Niemcy zabiorą odpady z Tuplic. Polska utrzymuje presję
6 kwietnia 2024Tuplice, Stary Jawor, Sobolew, Gliwice, Sarbia, Bzowo i Babin – to miejsca, gdzie według polskiego Ministerstwa Klimatu i Środowiska od lat zalega 35 tysięcy ton odpadów nielegalnie przywiezionych z zagranicy, przede wszystkim z Niemiec. Po wielu bezowocnych apelach do niemieckich władz federalnych i regionalnych o usunięcie tych odpadów zgodnie z przepisami UE, w zeszłym roku poprzedni polski rząd Zjednoczonej Prawicy złożył skargi na Niemcy do Komisji Europejskiej oraz do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Teraz wygląda na to, że Niemcy gotowi są uprzątnąć z Polski nielegalne odpady – a przynajmniej większą ich część. Pod koniec marca polska minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska poinformowała, że jeszcze w tym roku niemiecki kraj związkowy Saksonia ma usunąć 20 tys. ton odpadów zalegających od 2015 roku w Tuplicach w województwie lubuskim, w pobliżu granicy z Niemcami. To efekt prowadzonych od trzech miesięcy rozmów ze stroną niemiecką na różnych szczeblach. – Postanowiliśmy wrócić na drogę dialogu – przekonywała Hennig-Kolska na konferencji prasowej.
Kilka milionów euro na uprzątnięcie śmieci
W Tuplicach znajdują się głównie żużle pocynkowe, które mogą być groźne dla środowiska i dla zdrowia ludzi. Według przedstawionego przez Niemcy harmonogramu do końca kwietnia rozstrzygnięty ma zostać przetarg na usunięcie odpadów i nastąpi złożenie zamówienia.
Sprowadzenie z powrotem tak dużej ilości odpadów wymagać będzie dłuższego czasu – poinformowało DW saksońskie Ministerstwo ds. Energii, Ochrony Klimatu, Środowiska i Rolnictwa. I zapewniło, że cała operacja ma zakończyć się w tym roku. Rozpoczęto już procedurę udzielania zamówień na całą usługę, a Saksonia przeznaczyła na ten cel „niską siedmiocyfrową kwotę”.
Drogę do uprzątnięcia przez Saksonię odpadów z Tuplic otworzyło rozstrzygnięcie w listopadzie ub. roku postępowania sądowego przed Sądem Administracyjnym w Chemnitz, który uznał, że spółka, odpowiedzialna za nielegalny wywóz odpadów, ma obowiązek poniesienia przewidywanych kosztów ich odbioru z Polski.
Berlin „bardzo zainteresowany” polubownym rozstrzygnięciem
A co z odpadami na innych nielegalnych składowiskach? Polskie Ministerstwo Klimatu i Środowiska mówi o planach organizacji oględzin składowisk dla przedstawicieli władz niemieckich landów, aby doprowadzić do takiego rozwiązania, jak w Tuplicach. Sprawa ta leży bowiem w kompetencji władz niemieckich regionów, a nie rządu federalnego, który w przeszłości często to akcentował, odpowiadając na polskie pretensje. Teraz jednak resort środowiska w Berlinie zapewnia DW: „Prowadzimy stały dialog z zainteresowanymi krajami związkowymi oraz z przedstawicielami Rzeczypospolitej Polskiej”. „Federalne Ministerstwo Środowiska jest bardzo zainteresowane polubownym rozstrzygnięciem sporu prawnego ze wszystkimi zaangażowanymi stronami” – poinformowało biuro prasowe niemieckiego resortu.
Pomimo tych deklaracji jak na razie nowy polski rząd nie wycofuje skargi do TSUE przeciwko Niemcom w sprawie nielegalnego przemieszczania odpadów. – Jeśli nasze rozmowy przyniosą skutki i strona niemiecka podejmie działania w sprawie usunięcia wszystkich składowisk będących przedmiotem sporu, to przeanalizujemy wycofanie skargi – zapewnia DW rzecznik polskiego Ministerstwa Klimatu i Środowiska Hubert Różyk.
Trudne poszukiwania właścicieli odpadów
Według Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ) odpady nielegalnie wwiezione z Niemiec znajdują się na terenie czterech polskich województw. Jak wyjaśniał GIOŚ w odpowiedzi na pytanie DW, ich pochodzenie ustalono na podstawie dokumentacji, np. dokumentów transportowych, gdzie wskazane są niemieckie firmy uczestniczące w nielegalnym eksporcie odpadów do Polski. Dodatkowo można to określić na podstawie ich wyglądu (stwierdzone w czasie oględzin napisy, etykiety w języku niemieckim itp.).
Jednym z najbardziej nagłośnionych jest problem składowiska odpadów w Sarbii w województwie wielkopolskim, gdzie zalega prawie 9 tysięcy ton śmieci. Hałdy znajdują się w pobliżu domów mieszkalnych. Polscy inspektorzy szacują, że trzy czwarte odpadów pochodzi z Niemiec, a pozostała część z Wielkiej Brytanii i Polski.
W 2022 r. niemieccy dziennikarze programu Panorama 3 w telewizji NDR ustalili, że na składowisku w Sarbii znajdują się m.in. odpady z sortowni Grupy Alba w Brunszwiku. Polskie władze odkryły numer identyfikacyjny na belach odpadów w Sarbii, ale nie znały jego pochodzenia. Na pytanie dziennikarzy Alba odpowiedziała, że nie eksportowała żadnych odpadów do Polski w latach 2017-2018, ale dostarczała odpady niemieckim firmom. Śmieci mogły dotrzeć do Polski za pośrednictwem tych firm, jednak Alba nie ujawniła wówczas, o jakie firmy chodzi. Z kolei szef innej firmy, Boehme z Bawarii, poinformował w swej odpowiedzi, że wywóz śmieci odbywał się w sposób legalny i wskazał polskie przedsiębiorstwo, któremu przekazano odpady. Z kolei polska firma tłumaczyła, że nie miała nic wspólnego z wysypiskiem w Sarbii, jednak trzy ciężarówki zostały jej „skradzione” przez partnera biznesowego i tak trafiły do Sarbii. „Odpowiedzialność za śmieci jest po prostu przekazywana dalej” – podsumowali dziennikarze Panoramy 3.