Minister Moskwa o Odrze: Spodziewamy się każdego scenariusza
7 czerwca 2023Anna Moskwa, minister środowiska i klimatu, rozmawiała w środę (7 czerwca) w Słubicach ze swoją niemiecką odpowiedniczką Steffi Lemke o sytuacji na Odrze i rosnących po obu stronach granicy obawach, że latem dojdzie do powtórki katastrofy, która miała miejsce w sierpniu 2022 r. W wyniku zakwitnięcia tzw. złotych alg doszło do masowego śnięcia ryb i innych organizmów rzecznych. Łącznie z Odry wyłowiono ok. 400 ton martwych ryb.
– Spodziewamy się każdego scenariusza i do każdego się przygotowujemy – przekonywała minister Moskwa. Poinformowała, że Polska w wyniku ubiegłorocznej katastrofy zlikwidowała wszystkie nielegalne zrzuty ścieków do Odry. Na pytanie, dlaczego nie zredukowano zrzutów soli z zakładów kopalnianych, czego domaga się strona niemiecka, odpowiedziała, że zasolenie rzeki nie jest głównym problemem.
– Gdyby tak było, mielibyśmy bardzo proste zadanie – oceniła Moskwa. – Kilka tygodni temu w Czernicy i Januszkowicach nad Odrą doszło do śnięcia ryb, a w wodzie wykryto wysokie stężenie azotu i fosforu. Natomiast zawartość soli wcale nie była wysoka.
Sporne zrzuty soli
Zdaniem Anny Moskwy 60 proc. substancji trafiających do Odry to tzw. zrzuty pościekowe. Ich ograniczenie w krótkim czasie wiązałoby się z koniecznością zaprzestania korzystania przez miliony mieszkańców nadodrzańskiego regionu z urządzeń sanitarnych – stwierdziła.
Według niemieckiej minister środowiska Steffi Lemke (Zieloni) w okresie letnim, kiedy panują wysokie temperatury powietrza i wody, a także niski stan rzeki, powinny zostać jednak wstrzymane lub zredukowane zrzuty soli.
– Mamy na Odrze problem, którego nie mają inne rzeki. Dlatego musimy inaczej reagować – powiedziała Lemke w nawiązaniu do odpowiedzi polskiej minister, że zarówno w Polsce, jak i w Niemczech są rzeki o znacznie wyższym zasoleniu wody niż w Odrze.
Trudna współpraca
Choć obie minister zapewniały, że pozostają w kontakcie, nie kryły jednocześnie, że dialog jest bardzo trudny. Polska strona zarzuca Niemcom niewywiązywanie się z umowy międzyrządowej w sprawie inwestycji na Odrze zawartej w 2015 roku. Zawiera ona m.in. zapisy dotyczące usprawnienia żeglugi oraz ochrony przeciwpowodziowej.
– Umowa była długo negocjowana i jest obowiązująca – mówiła Anna Moskwa. – Podejście strony niemieckiej było negatywne jeszcze przed katastrofą na Odrze, nie podjęto m.in. działań modernizacyjnych na rzece. Mimo łagodnej zimy nasze lodołamacze miały problem z kruszeniem lodu, właśnie z powodu zaniechania działań strony niemieckiej – dodała.
Steffi Lemke nie ukrywa, że chciałaby nowego oszacowania umowy, tak aby uwzględnić m.in. postępujące zmiany klimatyczne. Nie ma jednak w tej sprawie dużego pola działania, ponieważ zakres umowy pozostaje w gestii nie jej resortu, ale kierowanego przez Volkera Wissinga (FDP) Ministerstwa Budownictwa i Infrastruktury.
Według informacji DW Niemcy przygotowują się właśnie do przeprowadzenia podobnych inwestycji na Odrze, co Polska. Przeciwko planowanym pracom są politycy Zielonych i ekolodzy. Uważają oni, że w ten sposób zostanie jeszcze bardziej zaburzony ekosystem, i tak już mocno nadwyrężony przez ubiegłoroczną katastrofę.
Turów kością niezgody
Anna Moskwa odniosła się w Słubicach również do wczorajszego (06.06.2023) wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie kopalni Turów. Sąd wstrzymał wykonanie decyzji środowiskowej w sprawie wydobywania węgla brunatnego do czasu „merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy“. Tym samym prace w kopalni powinny zostać wstrzymane. Polski rząd zapowiedział już, że nie wykona tej decyzji sądu, ponieważ nie bierze ona pod uwagę interesu Polaków.
Skargę do sądu złożyły m.in. Greenpeace, Stowarzyszenie EKO-UNIA, a także niemieckie miasto Żytawa (Zittau).
– Jesteśmy zaniepokojeni postępowaniem tego miasta. Zittau brało udział w decyzji środowiskowej, był czas na zadawanie pytań, procedura odwoławcza trwała 2 lata – wyliczała polska minister. – Ze strony Zittau nie było żadnych wątpliwości – dodała.
Moskwa zaapelowała do swojej niemieckiej odpowiedniczki o podjęcie w tej sprawie dialogu z przedstawicielami Zittau. Jak przyznała, po polskiej stronie działa tylko jedna kopalnia węgla brunatnego, po czeskiej jest ich pięć, a po niemieckiej – siedem.
Steffi Lemke nie chciała jednak komentować decyzji polskiego sądu. – To wyrok sądu w Warszawie. Mnie jako niemieckiej minister nie przystoi krytyczne komentowanie ani ocenianie tej decyzji. Respektuję podział władzy – stwierdziła wymijająco Lemke.