Meta walczy z rosyjską propagandą. Ekspert: to nie pomoże
20 września 2024Dla użytkowników Instagrama, Facebooka czy Threads w Europie to nie nowość. Ale w innych częściach świata od wtorku (17.09.2024) sytuacja wygląda inaczej: między memami, filmami o zwierzętach i zdjęciami z wakacji od znajomych, posty nie zawierają już linków do treści rosyjskiego nadawcy państwowego RT, agencji Rossija Segodnia i powiązanych z nimi marek.
Wynika to z faktu, że firma Meta, która jest właścicielem wyżej wymienionych platform, a także komunikatora WhatsApp, zaprzestała rozpowszechniania rosyjskiej propagandy. Firma już wcześniej ograniczyła zasięg odpowiednich platform wkrótce po rozpoczęciu rosyjskiej pełnoskalowej agresji na Ukrainę na początku 2022 r. i blokowała dostęp do nich z UE i Wielkiej Brytanii, na przykład po złożeniu odpowiedniego wniosku.
„Po dokładnym rozważeniu rozszerzyliśmy nasze bieżące egzekwowanie prawa wobec rosyjskich mediów państwowych: Rossija Segodnia, RT i inne powiązane organizacje mają zakaz dostępu do naszych aplikacji na całym świecie za ingerowanie w sprawy zagraniczne” – ogłosiła firma.
Publicznie dostępne Standardy Społeczności Facebookawyraźnie zabraniają „nieautentycznej aktywności zagranicznej". Meta nie chciała odpowiedzieć na szczegółowe pytania DW dotyczące czasu i tego, czy posunięcie to jest związane z sankcjami lub zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w USA.
Rosyjska propaganda a wybory
Andre Wolf z austriackiej organizacji zajmującej się walką z dezinformacją internetową Mimikama ma jasną opinię na temat tego, dlaczego amerykańska firma podjęła działania właśnie teraz: – Mamy kilka tygodni do wyborów w USA, to jest kluczowy punkt. I właśnie dlatego podjęto ten krok, aby Rosja nie mogła ingerować – mówi Wolf w wywiadzie dla DW.
Rząd USA już w weekend zaostrzył sankcje wobec rosyjskiej sieci propagandowej wokół nadawcy RT. Posunięcie to zostało uzasadnione informacjami, że RT, wraz z rosyjskimi służbami specjalnymi, chciała zmanipulować zaplanowane na październik wybory prezydenckie w Mołdawii. Jednak wcześniej Biały Dom ostrzegał również przed rosyjską ingerencją w listopadowych wyborach prezydenckich w USA.
Senat w Waszyngtonie chce przesłuchać w tej sprawie wysokich rangą przedstawicieli największych amerykańskich korporacji, w tym prezesa firmy Meta Nicka Clegga. Felix Kartte, stypendysta Fundacji Mercator badający regulacje platform, uważa, że Meta uwzględniła tę datę w swoim harmonogramie: – Można oczywiście domyślać się, że ta akcja przeciwko RT została uruchomiona w tym momencie, aby Nick Clegg nie przyszedł z pustymi rękami. Aby mógł wskazać konkretne środki podejmowane przeciwko rosyjskiej dezinformacji i wzmocnić swoją pozycję podczas tego przesłuchania – uważa Kartte.
Meta jako „dobrzy wśród złych”?
Duże firmy technologiczne nie cieszą się najlepszą reputacją, ale z punktu widzenia Andre Wolfa Meta stylizuje się na „tego dobrego wśród złych”. Pod koniec sierpnia w Paryżu aresztowano założyciela Telegramu Pawła Durowa, ponieważ jest on oskarżony o brak współpracy w walce z nielegalnymi treściami. W Brazylii sąd zablokował platformę X (dawniej Twitter) po tym, jak jej szef Elon Musk nie podjął wymaganych kroków przeciwko prawicowym kontom szerzącym nieprawdziwe informacje.
Meta, której najstarsza marka Facebook istnieje w sieci od 20 lat, przeszła najdłuższy proces uczenia się ze wszystkich, mówi Andre Wolf. – Ponieważ byli pierwsi i najwięksi, zawsze byli uważnie obserwowani – mówi rzecznik organizacji Mimikama. – Zawsze byli tam, gdy trzeba było coś opracować, czy to wytyczne dotyczące mowy nienawiści, czy fałszywych wiadomości. Meta zaczęła najpierw od oznaczania nieprawdziwych informacji. Nie należy jednak o tym zapominać: ta prywatna firma nadal jest zainteresowana rozpowszechnianiem emocjonalizujących i polaryzujących treści, z którymi użytkownicy wchodzą w interakcję tak długo, jak to możliwe.
Felix Kartte, który pracował już dla UE, NATO i globalnej organizacji non-profit Reset.Tech, nie wierzy, że Meta zdoła uratować swój wizerunek poważnej firmy. Jego zdaniem "ten pociąg już dawno odjechał" – na przykład wtedy, gdy była menedżerka Facebooka Frances Haugen ujawniła w 2021 r. tajne dokumenty wewnętrzne, które dotyczyły negatywnego wpływu na zdrowie psychiczne nastoletnich użytkowników Instagrama. – Naprawdę uważam, że walka o wizerunek poważnej firmy nie jest obecnie głównym celem dla Mety – mówi Kartte. Jak dodaje, "bardziej chodzi o złagodzenie możliwych inicjatyw ze strony ustawodawców lub władz i zademonstrowanie odrobiny dobrej woli”.
Wierzchołek góry lodowej
Co więcej, Meta ma również trudności ze skutecznym zakazaniem kremlowskiej propagandy na swoich kanałach. Rosyjski aparat propagandowy jest przygotowany na takie działania, mówi Kartte: – Od lat widać, że Rosja w coraz mniejszym stopniu polega na scentralizowanych mediach propagandowych, takich jak RT, a zamiast tego opracowała zdecentralizowaną strategię propagandową. Na przykład finansuje influencerów, tj. rzekomo normalnych obywateli, którzy prowadzą kanał na YouTube lub konto na Telegramie, aby rozpowszechniać rosyjską propagandę wśród ludności pod przykrywką dziennikarstwa obywatelskiego – tłumaczy ekspert. Jak dodaje, innym środkiem są tak zwane strony typu lookalike – zwodniczo prawdziwe repliki renomowanych witryn medialnych, które są wykorzystywane do rozpowszechniania treści propagandowych.
Dlatego też Andre Wolf z Mimikamy uważa, że RT nadal stanowi najbardziej nieszkodliwą część rosyjskiej propagandy, ponieważ jej intencje są łatwo rozpoznawalne. – Ale kiedy czytam na przykład stronę na Facebooku o nazwie Health Now, a prorosyjskie treści są stale udostępniane między świetnymi poradami zdrowotnymi, nie od razu rozpoznaję tło propagandowe – uważam to za znacznie bardziej perfidne – mówi Wolf.
Uważa on, że blokowanie nie pomaga: – Jedyną rzeczą, która pomaga, jest pre-bunking, czyli edukowanie ludzi o tym, jak działa propaganda i dezinformacja – podsumowuje ekspert.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.