Migracja: frustracja i przemoc na Gran Canarii
8 lutego 2021Przedmiotem aktualnego śledztwa prokuratury w Las Palmas są grupy wyspiarzy, które poprzez Whatsapp umawiają się na akcje zastraszania uchodźców, a nawet na fizyczne ataki. Organizacja pomocowa Cruz Blanca informuje o obrzuceniu ośrodka dla uchodźców kamieniami.
Obecnie na Wyspach Kanaryjskich przebywa około 11 000 osób ubiegających się o azyl, wiele z nich na Gran Canarii, zarówno w stolicy Las Palmas, jak i na południu wyspy, w pobliżu turystycznej mekki Maspalomas.
Miejscowi twierdzą, że migranci zagrażają ich bezpieczeństwu. Rząd hiszpański nie zgadza się z tym: od listopada na Wyspach Kanaryjskich uchodźcy popełnili tylko 45 przestępstw.
Politolog i ekspert ds. migracji Javier A. González Vega z Uniwersytetu w Oviedo uważa, że protesty nie odzwierciedlają ogólnego nastroju na Wyspach Kanaryjskich . Jego zdaniem chodzi o mniejszość, która bardzo głośno artykułuje swoje hasła. Demonstracje przeciwko polityce migracyjnej zgromadziły do tej pory ledwie ponad 150 uczestników. Jednakże frustracja i niepewność wydają się rozprzestrzeniać już w wielu grupach społeczeństwa.
W hotelach migranci zamiast turystów
Od prawie roku na wyspach panuje zastój w turystyce spowodowany pandemią. Tylko około jedna piąta łóżek jest dostępna, a i tak nie ma szans na ich zapełnienie. Wiele hoteli jest zamkniętych. Niektóre z nich zostały wynajęte przez władze w celu zakwaterowania migrantów, którzy przybyli na wyspy łodziami z Afryki Północnej. Z Maroka i Sahary Zachodniej najkrótsza odległość do wyspy Fuerteventura wynosi 100 kilometrów.
Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), tylko w styczniu tego roku ponad 2000 osób przybyło na małych łodziach na hiszpański archipelag Atlantyku. Większość z nich pochodzi z krajów Maghrebu, głównie z Maroka. - Bardzo niewielu z nich ma ważny powód do uzyskania azylu - wyjaśnia González Vega. Oznacza to, że mają oni niewielkie szanse na uzyskanie zezwolenia na pobyt stały w UE.
Pandemia a eskalacja nastrojów
Sytuacja jest frustrująca - dla migrantów, ale także dla miejscowych: zamiast turystów, którzy przywożą na wyspy pieniądze i tworzą miejsca pracy, przybywają migranci, którzy są utrzymywani z pieniędzy podatników. Mimo że wyspy są w dużej mierze odizolowane właśnie z powodu pandemii, każdego tygodnia setkom ludzi udaje się w sposób niekontrolowany dotrzeć tu przez morze. Niektórzy mieszkańcy wyspy pomagają, większość tylko się przygląda, a niektórzy dają upust swojemu niezadowoleniu.
A ostatnio doszło do rozlewu krwi. Z informacji gazety "El País" z Madrytu, Marokańczyk podczas kłótni zranił nożem Hiszpana. W związku z tym, niektórzy mieszkańcy wyspy wezwali do polowania na ludzi z krajów Maghrebu.
Stygmatyzacja migrantów
Pod koniec stycznia media społecznościowe obiegło nagranie, na którym widać brutalną bójkę między nieoficjalnymi stróżami parkingu. Według raportu policji, lokalna gazeta „La Provincia” podała, że wszystkie osoby biorące udział w bójce były pochodzenia północnoafrykańskiego. Najwyraźniej chodziło o to, kto ma prawo udzielać pomocy przy parkowaniu kierowcom na Plaza del Hierro w Maspalomas w zamian za drobny napiwek.
Mieszkańcy powiedzieli gazecie, że nigdy nie było w tym miejscu żadnych problemów, aż do momentu, kiedy mieszkańcy ośrodka dla uchodźców zaczęli „przejmować” parking. Miejscowy sklepikarz Suleimán Tribak obawiał się, iż jego sklep zostanie uszkodzony.
Fátima Louraibi, przewodnicząca stowarzyszenia kulturalnego „Arab and Maghreb Women for Coexistence”, wyraziła zaniepokojenie rosnącą stygmatyzacją osób pochodzenia arabskiego: "Czujemy się bardzo źle z powodu tych wydarzeń. Nie chcemy więcej nienawiści".
Polityczne wykorzystanie konfliktów
Prawicowo-populistyczna partia Vox próbuje wykorzystać nastroje do celów politycznych. Jej andaluzyjski deputowany Rubén Pulido opublikował na Twitterze wideo pokazujące rzekomych nielegalnych imigrantów w hotelowym basenie na koszt hiszpańskich podatników, kpiąc: "Cieszmy się zasłużonymi wakacjami w tym wspaniałym kraju-gospodarzu".
Jednak na nagraniu nie widać żadnego z hoteli, w których hiszpański rząd zakwaterował migrantów. Ponadto, jak dodaje hiszpańska agencja informacyjna EFE, baseny w hotelach, o których mowa, są zamknięte dla mieszkańców. - Vox i jego zwolennicy wykorzystują sytuację do podsycania niezadowolenia i niechęci wobec migrantów - podsumowuje politolog González Vega.
Żądania wobec Madrytu i Brukseli
Antonio Morales Méndez, prezydent prowincji Gran Canaria, potępia wezwania do przemocy. Ale wysuwa też poważne zarzuty wobec polityki migracyjnej hiszpańskiego rządu centralnego i Unii Europejskiej: - Musi się skończyć ignorowanie faktu, że kraj ten jest źle traktowany, a prawa człowieka migrantów są systematycznie łamane.
Politycy i organizacje społeczne na wyspach już od dawna apelują o wsparcie ze strony kontynentu. Jednak wsparcie to przychodzi powoli i czasami wydaje się paradoksalne, krytykuje ekspert ds. migracji González Vega: - W przeszłości imigranci bez dokumentów mogli podróżować z wysp na kontynent hiszpański i do innych krajów UE. Teraz nawet osoby z ważnymi dokumentami są zatrzymywane na wyspach - mówi. Niektóre media już piszą o nowej "Morii" na Gran Canarii. Na razie sytuacja nie jest aż tak drastyczna. Co jednak, jeśli uchodźcy nadal będą napływać, a hotele ponownie otworzą się dla turystów?