Molestowanie seksualne. Niemiecki reżyser pod pręgierzem
5 stycznia 2018Niemieckie aktorki Jany Tempel i Patricia Thielmann zarzuciły w najnowszym wydaniu (4.01.18) tygodnika „Die Zeit” popularnemu 75-letniemu reżyserowi Dieterowi Wendelowi, że w latach 90-tych użył wobec nich seksualnej przemocy. Inna artystka Corinna Harfouch, oświadczyła, że „wszyscy wiedzieli o tym, że Wendel źle traktuje i upokarza aktorki. Taki był system, który wszyscy wspierali”. Na temat reżysera wypowiedzieli się także jego byli najbliżsi współpracownicy, którzy potwierdzili wspominiane opinie. Hamburski tygodnik zacytował również wcześniejsze słowa samego Dietera Wedela, że „posiada ogromny temperament czasem przekraczający wszelkie granice” i że „prawdopodobnie często ranił dumę i poczucie wartości aktorów i aktorek”.
Przeczytaj też: Molestowanie seksualne. Debata w Parlamencie Europejskim
Pod publicznym pręgierzem
Reżyser odpiera zarzuty i zamierza wystąpić na drodze prawnej przeciw publikacji "Die Zeit" zarówno w wydaniu papierowym jak i w sieci. Jak zaznaczył adwokat filmowca, Michael Philippi, „mój klient, żeby się bronić, użyje wszystkich możliwych środków prawnych”, gdyż dzięki „pierwszej publikacji tego typu podejrzeń znalazł się on pod publicznym pręgierzem”. Jednocześnie dodał, że „jego klient ubolewa, że podczas wieloletniej pracy jako producent i reżyser szczególnie na planie poddawał aktorów i aktorki nadmiernej i raniącej krytyce. Nie miało to jednak żadnego związku z postawionymi mu zarzutami”.
Zachęcone dzięki inicjatywie #MeToo
Zarzuty wobec Wedela przypominają gorącą debatę w prasie i Internecie z końca ubiegłego roku, jaką wywołała publikacja artykułu „The New York Times”, w którym 29 znanych amerykańskich aktorek oskarżyło hollywoodzkiego producenta Harvey'a Weinsteina o molestowanie seksualne. Powstała nawet akcja #MeToo, która publicznie piętnuje przemoc i molestowanie seksualne oraz inne niewłaściwe zachowania zarówno wobec kobiet jak i mężczyzn.
Do akcji dołączyły teraz także niemieckie aktorki, które postawiły konkretne zarzuty jednej z najbardziej prominentnych osób niemieckiej branży filmowej. Jedna z z nich wyznała w rozmowie z tygodnikiem „Die Zeit”, że dopiero fakty ujawnione na #MeToo oraz porada prawnika skłoniły ją do tych wyznań. Wszystkie trzy aktorki zaznaczyły, że „nie chodziło im o to, by zniesławić post factum tak znakomitą osobę jak Dieter Wedel, lecz by ujawnić nadużycia i w ten sposób wpłynąć na zmianę mechanizmów w branży filmowej”.
Apel urzędu antydyskryminacyjnego
Jak stwierdziła szefowa niemieckiego Urzędu Antydyskryminacyjnego, Christine Lueders, „także w Niemczech aktorki i aktorzy doświadczyli molestowania i zbyt długo byli pozostawieni sami sobie”. Dlatego uważa, że bardzo ważne jest utworzenie specjalnej ponadzakładowej instytucji, która przyjmowałaby zażalenia. O wiele za długo – zdaniem Lueders – podśmiewano się z dosłownej „kanapy do castingu”. Niemieckie Stowarzyszenie Aktorów (BFFS) oraz szeroka sieć organizacji branżowych, w tym Niemiecka Akademia Filmowa oraz liczne zrzeszenia branżowe, planują już od jakiegoś czasu stworzenie takiej instytucji.
DPA, AFP / Alexandra Jarecka