Niemcy. Były szef kontrwywiadu polaryzuje chadeków
30 kwietnia 2021Były szef tajnej służby chce wejść do polityki. Co jest w tym takiego nadzwyczajnego, a może nawet problematycznego? Na to pytanie można by łatwo odpowiedzieć „nic”, gdyby taki ktoś nie był postacią kontrowersyjną. Ale w przypadku Hansa-Georga Maassena tak właśnie jest.
Kontrowersyjne wypowiedzi
Ten wieloletni szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji, czyli niemieckiego kontrwywiadu cywilnego, i krytyk polityki migracyjnej kanclerz Angeli Merkel utracił swoje stanowisko w 2018 roku w niezbyt dla niego chwalebnej sytuacji. Powodem zwolnienia go z urzędu była jego ocena wrogich wobec cudzoziemskich migrantów ekscesów w Chemnitz w Saksonii po tragicznej śmierci Niemca kubańskiego pochodzenia. To, co się wydarzyło wtedy w Chemnitz, wywołało w Niemczech i za granicą oburzenie i zaniepokojenie.
Hans-Georg Maassen oświadczył wówczas w wywiadzie dla bulwarowego dziennika „Bild”, że nie dysponuje „żadnymi pewnymi informacjami”, by na ulicach w Chemnitz doszło do nagonki na cudzoziemców. Wspomniał przy tym, że być może w tej sprawie celowo rozsiewane są fałszywe informacje. Ta ocena stała w sprzeczności z doniesieniami mediów i świadków wydarzeń. Dla Angeli Merkel i rządu wielkiej koalicji było jasne, że Maassen musi odejść. Ale przeciwko jego zwolnieniu opowiadał się przez jakiś czas minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer z bawarskiej CSU.
Spór w tej sprawie zagroził nawet utrzymaniu jedności w koalicji rządowej. Ostatecznie jej członkowie zgodzili się na kompromis: Maassen przejdzie do resortu spraw wewnętrznych. Ale gdy do mediów przedostała się treść jego pożegnalnego przemówienia skierowanego do szefów europejskich służb specjalnych, wszystko nagle uległo zmianie. Podtrzymał w nim swoje dotychczasowe stanowisko wobec wydarzeń w Chemnitz, co dla lewego skrzydła w SPD było doskonałą okazją do sprowokowania rozłamu w rządzie wielkiej koalicji. W ten oto sposób Maassen ostatecznie przebrał miarę i minister Seehofer przeniósł go w trybie natychmiastowym w stan spoczynku.
Od tamtej pory ten prawnik z wykształcenia z doktorskim tytułem pojawia się stale jako uczestnik rozmów w mediach o profilu prawicowym i chętnie przedstawia swoje poglądy na Twitterze. Teraz liczy na wejście do Bundestagu po wrześniowych wyborach parlamentarnych w Niemczech jako bezpośredni kandydat na posła z ramienia CDU w Turyngii. Czy tak się stanie, zależy od wyników dzisiejszego (30.04.2021) głosowania w okręgu wyborczym numer 196.
Zdaniem obserwatorów ma spore szanse na wybranie. Co ciekawe, ten 58-latek przed zwolnieniem go z MSW nie miał żadnych powiązań ze wschodnią częścią Niemiec. Pochodzi z Nadrenii Północnej-Westfalii i z tym landem jest kojarzony.
Maassen może skorzystać na aferze maseczkowej CDU
To, że ktoś taki jest nagle dla chadeków w okręgu wyborczym Suhl, Schmalkalden-Meiningen, Hildburghausen i Sonneberg chętnie widzianym gościem, ma banalną przyczynę, która dla CDU jest jednak nadzwyczaj niewygodna. Przewidziany poprzednio bezpośredni kandydat na posła z tego okręgu Mark Hauptmann, który wygrał tu w wyborach w 2013 i 2017 roku, potknął się na podejrzanych powiązaniach biznesowych z Azerbejdżanem i aferze maseczkowej CDU. Z tego powodu zrezygnował z mandatu poselskiego i wystąpił z partii. Maassen chce spróbować uratować ten okręg dla CDU; liczy na to, że pomogą mu w tym jego skrajnie konserwatywne poglądy, z których jest znany.
Największym konkurentem CDU jest tam prawicowo-populistyczna AfD, która w wyborach do parlamentu krajowego Turyngii w 2019 roku zdobyła drugą liczbę głosów i wyprzedziła CDU. Szczególnym podsumowaniem tej sprawy może być to, że AfD w tym landzie ze względu na swoje ekstremistyczne poglądy i działania jest teraz oficjalnie obserwowana przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji. Czy były szef tego urzędu może przeciągnąć tamtejszych wyborców na stronę CDU? W rozmowie z DW politolog Werner Patzelt temu zaprzeczył i powiedział, że działania Maassena są „gestem rozpaczy”.
CDU i CSU utraciły w landach wschodnich niewiarygodnie dużo zaufania. Wszystkie zawarte tam przez CDU koalicje polityczne mają charakter koalicji wymierzonej przeciwko Alternatywie dla Niemiec. Tak dzieje się zwłaszcza w Saksonii i Saksonii-Anhalt, gdzie CDU zdecydowała się z konieczności na koalicję z SPD i Zielonymi. Na płaszczyźnie federalnej AfD jest jednak tylko w połowie tak silna jak na wschodzie. Dlatego Werner Patzelt uważa, że to, w jaki sposób CDU poradzi tam sobie z prawicowymi populistami, nie jest w tej chwili dla niej sprawą najważniejszą.
Dla Armina Lascheta Maassen zdaje się nie stanowić problemu
Najważniejsze dla CDU jest obecnie to, czy pójdzie na zbliżenie z partią Zielonych, jako jej możliwym partnerem koalicyjnym po wrześniowych wyborach do Bundestagu, czy też zdystansuje się od nich programowo. Kandydat CDU na kanclerza Armin Laschet tuż po swojej nominacji oświadczył, że Zieloni są głównym konkurentem chadeków w tych wyborach. – W tej grze politycznej pan Maassen nie odgrywa w ogóle żadnej roli – twierdzi Patzelt, który sam jest członkiem CDU.
Jako politolog nie uważa, żeby jeszcze wyraźniejsze odgrodzenie się CDU od AfD miało dla niej jakieś większe znaczenie we wrześniowych wyborach parlamentarnych. Byłoby jednak inaczej, gdyby zerwała z linią polityczną kanclerz Merkel, która „sprawiła, że AfD tak bardzo urosła w siłę”. – W obecnej kampanii wyborczej CDU zdana jest na wsparcie tych, którzy „chcieli i poparli” centrowy kurs polityczny Angeli Merkel – twierdzi Patzelt. Wolne miejsce na prawo od CDU zajęła utworzona dopiero w 2013 roku partia AfD. Armin Laschet podkreślił jednak wyraźnie w jednym z wywiadów, że także Maassen musi trzymać się zasady, że jako członek CDU nie może iść na współpracę z AfD ani z nią rozmawiać.
CDU potrafi naruszyć polityczne tabu
W nowych krajach związkowych, czyli na terenie byłej NRD, zwolennicy CDU nie są przekonani do końca co do słuszności centrowego kursu partii. Poza tym po dziesięcioleciach komunistycznej dyktatury nie lubią, gdy jakaś centrala narzuca im właściwy, jej zdaniem, kurs. CDU przekonała się o tym wielokrotnie w Turyngii, gdzie, z jedną krótką przerwą, od 2014 roku rządzi premier z partii Lewica Bodo Ramelow. Gdy w 2019 roku jego koalicja z SPD i Zielonymi utraciła większość w landtagu, CDU wraz z AfD głosowała na kandydata z ramienia FDP Thomasa Kemmericha jako nowego premiera.
Było to wyraźne złamanie zasady, że CDU nie może współpracować politycznie ani z AfD, ani z partią Lewica. Kanclerz Merkel zarządziła wtedy „odwołanie” wyboru Kemmericha. Chadekom w Turyngii przypomniało to komunistyczny centralizm z czasów NRD. W końcu Kemmerich sam ustąpił ze stanowiska premiera i powołano na nie ponownie Ramelowa, który stanął na czele rządu mniejszościowego, tolerowanego przez CDU, ale było to złamaniem przez chadeków obowiązującego tabu.
To wszystko może się skończyć 26 września. Tego dnia w Niemczech zostanie wybrany nowy Bundestag, a w Turyngii – nowy landtag. Tego dnia CDU może jednak stanąć w obliczu podobnego dylematu, co obecnie: czy w Turyngii powinna zdecydować się na współpracę z AfD czy z Lewicą? Jedno i drugie oznacza złamanie tabu. Dopiero wtedy Armin Laschet powie, co o tym naprawdę myśli, przynajmniej jako przewodniczący CDU, a być może także jako następca Angeli Merkel na urzędzie kanclerza.