Na przezimowanie do Niemiec
26 listopada 2013W Niemczech każdej zimy ludzie bezdomni zamarzają na śmierć. Federalna Wspólnota Pracy ds. Pomocy Ludziom bez Domu (BAG W) od 1991 roku liczy osoby zamarznięte na śmierć w Niemczech. Według danych tej instytucji na ulicach, ławkach w parku, w domach do rozbiórki, czy pod mostami, na przestrzeni minionych 22 lat z zimna zmarło 278 osób bezdomnych.
Z obliczeń BAG W, w Niemczech żyje na ulicy prawie 24.000 ludzi bezdomnych, z tendencją rosnącą.
Według dyrektora tej organizacji, Thomasa Spechta, do bezdomności przyczyniają się też wysokie czynsze, „dlatego federacja i kraje związkowe ponoszą współodpowiedzialność polityczną za rosnącą liczbę osób bez dachu nad głową”.
Gminy muszą chronić ludzi przed śmiercią z zimna
W praktyce problem zatroszczenia się o ludzi, którym grozi bezdomność, albo śmierć z zimna, spada na gminy.
Gminy muszą chronić tych ludzi nawet wbrew ich woli. Obok regularnych placówek dla bezdomnych, wiele miast otwiera też przed nastaniem zimy prowizoryczne noclegownie.
Na przykład Hamburg wystartował w tym roku z największym programem ochrony przed zimą. 1 listopada urząd socjalny we współpracy z Kościołami i podmiotami gospodarczymi otworzył prowizoryczne noclegownie dla 700 osób.
Z powodu przepełnienia nocowali na krzesłach
W 2012 roku, na początku zimy, Hamburg udostępnił bezdomnym tylko 252 miejsca w kontenerach mieszkalnych i byłych budynkach biurowych. Jak się okazało, było to stanowczo za mało.
Minionej zimy z noclegowni skorzystało 2559 osób.
Czasami te placówki były tak przepełnione, że ludzie, zamiast w łóżkach, nocowali na krzesłach. W tym roku ma być inaczej. Ale eksperci z BAG W uważają, że również te 700 miejsc nie rozwiąże sytuacji.
Na przezimowanie do Niemiec
Teoretycznie każdy, niezależnie od narodowości, ma prawo do ochrony przed zamarznięciem, ale w gminach niezbyt mile widziani są bezdomni imigranci. Jest ich coraz więcej. Ubiegłej zimy 42 procent bezdomnych, którzy skorzystali z pomocy zimowej władz Hamburga, pochodziło z Europy Środkowej.
Wielu bezdomnych unika wielkich noclegowni, gdzie w jednym pomieszczeniu nocuje kilkanaście osób. Niektórzy z obawy, że zostaną okradnięci, inni, że popadną w alkoholizm, a jeszcze inni tłumaczą, że odstraszają ich tłumy.
W innych miastach jak Frankfurt nad Menem otwiera się na zimę podziemną stację metra dla tych bezdomnych, dla których zabrakło miejsca w innych noclegowniach. Ale, łóżek tam nie ma.
Również w Berlinie, w noclegowniach na 500 miejsc, które finansują władze stolicy, bezdomni nie śpią w łóżkach, lecz na karimatach. Wiele placówek dla bezdomnych jest w Berlinie regularnie przepełnionych.
Ostatnim ratunkiem dla ludzi, których takie placówki odstraszają, są często autobusy (Kältebusse), udostępniane bezdomnym przez instytucje dobroczynne. W nocy pracownicy tych placówek przydzielają bezdomnym koce i oferują herbatę i zupę.
Problemy niemieckich wsi i miasteczek
- Szczególnie na prowincji jest jeszcze wiele do zrobienia w tym zakresie – mówi Specht. Niemało miasteczek w ogóle nie dysponuje noclegowniami dla bezdomnych, inne odsyłają ich do placówek w bogatszych gminach. BAG W apeluje do obywateli, aby informowali policję o bezdomnych pozostawionych samym sobie i by w razie zagrożenia ich zdrowia, dzwonili na numer alarmowy 112.
tagesschau.de / Iwona D. Metzner
red. odp.: Elżbieta Stasik