczymy. Akcesja Chorwacji jest kolejnym krokiem na tej drodze. Ale na pewno także porozumienie między Serbią a Kosowem jest dodającym otuchy sygnałem.
Kiedy szefowie państw i rządów kłócą się o finansowanie Unii Europejskiej, czy myślą o tym, że ta wspólnota powstała przede wszystkim po to, żeby już nigdy nie było wojen w Europie?
Sądzę, że mają to w głowach, choć nie dyskutują o tym, gdy negocjują budżet.
Właściwie to powinniśmy podejść do tego pytania z całkiem innej strony. Fakt, że 27 szefów rządów wspólnie z 750 europosłami z tych 27 państw kłócą się o budżet, jest właściwie wspaniałą wypowiedzią przeciw wojnie.
A czy nie grozi niebezpieczeństwo, że Unia Europejska potknie się kiedyś na kwestii pieniędzy? Czy kryzys strefy euro, którego finansowanie już tylko w wypadku Grecji i Cypru jest tak drogie, nie jest ostrzeżeniem, że projekt UE może upaść?
Jeśli Unia Europejska się potknie, to na tym, że nierówności społeczne w Europie są tak wielkie. Nie potkniemy się na pieniądzach, lecz na nieumiejętności ich sprawiedliwego rozdzielania.
Ale jesteśmy na dobrej drodze. W ostatnich tygodniach zaczynamy walczyć z wielką prędkością przeciw rajom podatkowym, a w przyszłym roku mamy zamiar wprowadzić podatek od transakcji finansowych. Nie robimy dostatecznie dużo, ale jednak poczyniliśmy już pierwsze kroki we właściwym kierunku.
Parlament Europejski odrzuca w tej chwili kompromis w kwestii finansowania Unii Europejskiej na lata 2014-2020. W tym kontekście mówił Pan o blokadzie w Radzie Europejskiej. Czy może Pan wyjaśnić, o co chodzi?
Komisarz do spraw budżetowych Janusz Lewandowski przygotował projekt nowelizacji budżetu. My w Parlamencie Europejskim jesteśmy gotowi o nim debatować, bo deficyt, który mamy, mógłby zostać wyrównany dzięki tej nowelizacji. Sądzę, że większość państw członkowskich jest również gotowa do negocjacji. Ale pod wodzą Holandii i Wielkiej Brytanii istnieje obecnie blokada.
A przy tym te rządy wcale nie chcą z nami rozmawiać, co już odbieram jako dość szalone, bo wtedy nie będziemy mieć nowelizacji budżetu, lecz będziemy mieć deficyt i w jakimś momencie będziemy musieli dokonać radykalnych cięć.
Najważniejsze kraje, które w tej kwestii stawiają opór, to…
…poza Holandią i Wielką Brytanią, jeszcze Niemcy, Francja i Finlandia. Ale poradzimy sobie z tym.
Czy posłowie mają przygotowany jakiś scenariusz na wypadek, że jednak to by się nie udało?
Przede wszystkim musi istnieć kompromis w kwestii perspektywy finansowej. A tego jeszcze nie widzę. Ponieważ szefowie rządów blokują rozmowy wszelkiego rodzaju, potrzebujemy jeszcze jakąś chwilę.
Straciliśmy wiele czasu. Myślę, że rządy w Europie robią błąd: Nie doceniają woli Parlamentu Europejskiego, by nie dopuścić do powstania deficytowej Unii. Nie wolno nam powtórzyć na płaszczyźnie europejskiej tego, co rządy źle zrobiły na poziomie narodowym, a mianowicie wydawać pieniądze, których w rzeczywistości wcale nie mamy.
W każdym razie ze mną jako przewodniczącym Parlamentu Europejskiego deficytowej Unii nie da się zrobić.
rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol
*Martin Schulz (rocznik 1955), polityk niemieckiej socjaldemokracji (SPD), jest od stycznia 2012 roku przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Przedtem od 2004 roku do wyboru na obecne stanowisko przewodził frakcji Socjaldemokratycznej Partii Europy (SPE). W latach 1987-1998 roku był burmistrzem Würselen w Północnej Nadrenii-Westfalii, gdzie także przez dwanaście lat, do roku 1994, miał własną księgarnię.