Młodzi pomysłowi. Polskie startupy chcą zaistnieć nad Renem
29 kwietnia 2018Fiszki w banku? – zapytał z niedowierzaniem Irek Mirgos podczas prezentacji aplikacji, nad którą pracował. Była przeznaczona dla gimnazjalistów i powtórki ostatniej lekcji, ale szefowa jednego z banków zapytała, czy nie wolałby zrobić fiszek dla dwóch tysięcy pracowników. – Ludzie nie mają czasu czytać mejli – wyjaśniła. Mirgos zapytał dla pewności w korporacjach. – Wszyscy narzekali na komunikację z pracownikami w terenie – stwierdził, zabierając się za Weekly. Aplikacja zawiera ważne komunikaty, firmowe newsy i wiedzę ze szkoleń. Z Weekly korzystają już duże firmy w Polsce, teraz Mirgos chce zainteresować aplikacją Niemców. Zaczął od dorocznego Tygodnia Startupów w Duesseldorfie i pokazu zorganizowanego przez tamtejszy Instytut Polski.
Do stolicy Nadrenii Północnej-Westfalii przyjechała także Martyna Zastawna, założycielka WoshWosh, startupu zajmującego się czyszczeniem, odnową, naprawą i personalizacją obuwia. Cała procedura działa przez internet i przesyłki pocztowe, już teraz 15 procent klientów pochodzi z Niemiec. Rozwój biznesu nad Renem WoshWosh zacznie od niemieckiej wersji strony internetowej i networkingu.
Duesseldorf na startupowej scenie
Według danych Agencji Promocji i Inwestycji kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia (NRW Invest) polskie firmy coraz chętniej inwestują nad Renem i Ruhrą. O ile jeszcze w 2015 r. znajdowały się pod względem bezpośrednich inwestycji na 14. miejscu, o tyle w 2016 r. weszły już do pierwszej dziesiątki (9. miejsce).
Kraj związkowy chce przyciągnąć także młode innowacyjne przedsiębiorstwa, a na startupowej scenie coraz bardziej obok Berlina i Monachium liczy się Duesseldorf. – W ciągu dwóch lat podwoiła się liczba startupów w tym mieście – mówi Ingo Stefes z Agencji Wspierania Rozwoju Gospodarczego w Duesseldorfie. W ubiegłym roku siedzibę w stolicy Nadrenii Północnej-Westfalii miało już ok. 300 startupów. Jednym z najbardziej znanych jest Trivago oferujący hotelową metawyszukiwarkę. W ubiegłym roku fundusze venture capital zainwestowały w duesseldorfskie startupy co najmniej 48 mln euro. Ingo Stefes tłumaczy, dlaczego to miejsce jest dla nich atrakcyjne: To ponad 11 mln mieszkańców i 100 tys. firm w promieniu 50 km, 44 centrów biznesowych i coworkingowych – wylicza.
Szansa dla Polaków
Szanse na rozwój mają też startupy z Polski. Jak wynika z danych warszawskiej Fundacji Startup Poland, Polacy specjalizują się w sektorze IoT, czyli oprogramowaniach sprzyjających komunikowaniu się rzeczy, rozwiązaniach biotechnologicznych i sektorze gier komputerowych. Ale nie tylko. Warszawskie firmy, które zaprezentowały się w Duesseldorfie, proponują także nowe rozwiązania dla gastronomii, marketingu i edukacji ekologicznej.
Klientów w Niemczech chce pozyskać m.in. Whirla, specjalizująca się w bezprzewodowym ładowaniu smartfonów wykorzystywanym do wyświetlania komunikatów marketingowych. Duesseldorf byłby dla niej dobrym adresem. – To silny ośrodek biznesowy, firmy i lokale są nastawione na innowacje – przyznaje Michał Żółkiewski, współwłaściciel Whirli. Chciałby w Niemczech uruchomić marketing, ale i znaleźć inwestora.
Kontrahenci zza Odry
Klientów znalazł już TakeTask – startup oferujący aplikację do wykonywania różnych zadań (m.in. audytów, badań ankietowych, sprzedaży) przez własnych pracowników lub zewnętrzne społeczności zdobywane np. przez crowdsourcing. Pod koniec maja 20 klientów przetestuje niemiecką wersję aplikacji. – Prędzej czy później będziemy musieli mieć w Niemczech filię i osoby, które znają kulturę biznesową i rynek – zakłada Sebastian Starzyński, prezes TakeTask. Pożądaną lokalizacją byłoby Zagłębie Ruhry.
Kolejną rundę finansowania chciałby w Niemczech zebrać także LiveCall – twórca narzędzia dla firm umożliwiającego im rozmowy głosowe z osobami przebywającymi aktualnie na stronie internetowej. Startup ma już sieć klientów w Niemczech, ale pracuje nad jej powiększeniem.
Inkubatory i akceleratory
Polskie startupy w pierwszej fazie rozwoju mogą liczyć na gęstą sieć promotorów – zapewnia Annette Peis, rzeczniczka prasowa NRW Invest. Chodzi m.in. o inkubatory „Startplatz" w Duesseldorfie i Kolonii czy „Co:Forward" w Akwizgranie. Rząd krajowy Nadrenii Północnej-Westfalii stworzył pod koniec 2016 r. sześć regionalnych hubów, które mają służyć współpracy między startupami, korporacjami i firmami średniej wielkości. Wyda na nie łącznie 12,5 mln euro. Z kolei na programy wsparcia dla uczelnianych startupów Nadrenia Północna-Westfalia przeznaczy do 2020 r. prawie 70 mln euro.
Wspieranie młodych, innowacyjnych firm interesuje nie tylko władze landu. – Coraz więcej koncernów tworzy własne akceleratory pomagające przekuć pomysł na biznes – wyjaśnia Peis. Przykładem może być Corporate Accelerator Schacht One (spółki kapitałowej Haniel), E.ON Agile Accelerator (koncernu energetycznego E.ON) czy wspierany przez różne korporacje Starbuzz – program dla startupów zajmujących się handlem elektronicznym i logistyką.
Przedstawicielstwo w Warszawie
Polskim startupom, które chcą wyruszyć nad Ren, pomaga także przedstawicielstwo NRW Invest w Warszawie. – Pomagamy już w fazie planowania, dostarczając potrzebnych informacji na temat regionu, wspieramy firmy w kwestiach podatkowych, prawnych, analizujemy dane przedsięwzięcie i pomagamy w kontakcie z partnerami na polu biznesu i nauki, a po wejściu na niemiecki rynek podtrzymujemy z nimi kontakty – mówi Katarzyna Sokołowska – kierująca biurem w Warszawie.
Na wspólne projekty z Duesseldorfem – miastem partnerskim Warszawy – stawia także enJoiner, producent kubików wykorzystywanych jako domki, biura ogrodowe i altany. Chce, by takie kubiki stały niebawem nie tylko nad Wisłą, ale i nad Renem.
Katarzyna Domagała