Koniec z kolejkami po azyl. Paderborn przejmuje inicjatywę
18 kwietnia 2016Dwadzieścia kobiet i mężczyzn czeka w korytarzu Jobcenter w Paderborn. Na podłodze powstaje wieża z drewnianych klocków, budowana przez dzieci, wśród których jest podrośnięte potomstwo Syryjczyków Bilal i Teyi. Tylko najmłodsza córka śpi na kolanach ojca. Za każdym razem, gdy otwierają się drzwi jednego z pokojów, w powietrzu wyczuwa się narastające napięcie. Kto z czekających przekroczy ich próg, znajdzie się krok bliżej wymarzonego wniosku o azyl. Właśnie kolej na Bilal i Teyę.
W pomieszczeniu przy biurkach siedzi dwóch urzędników. Jest też tłumacz mówiący po arabsku. Bilal i Teya przedstawią w następnych minutach swoją historię i wytłumaczą, dlaczego musieli uciekać z Syrii. Na końcu pobierane są odciski palców oraz wykonane zdjęcia.
Korytarz nadziei
Rejestracja migrantów należy właściwie do zadań Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF), ale - w obliczu rosnących braków kadrowych wśród wykwalifikowanego personelu - władze powiatu Paderborn poczuły się zmuszone do przejęcia inicjatywy. 4 tys. wniosków o azyl czeka w tym mieście na opracowanie. Część z nich już od półtora roku.
„Mieliśmy możliwość zabrania raz na 3 tygodnie 50 osób do oddziału BAMF w Bielefeld. Dla nas to zbyt wolno. Na przyjęcie wszystkich wniosków o azyl potrzebowalibyśmy od półtora roku do 2 lat” – tłumaczy starosta Manfred Müller. Dlatego skierował 7 pracowników na przeszkolenie do BAMF. Teraz to oni przygotowują kompletne dokumenty z odciskami palców i zdjęciami włącznie. Projekt w Paderborn ma charakter pilotażowy. Zdaniem starosty, znacząco przyspiesza on procedury azylowe. Pierwsze doświadczenia w tej materii pracownicy z powiatu Paderborn zdobyli już ubiegłego lata przy rejestracji migrantów, zanim przydzielono ich poszczególnym miastom i gminom.
Czekając na termin
Birgit Naujoks, szefowa rady uchodźców Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW) zna dobrze problem długiego oczekiwania na termin w BAMF. Pod koniec roku 2012 na opracowanie czekało 30 tys. wniosków o azyl. Tymczasem, ich liczba wzrosła do 77 tys. i wciąż rośnie. W opinii Birgit Naujoks, „model z Paderborn jest dobrym rozwiązaniem na to, by przetrwać”. Od dawna w urzędzie ds. migracji panuje „istne szaleństwo”. Migrantów rejestrowano podwójnie. Robiły to i landy i władze federalne, pracując w oparciu o systemy komputerowe, które nie są ze sobą kompatybilne.
Rząd NRW obiecuje wprowadzenie wspólnego systemu oraz dowodu migranta z zapisanymi odciskami palców. Użycie modelu z Paderborn w gminach i miastach w całych Niemczech jednak mogłoby być, zdaniem Birgit Naujoks, problematyczne. Wiele z nich ma zablokowane budżety. Przy tym „nikt nie jest zainteresowany ciągłym przesuwaniem ludzi”, ani BAMF, który chce migrantów szybko integrować lub odsyłać spowrotem, ani sami migranci, którzy czekają na decyzję władz.
Szybka integracja lub deportacja
Starosta Müller dobrze zna ten problem. „Jeśli decyzja zapadnie bardzo późno, ci którzy nie mogą pozostać w Niemczech, zdążą zapuścić korzenie i potem zostaną wyrwani ze swojego środowiska. A tym, którzy stoją przed perspektywą pozostania, zbyt późno dajemy możliwość integracji” – tłumaczy polityk. Również on miał problemy z finansowaniem projektu i podkreśla, że „BAMF traktuje projekt pilotażowo”. Starosta Müller sam przyznaje, że można stosować go przez kilka miesięcy, ale nie dłużej.
Sabrina Pabst / Alexandra Jarecka