Komentarz: Merkel pozostaje kanclerz
7 grudnia 2018Światową opinię publiczną zazwyczaj mało lub w ogóle nie interesuje, kto przewodzi niemieckiej partii. Tym razem było inaczej. W znaczących gazetach takich jak „New York Times” doniesienia o zjeździe CDU zajmowały bardziej znaczące miejsca niż relacje z pogrzebu byłego prezydenta George‘a H.W. Busha. Międzynarodowe stacje telewizyjne włączyły tryb breaking news, kiedy było już wiadomo, kto stanie na czele CDU. Przyczyna tej uwagi jest jedna: Angela Merkel.
Dla wielu ludzi niemiecka kanclerz jest najważniejszym politykiem na świecie. W świecie, którym wstrząsają macho rodzaju Putina, Trumpa i Erdogana, w opinii wielu jest ona głosem rozsądku, ostatnim bastionem równowagi w czasach podziałów i niebezpiecznie umacniających się nacjonalizmów. W swoim kraju gwiazda Merkel tymczasem zbladła. W wyborach landowych jedna porażka goniła drugą, a krytycy w łonie CDU stali się tak głośni, że Merkel nie pozostało nic innego, niż postawienie do dyspozycji szefostwa partii. Zapowiedzią rezygnacji z tej funkcji została otwarta w końcu października walka o jej następstwo. Bo też nawet, jeżeli kadencja kanclerz kończy się dopiero za 2,5 roku, było jasne, że nie będzie mogła dalej rządzić krajem, jeżeli na czele partii stanie jej zdecydowany przeciwnik.
Późna zemsta zranionego faceta
Prawie by się tak stało: dopiero w drugiej turze wyborów na zjeździe w Hamburgu, i to też tylko z 35 głosami różnicy przy 999 oddanych głosach, przegrał Friedrich Merz. Facet, którego Merkel wypędziła osiem lat temu z polityki. I który zwietrzył szansę późnej zemsty. Wspierany przez wszystkich męskich polityków, których Merkel w swojej długiej karierze zraniła, wyhamowała, zniszczyła politycznie.
Zatem zastanawiająco nieznaczny wynik wyborów po długim, pełnym napięcia dniu, który emocjonalnym przemówieniem rozpoczęła Angela Merkel. W efekcie zwyciężyła Annegret Kramp-Karrenbauer. Postawieniem na faworytkę Merkel delegaci CDU opowiedzieli się też za tym, by kanclerz do końca mogła sprawować swoją funkcję, o ile nie wyłamie się przedtem partner koalicyjny SPD.
Bez zmian w polityce zagranicznej
Na arenie międzynarodowej Niemcy pozostają godne zaufania, najsilniejsza gospodarka Europy pozostaje stabilna, najważniejsze kierunki polityki rządu dużo się nie zmienią. W polityce wewnętrznej z napięciem będzie warto obserwować, czy Kramp-Karrenbauer uda się wyleczyć partyjną duszę, zjednoczyć różne obozy i dać partii poczucie nowego początku, czego potrzebuje nie tylko CDU, ale całe Niemcy, by koniec końców, po przypuszczalnie 16 latach Merkel, nie ulec zmęczeniu polityką.
A przede wszystkim będzie chodziło o to, czy Kramp-Karrenbauer zdoła uwolnić się od swojej protektorki i poprzedniczki, uniezależnić się i zebrać doświadczenia także na arenie międzynarodowej, stając się w ten sposób przekonującą kandydatką na kanclerz.
Wszystko to jest kwestią przyszłości. Chwilowo ważne, że CDU ma na swoim czele nie jedną, a dwie kobiety.