Koronawirus: Trudna relacja świata nauki i polityki
26 października 2020Konferencja prasowa niemieckiego rządu, Berlin, początek pandemii wiosną tego roku. Minister zdrowia Jens Spahn (CDU) zaprosił do udziału kilkoro ekspertów. Wśród nich Christiana Drostena, wirusologa z berlińskiej kliniki Charite, który niebawem będzie znany w całym kraju. Na razie nie ma jednak mowy o zamykaniu szkół, przedszkoli, restauracji czy ograniczaniu kontaktów, czyli wszystkim tym, z czym niebawem będą musiały się zmierzyć Niemcy i inne kraje.
W tamtym czasie wirus wydaje się być bardzo, bardzo daleko, gdzieś w Chinach. Na spotkaniu z prasą Drosten długo referuje na temat współczynnika reprodukcji wirusa, a więc wskaźnika, który pokazuje, ile innych osób zaraża jeden zakażony. Minister Spahn wydaje się być nieco zniecierpliwiony. Wydaje się pytać: Co dalej? Co mamy teraz robić? Ale Drosten pozostaje niewzruszony. – To skomplikowana sprawa – mówi i tłumaczy, że nie ma szybkiej odpowiedzi, bo także specjaliści muszą dopiero rozpoznać nowe zjawisko. Zapewne nie jest to to, co minister Spahn chciał usłyszeć.
Naukowiec jako rzecznik rządowych komunikatów?
Tempo, jasność i decyzyjność z jednej strony. Dokładność, różnicowanie i szukanie dowodów z drugiej strony. Trzeba przyznać, że w Niemczech dość dobrze udało się zachować tę relację pomiedzy światem polityki a nauki. Codzienne komunikaty o rozprzestrzenianiu się koronawirusa, podawane przez Instytut Roberta Kocha, przyjęły już wręcz charakter oficjalnych, rządowych komunikatów.
W niemal każdej analizie szukającej przyczyn dość łagodnego przebiegu pandemii Sar-Cov-2 w Niemczech zwraca się uwagę na to, że politycy posłuchali rad naukowców. Z kolei Christian Drosten stał się, nie z własnej woli, kimś w rodzaju pandemicznej gwiazdy. To dzięki swoim podcastom, w których tłumaczy ludziom rozwój pandemii.
Czas kluczowy dla polityków
Ale w jednej dziedzinie nie udaje się uniknąć konfliktu między światem polityki a ekspertami od wirusologii. Polityka potrzebuje bowiem szybkich odpowiedzi na aktualne pytania: Czy należy nosić maski ochronne? Jak długo będzie trwała pandemia? Zadanie polega bowiem na tym, aby podejmując jakieś daleko idące kroki, wytłumaczyć je ludziom. I to szybko. Wygląda to na przesadną chęć działania, ale tak nie jest. Bo w polityce czas to bardzo ważne kryterium.
Z kolei w świecie nauki określone są jasne zasady, kiedy można coś stwierdzić i ogłosić. Czas zazwyczaj nie gra tu roli. Najwyraźniej widać tę rozterkę w sprawie szczepionki. Polityka z niecierpliwością czeka na moment, w którym będzie mogła ogłosić zbawienną wiadomość, że szczepionka już jest. Ale nauka pozostaje wierna swoim zasadom: dokładność ważniejsza niż tempo. Nie jest przypadkiem, że populista pokroju prezydenta USA Donalda Trumpa ciągle mówi o powstających nowych szczepionkach, przywracających zdrowie lekach czy dziwacznych terapiach. Trump podkręca tempo, bo liczy na to, że szybki sukces pomoże mu w codziennej, politycznej walce.
Walka z kryzysem nigdy nie jest popularna
Rzeczywiście, świat polityki stoi, przynajmniej w demokracjach, przed innymi wyzwaniami niż nauka. Bo to polityka musi pomóc w tym, aby nowe naukowe ustalenia, w tym wypadku co do koronawirusa, spotkały się ze społeczną akceptacją. Polityka musi brać pod uwagę, które części społeczeństwa zostaną nimi dotknięte i w jakim stopniu. Przede wszystkim jednak, musi brać pod uwagę, czy wynikające z tych ustaleń środki zapobiegawcze da się wprowadzić w życie. W przypadku nieprzewidzianych wydarzeń, takich jak pandemie, konsekwencje dla ogółu nigdy nie są przezeń dobrze odbierane.
Podobieństwa z walką o klimat
Nasuwa się tu pewna paralela do ochrony klimatu. W ubiegłym tygodniu, podczas rozmowy z jednym z najbardziej znanych niemieckiech ekspertów ds. energetyki, zagorzałym zwolennikiem odejścia od węgla i przejścia na energię ze źródeł odnawialnych, można było usłyszeć, że jest bardzo rozczarowany Angelą Merkel. Jak mówił, Merkel, z wykształcenia fizyczka czyli przedstawicielka świata nauki, mogła osiągnąć o wiele więcej w sprawach dekarbonizacji, czy ograniczania komunikacji samochodowej. Dlaczego tego nie zrobiła?
W ostatnich latach Angela Merkel nie była bowiem naukowcem, tylko szefową rządu. Horyzont czasowy polityka w obecnych turbo-czasach i w coraz bardziej cyfrowym świecie, ogranicza się maksymalnie do następnych wyborów. Cierpi na tym walka ze zmianami klimatycznymi. Fakty, znane od dekad, są przytłaczające. Człowiek nagrzewa atmosferę, co ma poważne skutki dla życia na ziemi. Ale być może nie w samych Niemczech. Tak długo, jak ludzie nie zaczną na własnej skórze odczuwać skutków zmian klimatyczych, nie uda się z tym tematem na sztandarach wygrać wyborów. Nawet mimo sondaży, z których wynika, że to bardzo ważna sprawa.
Siła obrazów w kryzysie
W kryzysie spowodowanym pandemią koronawirusa, sprawa wygląda kompletnie inaczej. Mówiąc cynicznie, liczba infekcja jest wciąż zbyt niska, aby w każdej rodzinie pojawił się jakiś dramatyczny przypadek, uwidaczniający niebezpieczeństwo, jakie niesie pandemia.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
Ale Niemcy widzieli wiosną zdjęcia z Włoch, gdzie przed szpitalami ustawiały się kolejki ciężarówek wywożących zwłoki. Od tamtego momentu rząd ma po swojej stronie stabilną większość popierającą jego kurs w koronakryzysie. Wizualny efekt nadal robi wrażenie.
Nauka może się mylić, polityka nie
Zasadniczo różne wydają się jednak cele polityki i nauki. Naukowcy przeprowadzają eksperymenty. Błąd, krok wstecz, ponowna próba. To podstawy ich pracy. Jeśli jakieś ustalenia są odpowiednio dojrzałe, zaczyna się je stosować albo pracuje nadal nad ich dalszym rozwojem. Naukowcy sami często wycofują się jednak na dalsze pozycje.
Wirusolodzy w czasie pandemii pozwalali nam zajrzeć za kulisy ich pracy: maski są potrzebne, maski są niepotrzebne, kontakty należy ograniczać, kontaktów nie trzeba ograniczać. Polityka ma jednak problem, gdy robi się niekonsekwentna. Ludzie nie są w stanie za nią podążać. I, w przeciwieństwie do nauki, polityka musi czasami brać pod uwagę także zupełnie irracjonalne nastroje i ruchy.
Gdy badacze ciągle biją na alarm
Fatalną sytuacją dla relacji nauka-polityka jest, gdy naukowe ustalenia nie są wcale, albo tylko w niewielkim stopniu wprowadzane w życie. Od lat badacze klimatu trąbią, że trzeba działać: zmniejszyć emisję CO2. Ale niewiele w tej sprawie zrobiono. Naukowcom przypięto przez to łatkę panikarzy, którzy ciągle przekonują, że to ostania chwila na działanie. Na przestrzeni lat robi się to męczące.
W pandemii przynajmniej to wygląda inaczej: W Niemczech nauce pomaga poczucie obecności zagrożenia, o którym przypominają choćby noszone naokoło maseczki. Wirus jest przy tym nowy, nieznany i nie ma (jak dotąd) przeciwko niemu skutecznej terapii. To wystarcza, aby duża większość była gotowa podążać za światem nauki i polityki. Przy wszystkich różnicach między jednym a drugim.