1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Utraconego zaufania nie da się tak prędko odzyskać

18 marca 2021

Archidiecezja kolońska przedstawiła swój długo oczekiwany nowy raport ekspertów nt. nadużyć seksualnych. Natychmiast wyciągnięto pierwsze konsekwencje personalne. Ale to wszystko przychodzi o wiele za późno. OPINIA

https://p.dw.com/p/3qq2I
Rainer Maria Woelki
Kolonia to bastion niemieckiego katolicyzmu. Jej arcybiskupem jest od 2014 roku kard. Rainer Maria WoelkiZdjęcie: Marcel Kusch/dpa/picture alliance

Wchodząc do sądu rejonowego w Kolonii nie sposób ich nie zauważyć - wszędzie małe karteczki z drogowskazami do złożenia deklaracji o wystąpieniu z Kościoła. Pokój 47. Stempel i to by było na tyle. Pod warunkiem, że udało Ci się umówić na spotkanie.

Od tygodni ludzie przychodzą tu i wychodzą. Wszyscy chcą rozstać się z Kościołem. W ostatnich miesiącach liczba osób podpisujących akt apostazji wzrosła w Kolonii o 70 procent w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Kościół katolicki przeżywa kryzys

Fakt, że kościoły w Niemczech pustoszeją nie jest niczym nowym. Jednak sposób, w jaki archidiecezja kolońska zabrała się za rozliczanie nadużyć tylko przyspieszył ten proces. Na czele tej bardzo zamożnej i przez to wpływowej w Watykanie archidiecezji stoi prawie młodzieńczo wyglądający mężczyzna w okrągłych okularach i poważnym spojrzeniu. To kardynał Rainer Maria Woelki.

Niedługo po objęciu urzędu arcybiskupa Kolonii Woelki obiecał w wielkich słowach, że zajmie się rozliczaniem, wskaże odpowiedzialnych i wyciągnie konsekwencje. Ale potem ku zaskoczeniu wszystkich utajnił zleconą ekspertyzę, która miała być opublikowana prawie rok temu. Jako powód podano, że zawierała ona braki warsztatowe.

Wywołało to oburzenie, przede wszystkim wśród ofiar, ale także wśród duchowieństwa i wiernych. Czy chodzi tu znowu o tuszowane, o ochronę winnych? Czy może nawet sam Woelki był w to zamieszany? To, że tuszowanie w systemie kościelnym jest na porządku dziennym, pokazał już pierwszy wielki skandal wokół nadużyć w niemieckim Kościele w 2010 roku.

Melina Grundmann
Autorka komentarza Melina GrundmannZdjęcie: privat

Nowa ekspertyza

Kiedy Woelki zlecił przygotowanie nowego raportu, jego wiarygodność była już mocno nadszarpnięta. Niektórzy wątpili, czy i ta ekspertyza kiedykolwiek ujrzy światło dzienne. Jednak stało się inaczej. W opublikowanym w czwartek raporcie wskazano wyraźnie na w sumie osiem osób odpowiedzialnych za tuszowanie pedofilii. Niektóre z nich już nie żyją, ale ci, którzy nadal żyją, a nawet nadal sprawują urząd, będą musieli ponieść konsekwencje. Są wśród nich m.in. biskup pomocniczy z Kolonii, zwierzchnik sądu kościelnego w tej archidiecezji, a także były wikariusz generalny, który obecnie jest arcybiskupem Hamburga.

Raport oczyszcza natomiast samego Woelki'ego z zarzutu niedopełnienia obowiązków. Według prawnika, który sporządził obecny raport, tak było też w poprzedniej ekspertyzie, o czym Woelki podobno wiedział od dawna. Po co więc to zamieszanie, po co utajnienie pierwszej ekspertyzy? To wciąż frapujące pytanie. Do dziś nikt tak naprawdę nie wie, co oznaczają "braki warsztatowe". Ale większości to już nie interesuje .

Woelki utracił wiarygodność

Swoim postępowaniem Woelki zaszkodził sobie, swojej archidiecezji, a także całemu Kościołowi katolickiemu w Niemczech. Uświadomił on, jakie rażące błędy popełnia Kościół w trakcie wyjaśnienia własnych przestępstw. Kardynał stracił zaufanie, ponieważ najpierw obiecał bezpardonową rozprawę, a potem ukrył raport eksperta.

Nawet jeśli naprawdę chciał być sumienny, powinien był przynajmniej opublikować pierwszą ekspertyzę w zapowiedzianym czasie - z odniesieniem do ewentualnych braków i zapowiedzią nowego raportu.

Protest przed katedrą w Kolonii
"11 lat bezpardonowego rozliczania nadużyć" - protest przed kolońską katedrą w dniu prezentacji raportuZdjęcie: Oliver Berg/dpa/picture alliance

Pierwsze konsekwencje personalne

W końcu znamy już nowy raport ekspertów, który zaprezentowany został  z wielkim hukiem. W pierwszej reakcji Woelki, który rzekomo nie znał wcześniej tego raportu, natychmiast zawiesił w pełnieniu obowiązków biskupa sufragana i przewodniczącego sądu kościelnego w Kolonii - co jest bezprecedensowe w historii Kościoła katolickiego w Niemczech. Teraz to Watykan musi zdecydować, czy rzeczywiście stracą oni swoje stanowiska.

Te zaskakująco szybkie decyzje dają przynajmniej nadzieję, że Woelki naprawdę poważnie myśli o rozliczaniu winnych. Potężna archidiecezja  kolońska ma teraz także szansę na odegranie pionierskiej roli, ponieważ - co trzeba przyznać - jest to pierwsza archidiecezja w Niemczech, która dąży do takiego kompleksowego rozliczenia odpowiedzialnych za tuszowanie przestępstw. I zdecydowanie nie jest jedyna, w której dochodziło do poważnych zaniedbań obowiązków i zamiatania pod dywan. Ważne jest, aby teraz wreszcie coś się ruszyło.

Szkody pozostają

Dzisiejszy dzień może nieco uspokoić nastroje w Kolonii i w całych Niemczech. Ale to, co musi teraz nastąpić, to absolutna przejrzystość, a przede wszystkim niezależne, bezstronne rozliczenie win we WSZYSTKICH diecezjach i zgromadzeniach zakonnych. Kościół jest to winien ofiarom, sobie, a także społeczeństwu.

Niemniej jednak, wszystko to przychodzi o wiele za późno. Ujawnienie licznych przypadków nadużyć ze strony księży i zakonników - nie tylko w archidiecezji kolońskiej, ale w całych Niemczech - nastąpiło ponad dziesięć lat temu. Szkody są od dawna ogromne, zaufanie do Kościoła zostało zniszczone i nie da się go tak prędko odzyskać.