Merkel: Uregulowanie konfliktu w Syrii z Rosją [WYWIAD]
6 czerwca 2015Pani kanclerz, uwaga całego świata będzie zwrócona w najbliższych dniach na Niemcy. Ze szczytem G7 wiąże się wielkie nadzieje. Agendę spotkania czyta się jak „program ratowania świata w ciągu jednej doby”. Co byłoby takim namacalnym sukcesem spotkania dla takiego gremium, jakim jest G7?
Dla mnie najpierw sprawą nadrzędną jest to, że siedmiu przywódców państw i rządów rozmawia na istotne tematy. Ta wymiana poglądów jest po prostu bardzo, bardzo ważna, dlatego, żeby przez cały rok znać swoje opinie na kluczowe kwestie, wiedzieć, jakie są różnice w poglądach, a jakie podobieństwa. Ale konkretnie można też powiedzieć: Byłoby dobrze, moim zdaniem, gdybyśmy mieli akurat w kwestii dotyczącej tego, „jak reagować w przyszłości na epidemie i pandemie?” bardziej spójne rozwiązania. Przede wszystkim, żebyśmy wytyczyli też drogę, którą zamierzamy podążać, aby w przyszłości podejmować skuteczne działania. Kiedy wybuchła epidemia eboli, społeczność międzynarodowa nie zareagowała w odpowiedni sposób, za późno i za rzadko podejmowano wspólne działania, co nie powinno się powtórzyć. Sądzę, że akurat obecność przywódców rządów afrykańskich, jak pani prezydent Liberii, ponownie uświadomi nam, jak ważne są kwestie zdrowotne. To będzie miało też znaczenie w przypadku innych zagadnień: Oczekuję jednak pewnych postępów chociażby w kwestii odporności na antybiotyki, kiedy będziemy sporządzać wszystkie strategie narodowe pozwalające na współpracę, pomimo, że żadnego problemu nie da się rozwiązać w ciągu jednej doby, co jest już dużym problemem.
Czy skład grupy G7 jest jeszcze aktualny? Przecież chodzi o najbardziej uprzemysłowione kraje świata – a patrząc na Włochy, Francję i Kanadę, to się już nie zgadza.
To są państwa demokratyczne, które łączą wspólne wartości. I to są kraje, które mimo wszystko mają jeszcze bardzo duże znaczenie ekonomiczne. Ale potrzebny jest nam uzupełniający format G20. W tym gremium są reprezentowane kraje o całkowicie różnym poziomie rozwoju społecznego, ale są to rzeczywiście najbogatsze państwa świata. Lecz w grupie G7 mamy bardziej swobodną i dogłębną wymianę opinii, podyktowaną też demokratycznymi strukturami naszych krajów.
Jeśli przykłada się tak duże znaczenie do wspólnoty wartości, to cała dyskusja o tym, czy Rosja powinna czy nie powinna uczestniczyć w G7 jest właściwie zbędna. Abstrahując od kryzysu ukraińskiego: Czy Rosja należy w Pani opinii do tej wspólnoty wartości?
Rosja na pewno nie przejęła w ostatnich latach wielu ideałów wspólnych dla grupy G7. Sądziliśmy przyjmując Rosję do naszego grona, że być może mamy jednak więcej wspólnego – szczególnie biorąc pod uwagę wspólne działania obronne - myślę tutaj o partnerstwie NATO - Rosja. Jednak Rosja pozostanie ważnym partnerem w innych formatach. Mamy spotkania w formacie normandzkim w sprawie pokojowego rozwiązania kryzysu ukraińskiego, mamy rozmowy dotyczące programu nuklearnego między P5 i Iranem, ale także w kwestie dotyczące pokojowego uregulowania konfliktu w Syrii trzeba będzie i powinno się włączyć Rosję, i Rosja będzie potrzebna.
Przypomnę tylko , że usunięcie syryjskiej broni chemicznej powiodło się tylko dzięki pomocy Rosji. Będziemy więc też rozmawiać o tym, w jakich sprawach Rosja będzie zapraszana do uczestnictwa w naszych gremiach.
G7 było najpierw forum gospodarczym. Teraz też chodzi o kwestie gospodarcze, wolny handel, wzrost gospodarczy, przede wszystkim o możliwie długotrwały wpływ na ten wzrost. I nad tym teraz zawisł kryzys w Grecji. Czy temat Grecji spycha inne, poważniejsze problemy ekonomiczne na dalszy plan?
Nie, nie sądzę. Będziemy oczywiście w kontekście ogólnej sytuacji gospodarczej na świecie także rozmawiać o sytuacji w strefie euro. I na pewno będziemy mówić o tym, jakie problemy udało się nam rozwiązać. Będziemy mogli wskazać na to, że Irlandia, która też wdrażała program reform, ma największy wzrost gospodarczy, że umacnia się gospodarka Portugalii i Hiszpanii. I będziemy potem też rozmawiać o Grecji. Ale to naprawdę nie jest teraz głównym tematem. Ograniczymy się do poinformowania o sytuacji i wyrażenia nadziei na to, żeby rozmowy mogły zakończyć się powodzeniem.
Przed ośmiu laty szczyt grupy G7 odbył się w Niemczech w formacie G8. W międzyczasie mieliśmy kryzys strefy euro. Ostatnie spotkanie na szczycie w Niemczech odbyło się przed Arabską Wiosną, przed wojną w Syrii i przed kryzysem ukraińskim. Mam pytanie z uwagi na obecne spotkanie na szczycie: Jak ewaluowała rola Niemiec w tym dramatycznie zmieniającym się świecie?
Należy powiedzieć, że w międzyczasie przeżyliśmy wielki światowy kryzys finansowy i ekonomiczny, który oczywiście wiele zmienił. Wzrost gospodarczy na świecie uzyskuje się dzisiaj w formie bardzo niskich stóp procentowych. Można go na pewno stymulować częściowo w ten sposób, ale teraz stoimy przed zadaniem znalezienia sposobu, jak się wycofać z takich zabiegów. Mamy tymczasem o wiele lepszy nadzór nad sektorem bankowym i jeśli Pani pyta o rolę Niemiec, to przypominam sobie, że na szycie w Heiligendamm rozmawialiśmy m.in. o zmianach klimatycznych, które zajmują nas jeszcze obecnie. I mamy też pewną ciągłość w kwestiach, które poruszamy na szczytach grupy G7 – czy wtedy w formacie G8. Niemcy odgrywały zawsze w obszarze ochrony klimatu ważną rolę, podobnie jak teraz przed konferencją w Paryżu w grudniu i do tego doszły jeszcze inne tematy. Wtedy kwestie zdrowotnie nie odgrywały takiej roli. Dlatego cieszę się, że znów możemy być gospodarzem szczytu, ale tworzymy również wspólnotę i każdy z nas ma swój własny zakres priorytetów.
rozmawiała Dagmar Engel
tłum. Barbara Cöllen