Mini domki z Kolonii dla bezdomnych
4 grudnia 2016Niemal w całych Niemczech temperatura spadła poniżej zera, na czym szczególnie cierpią bezdomni. Sven Lüdecke z Kolonii wpadł na oryginalny pomysł, jak stosunkowo tanim kosztem można im zapewnić w miarę ciepłe i bezpieczne schronienie. Oferuje im drewniane mini domki wysokie na tyle, że można w nich stanąć i na tyle szerokie, że mieści się w nich materac do spania.
Własny dach nad głową
"Moim głównym celem było zapewnienie bezdomnym odrobiny prywatności i okazanie im, że nie są sami, że ktoś o nich myśli", powiedział Sven w wywiadzie dla DW. Na pomysł budowy mini domków dla bezdomnych wpadł we wrześniu tego roku po obejrzeniu telewizyjnego reportażu o nich. Już w kilka godzin później przystąpił do konstrukcji pierwszego domku z materiałów nabytych w najbliższym markecie budowlanym i ogrodniczym. Wzorował się na pomyśle amerykańskiego artysty Gregory Kloehna, który buduje podobne domki w USA.
Podwórko domu, w którym mieszka Lüdecke stanowi skrzyżowanie warsztatu stolarskiego z placem budowy: wszędzie widać drewniane elementy konstrukcji domków i narzędzia do ich montażu. Każdy domek składa się z trzech europalet stanowiących jego fundament, a może raczej podłogę. Jest ona osadzona na małych kółkach ułatwiających transport i przesuwanie domku na miejscu, w którym ma on stanąć. Do tego dochodzi szkielet i ścianki z płyt wiórowych izolowane termicznie od wewnątrz. Każdy domek wyposażony jest w materac do spania, mały stolik i gaśnicę przeciwpożarową.
Przyszły lokator może wybrać sobie kolor domku, kształt jego dachu - spiczasty lub płaski - oraz ścianę, na której chce mieć okienko. Gotowy domek kosztuje ok. 600 euro. Do tego dochodzi 250 euro za transport domku do miejsca, w którym ma on ostatecznie stanąć. Wszystkie koszty pokrywa pomysłodawca i budowniczy domków Sven Lüdecke. Skąd bierze na to pieniądze? Z datków od osób wspierających jego projekt.
Ważnym elementem jego projektu jest aktywny udział bezdomnych w budowie "swojego" domku. Dzięki temu, twierdzi Lüdecke, o wiele bardziej go cenią i lepiej o niego dbają. Takim wzorowym lokatorem jest Peter, który od 17 lat żyje na ulicy, a teraz ma własny dach nad głową.
Nie każdy chce pomocy
Werner Just ze służby socjalnej mężczyzn katolickich (Sozialdienst katholischer Männer) w Kolonii chwali pomysł budowy mini domków dla bezdomnych jako coś nowego, co zasługuje na poparcie. Martwi się tylko, że takie domki nie są zbyt bezpieczne.
W Kolonii, podobnie jak w innych dużych miastach niemieckich, prowadzi się wiele różnych akcji pomocy dla ludzi bez własnego dachu nad głową. Jedną z nich jest projekt "pomocy zimowej" ("Winterhilfe") działający już od 20 lat. Chodzi w nim o zapewnienie bezdomnym tymczasowych kwater i miejsc noclegowych, ważnych zwłaszcza w okresie zimowym, kiedy temperatura spada poniżej zera.
Werner Just ocenia liczbę bezdomnych w Kolonii na ok. 500 osób. Od 150 do 200 bezdomnych odmawia jakiejkolwiek pomocy. Wolą żyć po swojemu. Czy takie mini domki mogą zmienić ich postawę?
Dirk Schumacher, odpowiedzialny w miejskim ratuszu za zapewnienie bezdomnym noclegu, jest sceptyczny. "Nikt w Kolonii nie musi zimą marznąć na ulicy", mówi, mamy dość kwater dla wszystkich, ale nie każdy chce z nich skorzystać. "Pomoc społeczna może zdziałać wiele dobrego, ale dociera ona tylko do tych, którzy się na nią zgadzają", podkreśla w wywiadzie dla DW. Mini domki Svena Lüdecke są interesującym pomysłem, ale nie stanowią one długofalowego rozwiązania problemu bezdomnych w Kolonii, ani w żadnym innym mieście w Niemczech. "Bezdomni muszą powrócić do społeczeństwa, a to oznacza, że przede wszystkim potrzebują stałego adresu i stałej pracy", twierdzi Schumacher.
Sven Lüdecke zgadza się z tą opnią, ale nie zamierza rezygnować z budowy mini domków. Przeciwnie - jego projekt "Little Home Köln" rozwija się tak dobrze, że założył i zarejestrował własną firmę, w której zatrudnia już siedem osób.
Kate Brady / Andrzej pawlak