Migracje. Niemcy już nie dają rady
17 czerwca 2023„Damy radę” – te słowa byłej kanclerz Angeli Merkel, wypowiedziane w trakcie kryzysu uchodźczego w 2015 roku przeszły do historii. Oznaczały one, że Niemcy czują się na siłach przyjąć uciekinierów z ogarniętej wojną domową Syrii i innych niestabilnych krajów i regionów, zmierzających różnymi szlakami na zachód Europy. Do Niemiec przybyło wówczas około miliona ludzi.
Dziś, po przyjęciu kolejnego miliona uchodźców, tym razem z Ukrainy, większość Niemców nie powtórzy już słynnego zdania Merkel. Według opublikowanego w piątek (16.06.2023) barometru politycznego publicznej telewizji ZDF 52 procent respondentów uważa, że Niemcy nie są wstanie poradzić sobie z dużą liczbą uchodźców z obszarów, dotkniętych kryzysami. Obaw takich nie podziela z kolei 45 procent pytanych. Jeszcze w marcu nastroje były odmienne: 51 procent uważało, że ich kraj poradzi sobie z tym wyzwaniem, podczas gdy 46 procent miało wątpliwości w tej sprawie.
Dla 19 procent sprawy azylu i uchodźców to jeden z największych problemów, z którymi zmagają się obecnie Niemcy. Za najważniejszy problem uważane są zmiany klimatu i kwestie energii (50 procent wskazań). Ponad dwie trzecie pytanych (68 procent) uważa, że niemiecki rząd federalny za mało robi, by pomóc gminom w zapewnieniu zakwaterowania i opieki nach uchodźcami. Zdaniem 21 procent wsparcie rządu jest wystarczające.
Szok po tragedii na Morzu Śródziemnym
Jednocześnie z dużym poparciem spotykają się najnowsze plany zaostrzenia polityki azylowej UE, które zakładają m.in., że migranci z niskimi szansami na uzyskanie azylu przechodziliby przyśpieszona procedurę azylową już w ośrodkach na zewnętrznych granicach Unii. 70 procent pytanych dobrze ocenia te plany, zaś 23 procent jest im przeciwna. Zwolennicy proponowanej reformy to przede wszystkim wyborcy prawicowo-populistycznej AfD, chadecji CDU/CSU, liberalnej FDP i SPD. Unijny plan odrzuca z kolej 47 procent respondentów, którzy są wyborcami Zielonych, oraz 57 procent wyborców Lewicy.
Sondaż, przeprowadzony przez ośrodek badania opinii Forschungsgruppe Wahlen, opublikowano zaledwie dwa dni po tragedii u greckiego półwyspu Peloponez, gdzie zatonęła łódź rybacka z migrantami. Do tej pory odnaleziono 78 ciał, ale ofiar mogło być kilkaset, bo – według przypuszczeń – na pokładzie było od 500 do 700 osób, w tym około setki dzieci. Uratowały się 104 osoby. Według greckiej straży przybrzeżnej pochodzą one w większości z Syrii, Afganistanu i Pakistanu.
W piątek nadal trwała akcja poszukiwawcza wokół miejsca katastrofy, wszczęto także dochodzenie w sprawie jej przyczyn. Grecka straż przybrzeżna aresztowała dziewięciu rozbitków, których podejrzewa o przemyt ludzi. Publiczne radio ERT podało w czwartek wieczorem (15.06.), że pochodzący z Egiptu mężczyźni są oskarżeni m.in. o tworzenie grupy przestępczej. Mieli oni kilka dni temu wypłynąć kutrem z Egiptu do Tobruku w Libii, gdzie zabrali kolejnych pasażerów, po czym łódź obrała kurs na Włochy. Migranci mieli zapłacić przemytnikom od 5000 do 6000 euro za osobę. Według mediów na pokładzie wybuchła panika, gdy silniki kutra się zatrzymały. Przepełniona łódź przechyliła się i zatonęła niemal natychmiast.
Dwa razy więcej migrantów
Wiadomo też, że tragedii można było uniknąć. Inne jednostki i grecka straż przybrzeżna oferowały pomoc przez radio, ale załoga odrzucała wsparcie, argumentując, że łódź zmierza do Włoch. Także unijna agencja ds. straży granicznej i przybrzeżnej Frontex wiedziała o przepełnionej łodzi na Morzu Śródziemnym i poinformowała władze greckie. Szef Fronteksu Hans Leijtens udał się do Grecji, aby wyjaśnić, co dokładnie się wydarzyło. W rozmowie z gazetą „Sueddeutsche Zeitung” przestrzegł, by nie oczekiwać cudów od zarządzanej przez niego agencji. „Patrolujemy morze, które jest dwa razy większe niż Francja, Hiszpania i Włochy razem wzięte. Trudno pomóc każdemu, kto znajdzie się w niebezpieczeństwie” – powiedział. I dodał, że nie można tylko czekać, aż przypłyną statki. „Musimy zrobić więcej, by powstrzymać ich napływ” – powiedział.
Według szefa Fronkteksu sytuacja w basenie Morza Śródziemnego jest „dramatyczna”. W piątek unijna agencja podała, że w pierwszych miesiącach 2023 roku przez środkową część Morza Śródziemnego przeprawiły się do UE około 53 tysiące osób, dwa razy więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku. W sumie od stycznia do maja do Unii przybyło 102 tysiące migrantów (wzrost o 12 proc. w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku).
W czwartek wieczorem niemiecki kanclerz Olaf Scholz oświadczył, że najnowsza tragedia na Morzu Śródziemnym jest przerażająca i stanowi kolejne wezwanie dla wszystkich, „abyśmy zrobili wszystko, co w naszej mocy, by ludzie nie wybierali tych niebezpiecznych dróg ucieczki”. Jego zdanie potrzebne jest wspólny i solidarny „system radzenia sobie” z migracjami w Europie. Także niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser przestrzegła, że w obliczu tragedii nie można się poddawać, ale „wytrwale pracować na rzecz legalnych kanałów migracji i zawierania umów migracyjnych, które szanują prawa człowieka i praworządność”.
(DPA, AFP/widz)