Kto będzie nowym sekretarzem generalnym NATO? Nabór trwa
21 marca 2023W październiku zwolni się stanowisko szefa NATO. Sekretarz generalny paktu Jens Stoltenberg zakomunikował w lutym za pośrednictwem swojej rzeczniczki, że nie ma zamiaru ponownie przedłużyć swojej umowy z 30 państwami NATO. Przedłużył ją wiosną ubiegłego roku, żeby nie trzeba było dokonywać zmiany na czele Sojuszu w trakcie rosyjskiej napaści na Ukrainę.
Od czasu deklaracji Stoltenberga w kwaterze głównej paktu w Brukseli znów kwitną spekulacje: kto będzie 14. sekretarzem generalnym? Albo raczej: sekretarz generalną? Pierwsza kobieta na tym stanowisku byłaby bowiem mile widziana. Blisko połowa spośród 30 ambasadorów przy NATO w stolicy Belgii dyskretnie wysunęła kandydatkę lub kandydata. Ale po kolei.
Co musi umieć sekretarz generalny NATO?
Od 2014 roku demonstrował to Jens Stoltenberg. On lub ona musi dbać o jedność sojuszu, utrzymywać równowagę interesów, promować konsensus między 30 członkami; niezależnie od tego, czy źródłem zagrożeń dla politycznej spójności jest nieprzewidywalny Donald Trump czy agresywny Władimir Putin. Potrzebna jest zręczność dyplomatyczna i lojalność wobec sojuszu.
Sekretarz generalny nie posiada politycznych kompetencji decyzyjnych. Jedynie formalnie przewodniczy Radzie Północnoatlantyckiej, najważniejszemu gremium decyzyjnemu paktu. Brak mu również wojskowych uprawnień dowódczych. Poza tym reprezentuje NATO na zewnątrz, wobec innych rządów i mediów.
Powinna to być osoba, która wcześniej stała na czele państwa lub rządu. Płynny angielski jest obowiązkowy, francuski pożądany.
Jakie kryteria mają znaczenie w doborze kandydatów?
Kandydatka lub kandydat musi mieć dobre relacje z Waszyngtonem. Stany Zjednoczone jako najsilniejszy kraj sojuszu mają decydujący głos, chociaż sekretarz generalny jest tradycyjnie Europejczykiem.
Co do zasady USA mianują głównodowodzącego sił NATO w Europie (SACEUR), co w sojuszu wojskowym jest w gruncie rzeczy funkcją ważniejszą.
Nowego sekretarza generalnego musi drogą konsensusu zaakceptować wszystkich 30 rządów. Dlatego trzeba odpowiednio uwzględnić interesy regionalne, pochodzenie i wcześniejszą karierę polityczną, ale również siłę wojskowąi znaczenie dyplomatyczne kraju pochodzenia.
Obecnie byłoby na przykład nie do pomyślenia, żeby ten urząd objął Turek – z powodu przeszkód, jakie stawia przystąpieniu Szwecji do NATO autokratyczny prezydent Recep Tayyip Erdogan. I odwrotnie, trudno sobie wyobrazić, że Turcja zgodzi się na kandydatkę lub kandydata ze Szwecji.
Jak przebiega procedura?
Brak ustaleń formalnych. Nie istnieje oficjalna komisja kwalifikacyjna. Dyplomaci prowadzą dyskretne negocjacje w imieniu swoich rządów, dopóki nie zapanuje konsensus. Nie dochodzi do formalnego głosowania. Szefowie państw i rządów sojuszu lubią ogłaszać nowe nazwisko podczas spotkania na szczycie. Mogłoby więc to się stać podczas szczytu w Wilnie 11 lipca. 13 dotychczasowych nominacji obejmowało jednak wszelkie możliwe drogi i warianty.
Nie zawsze były spełnione wszystkie kryteria. Jedyny niemiecki sekretarz generalny Manfred Wörner (kadencja 1988–1994) nigdy nie był na przykład szefem rządu, lecz „tylko” ministrem obrony. Dotyczy to większości innych osób, które sprawowały ten urząd. Pierwszy sekretarz generalny, Brytyjczyk baron Hastings Ismay, był wcześniej tylko sekretarzem stanu, ale za to wykształconym generałem.
Kto bierze udział w wyścigu?
Jeden z dyplomatów NATO, który nie chce podawać swojego nazwiska, stawia z powodu aktualnego rosyjskiego zagrożenia na kobietę z krajów bałtyckich. W grę wchodziłaby urzędująca premier Estonii Kaja Kallas albo litewska szefowa rządu Ingrida Simonyte. Kobieta z jednego z państw wschodniej flanki uzyskałaby na pewno również poparcie Polski, której wojskowe znaczenie w NATO rośnie. Wspomina się również o prezydent Słowacji Zuzanie Czaputovej. Kraj ten graniczy bezpośrednio z zaatakowaną Ukrainą. Nominację Czaputovej można by interpretować jako akt solidarności.
Ale również południowo-wschodnia flanka NATO pchnęła do wyścigu swojego kandydata: Klausa Johannisa, prezydenta Rumunii, która ze względu na położenie nad Morzem Czarnym ma strategiczne znaczenie dla NATO. Na południu Włochy rekomendowały jakoby byłego premiera Mario Draghiego – po prostu po to, żeby podbudować aspiracje krajów południowych do jednego ze stanowisk.
Mówi się również o ambicjach Wielkiej Brytanii, gdyż po Brexicie Brytyjczycy znów chcą być bardziej widoczni na arenie międzynarodowej. Kandydatką byłaby niedawna premier Theresa May. Trudno to sobie wyobrazić wielu unijnym politykom, którzy przez wiele lat prowadzili z nią trudne zmagania o umowę w sprawie Brexitu.
Pewne szanse daje się występującej z pozycji outsidera kanadyjskiej minister finansów Chrystii Freeland. Jest ona wnuczką ukraińskich imigrantów. W Kanadzie toczyły się zacięte dyskusje o jej pochodzeniu, ponieważ rosyjskie media propagandowe mówiły o rzekomych związkach dziadka Freeland z nazistami podczas II wojny światowej. Skończyło się to wydaleniem z Kanady rosyjskich dyplomatów, którzy chcieli zaszkodzić reputacji Chrystii Freeland.
Jej główny problem polega na tym, że nie jest Europejką. Wątpliwe, czy europejskie państwa NATO wyrzekną się stanowiska, które tradycyjnie im przysługuje. Kanadyjka ma jednak ponoć poparcie USA, jak informuje „Washington Post”.
Przedłużenie kadencji jednak możliwe?
Na korytarzach siedziby głównej NATO można również usłyszeć pogłoskę, że urzędujący sekretarz generalny mimo swojej deklaracji może się jednak zdecydować pozostać na stanowisku, bowiem w obliczu trwającej wojny politycy nie chcą się zajmować personaliami. Możliwe byłoby przedłużenie urzędowania przez Jensa Stoltenberga do kwietnia 2024 roku. Wtedy NATO będzie miało 75 lat, co zostanie uczczone spotkaniem na szczycie w Waszyngtonie. Może za tym przemawiać fakt, że stanowisko szefa banku emisyjnego, które Jens Stoltenberg chciał pierwotnie zająć w Norwegii, zostało już i tak obsadzone.
Wpatrywanie się w szklaną kulę jeszcze trochę potrwa. Niemiecka Agencja Prasowa w Brukseli wskazała, że nazwiska, które początkowo są regularnie wymieniane na forum publicznym, w końcu często nie znajdują uznania. To kolejna osobliwa reguła w naborze personelu. Niespodzianki są więc możliwe.